... newer stories
wtorek, 27. stycznia 2004
piotr, 00:41h
Dzisiaj złamałem swoją zasadę. Nigdy nie biorę leków przeciwbólowych (właściwie baz powodu). Dzisiaj jednak od rana strasznie bolała mnie głowa. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale miałem dużo pilnych spraw, które wymagały szybkiego i trzeźwego działenia, a z bolącą głową nie dało się zupełnie. Więc kupiłem na stacji benzynowej Ibuprom, zażyłem dwie tabletki i mogłem jakoś funkcjonować.
Zawsze, gdy jestem już wykąpany, w piżamce i myślę o chwili relaksu dzwoni telefon ze szpitala. Zawsze dzwoni w nieodpowiednim momencie, jakby Bóg chciał powiedzieć:" Nie zapominaj, kim jesteś". Dzisiaj też zadzwonił. Pierwszym odruchem był ból - dlaczego teraz? Ale już po chwili, gdy logika zaczęła działać, znikło uczucie bólu. Przecież dla takich momentów zostałem księdzem. Szybka mobilizacja, założyłem sutannę, wziąłem walizkę, otworzyłem garaż i pojechałem.
Zadzwoniły pielęgniarki. Starsza, nieprzytomna pani, o której mówiły, że chyba nadchodzi jej czas, leżała na wewnętrznym.
Pomodliłem się, udzieliłem Sakramentu Namaszczenia i porozmawiałem chwilę z pozostałymi trzema paniami, które wyglądały na lekko przerażone wizytą księdza. Zawsze w szpitalu traktują mnie jak Zwiastuna Śmierci. A o tak późnej porze, to już całkiem jestem dla pacjentów Czarną Nemesis.
Widząc wystraszone twarze pomyślałem: "Kiedy wreszcie dotrze do nas, że sakrament namaszczenia jest po prostu dla chorych? Kiedy przestanie kojarzyć się z ostatnią godziną? Kiedy wierzący będą go przyjmować zawsze, gdy się czują niezdrowymi?"
Njaczęściej na moją propozycję modlitwy i sakramentu chorych słyszę: "Nie, nie, proszę księdza, aż tak źle ze mną nie jest. Może później. Jeszcze zdążę."
Nie dociera żadne tłumaczenie. Ksiądz i sakrament to dla umierających.
Wzdycham do Ciebie, Panie i cieszę się, że zdążyłem.
Źle. Powinienem napisać: "że zdążyliśmy".
Zawsze, gdy jestem już wykąpany, w piżamce i myślę o chwili relaksu dzwoni telefon ze szpitala. Zawsze dzwoni w nieodpowiednim momencie, jakby Bóg chciał powiedzieć:" Nie zapominaj, kim jesteś". Dzisiaj też zadzwonił. Pierwszym odruchem był ból - dlaczego teraz? Ale już po chwili, gdy logika zaczęła działać, znikło uczucie bólu. Przecież dla takich momentów zostałem księdzem. Szybka mobilizacja, założyłem sutannę, wziąłem walizkę, otworzyłem garaż i pojechałem.
Zadzwoniły pielęgniarki. Starsza, nieprzytomna pani, o której mówiły, że chyba nadchodzi jej czas, leżała na wewnętrznym.
Pomodliłem się, udzieliłem Sakramentu Namaszczenia i porozmawiałem chwilę z pozostałymi trzema paniami, które wyglądały na lekko przerażone wizytą księdza. Zawsze w szpitalu traktują mnie jak Zwiastuna Śmierci. A o tak późnej porze, to już całkiem jestem dla pacjentów Czarną Nemesis.
Widząc wystraszone twarze pomyślałem: "Kiedy wreszcie dotrze do nas, że sakrament namaszczenia jest po prostu dla chorych? Kiedy przestanie kojarzyć się z ostatnią godziną? Kiedy wierzący będą go przyjmować zawsze, gdy się czują niezdrowymi?"
Njaczęściej na moją propozycję modlitwy i sakramentu chorych słyszę: "Nie, nie, proszę księdza, aż tak źle ze mną nie jest. Może później. Jeszcze zdążę."
Nie dociera żadne tłumaczenie. Ksiądz i sakrament to dla umierających.
Wzdycham do Ciebie, Panie i cieszę się, że zdążyłem.
Źle. Powinienem napisać: "że zdążyliśmy".
... older stories