... newer stories
czwartek, 22. stycznia 2004
Anioł Stróż
piotr, 01:06h
Wracałem właśnie z mojej Wioseczki z Kolędy. Jadę sobie, a tuż za nowym mostem, tam, gdzie nasyp jest dosyć wysoki idzie gościu. Idzie to za dużo powiedziane. Zatacza się równo. "He,he za dużo wypił" - pomyślałem - "żona mu da". Już go niemal minąłem, a tu widzę, jak gościu zatacza się kolejny raz, robi piruet i... znika mi z oczu. Po prostu zleciał na dół z nasypu. Zatrzymałem samochód, trochę cofnąłem, żeby bezpiecznie zaparkować i wychodzę w sutannie. Podchodzę do miejsca, gdzie ostatni raz go widziałem: leży no dole. "Hmmm... Jak tu zejść?" Znalazłem nieco łagodniejsze zbocze i zsunąłem się delikatnie na dół. Gość leży. Wódą bije od niego na 10 m. Podchodzę, szarpię i mówię: "Wstawaj!" A on patrzy na mnie jak na zjawę i pyta: "Kim jesteś?" " Twoim Aniołem Stróżem" zmyślam bez zmrużenia okiem. "Miałeś tu zamarznąć, ale Pan Bóg ulitował się nad Tobą ostatni raz i dał Ci jeszcze jedną szansę. Wstawaj!" Z wielkim wysiłkiem go podniosłem, potem jeszcze trudniej było wejść na nasyp. Już na górze, gdy stanął na nogach i nieco ochłonął pyta mnie: "Aniele, dlaczego wyglądasz jak ksiądz?" Ciężko było się nie uśmiechnąć, ale twardo patrzę na niego i odpowiadam: "Najczęściej na ziemi występujemy w takiej postaci." Na koniec podprowadziłem go do barierki i prosto w oczy powiedziałem: "Pan Bóg nie dał Ci zginąć tym razem, ale pamiętaj: do piekła jest bardzo blisko. Jak nie przestaniesz pić, trafisz tam całkiem niedługo." Jąkał się jakby chciał coś powiedzieć, ale zapytał tylko: "Aniele, jak Ci na imię?" Teraz już musiałem bardzo się skoncentrować, żeby się nie roześmiać i śmiertelnie poważnie powiedziałem: "Anioł, na imię mi Anioł. Zwracaj się do mnie w trudnych chwilach. Teraz żegnaj i pamiętaj, że to była Twoja ostatnia szansa."
Najśmieszniejsze, że wsiadłem do samochodu, który stał z drugiej strony jezdni, nieco wgłąb i gość, gdy się odwrócił zobaczył tylko pędzone po ziemi przez wiatr kupki śniegu. Jaką miał wtedy minę... Nieco tylko się kiwając ruszył przez most w stronę Osiedla.
A ja w domu puściłem sobie U2 "If God will send His angels".
Najśmieszniejsze, że wsiadłem do samochodu, który stał z drugiej strony jezdni, nieco wgłąb i gość, gdy się odwrócił zobaczył tylko pędzone po ziemi przez wiatr kupki śniegu. Jaką miał wtedy minę... Nieco tylko się kiwając ruszył przez most w stronę Osiedla.
A ja w domu puściłem sobie U2 "If God will send His angels".
... older stories