czwartek, 22. kwietnia 2004
Ledwo żyję. Byłem wczoraj na koszu na NOWEJ HALI. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem. Biegania jest sporo, bo to wreszcie prawdziwa hala. Zmasakrowaliśmy się grając od 19.00 do 21.45 (oczywiście z przerwami - 3 drużyny były).
Dzisiaj 7 lekcji, dyżur w biurze, ministranci, katecheza neo i jeszcze wieczorem chcę wyskoczyć na imieniny do Wojtka (księdza)...
Całe szczęście, żę chociaż słoneczko jest...

Von piotr um 10:35h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment