poniedzia?ek, 7. czerwca 2004


Byłem dziś w więzieniu. Podjechałem swoją Czerwoną Strzałą, wytachałem walizkę, zostawiłem na dyżurce dowód osobisty, komórkę i skierowałem się w stronę jadalni. Dobrze znany dziedziniec, jedna krata, druga, ciemny korytarz, znów krata i kolejna dyżurka... Przywitanie ze strażnikami, wymiana uprzejmości, brzęczek sygnalizuje otwarcie ostatniej kraty i jestem w jadalni. Stół już przygotowany. Otwieram walizkę, szykuję kielich, stawiam krzyż, zapalam świeczki. Wchodzą chłopaki. Najpierw kilku, potem jak zazwyczaj: ok. dwudziestki.
Witam się z każdym, zagaduję, opowiadam o tym, co u mnie ostatnio...
Pytam o drobnostki, o ostatnie wokandy, o obiad niedzielny. Śmiejemy się z potrawki (kurczak na minie). Powoli rozmowy cichną. Dla pewności pytam, czy możemy zacząć i... właściwie jest jak w Katedrze: złoty kielich, biały obrus, świeczki... Co z tego, że nie grają organy, że śpiew przypomina żubry z reklamy o puszczy, że na suficie zamiast fresków wiszą stare jarzeniowe lampy? "To jest bowiem Ciało moje..." Przy brzdęku zmywanych za drzwiami talerzy, pośród hałasu z korytarza i odgłosów rzucanych w siłowni sztang przychodzi On i obdarowuje nas kawałkiem CISZY. Czyjaś twarz ukryta w dłoniach, ktoś klęczy, jakby kucał, szurają krzesła... Cisza jest nie z tego świata: ona brzmi jak niebo, które tylko pozornie milczy...
Po Mszy ktoś prosi o poświęcenie łańcuszka z krzyżykiem. Nie mam kropidła, więc błogosłaiwę resztkę wody w ampułce i palcem zamoczonym pstrykam, aby kilka kropli spadło na krzyżyk. Oglądam go z bliska i widzę, że jest bardzo ładny. Kiedy okazuje się, że zrobił go ktoś w więzieniu z zaworków i kamieni od zapalniczek-nie chce mi się wierzyć. Misterna robota. Z ilu papierosów trzeba zrezygnować, żeby "kupić" takie cacko? Iloma paczkami żywnościowymi się podzielić? Ile razy oddać kolejkę na siłownię, do czytelni? Ile kanapek poświęcić? Ten krzyż ma wartość niewymierną. Wartość "krzyży" dnia więziennego. Szarego, zwyczajnego, zakratowanego. "Jakby nie ksiądz, to bym nawet nie wiedział, że niedziela jest".
Dzięki Ci Panie za cotygodniowe Zmartwychwastanie na zwyczajnym więziennym stole...

Von piotr um 03:18h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment