?roda, 24. marca 2004
TOTAL KASHANA
Dziś był w szkole Dzień Patrona. Po 3 lekcjach wszyscy w auli bili brawo, gdy reprezentacje klas próbowały udawać, że wszystko wiedzą o Krzywoustym. Pytania z grupy "średniotrudnych". Ja się przynajmniej dowiedziałem, że patronem mojego Liceum nie jest Chrobry. Pół roku tak myślałem, a tu proszę.
Były oczywiście części rozrowkowe: kabarety, wiersze o szkole, piosenki i karaoke dla nauczycieli. Też musiałem śpiewać, ale zagrałem taktycznie, bo powiedziałem, że zawsze chciałem zaśpiewać z panią od angielskiego jak Enrique Iglesias z Whitney Houston. I jakoś poszło, bo Justyna nieźle śpiewa, a tonacja była koszmarna. A utwór był jakiś z kategorii biesiadnych (Hejże Sokoły, czy coś takiego).
Poza tym piękny, świeżo odebrany od lakiernika samochodzik tatusia został brutalnie "puknięty" (to chyba odpowiednie słowo) przez Doktora Paj-Hi-Wo. Do czwartku nie zdążę go zrobić, a tego dnia spodziewam się wizyty rodziców i tatę serce będzie bolało.
Do tego: od jutra rana głoszę rekolekcje dla miejscowej podstawówki, w sobotę rano mam przez godzinę nawijać na temat cośtamcośtam w Ecclesia de Eucharistia, muszę jechać do gdzieśtam, załatwić totamto, porozmawiać z tymitym, zapłacić za tetamte, napisać cośtam do pojutrza, niezapomnieć o czymś ważnym, a w pokoju BAŁAGAN ABSOLUTNY.
P.S. Jeszcze pranie muszę zrobić (kończą się czyste rzeczy) i umyć naczynia (nie mam już nawet 1 szklanki, kubka, czy czegoś).

Von piotr um 00:59h| 36 Kommentare |Skomentuj ->comment