czwartek, 15. kwietnia 2004
Porąbany!
You may call me "porąbany", ale poszedłem na tego kosza...
Nie było źle. Trochę przewietrzyłem oskrzela. Teraz wziąłem prysznic, zjadłem na kolację kawałek świątecznego ciasta, teraz łyknę antybiotyk, siadam do brewiarza i... spać.
A jutro 7 lekcji i wyjazd do Seminarium na tzw. studium wikariuszowskie. Udział w tymże wydarzeniu jest "realizowaniem postulatu ciągłej formacji kapłanów".
Jadę więc się formować. A nie chce mi się jak nie wiem...

Von piotr um 00:33h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

... i po Świętach
Szkoła, biuro, kandydaci do Bierzmowania, Msza na mojej Wioseczce, ministranci... Na koszykówkę pewnie sił mi nie wystarczy... Nawet sobie pomyślałem, że choćbym padał na twarz, mam taką ochotę pograć dziś w kosza, że raczej pójdę. Ale z drugiej strony, żebym się na tej sali nie zakaszlał na śmierć. Grać w kosza z czymś na oskrzelach chyba nie jest zbyt rozsądnie. Dziś rano zrozumiałem skąd się wzięło powiedzenie "wypluć płuca". Z kosza z bólem serca zrezygnuję...

Von piotr um 20:04h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment