sobota, 8. maja 2004
Szlachetne zdrowie...
Wczoraj byłem odwiedzić moich chorych. Niby już maj, wszystko słoneczne i kwitnące, ale nastroje były nieciekawe. Panu Tadeuszowi noga spuchła, mimo lamp i maści mówi, że nie może spać w nocy z bólu. Pani Stasia przewróciła się i potłukła tak dotkliwie, że nawet w szpitalu 2 dni była. Pani Kazimiera ma problemy z synami i wnuczką. Pan Teodor z żoną na ciśnienie narzekali. Pan Jan przeziębiony w łóżku leżał. Leżała w łóżku też druga pani Stanisława, którą opiekuje się córka - sama w nienajlepszej formie (miała łzy w oczach opowiadając o swoich zawrotach głowy). Jeszcze drugi pan Jan jedzie na badania i boi się, że będzie musiał dializy często robić.
Po takim przedpołudniu docenia się własne zdrowie...

Von piotr um 20:08h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment