?roda, 29. marca 2006
Dopadło mnie przesilenie wiosenne. Temperatura i słońce rozbierają odważnych do T-shirtów. Miło jest usiąść na schodach sąsiedniego Uniwersytetu (nasza szkółka nie ma nawet schodów), wyciągnąć kanapki i popijająć Ice-Tea (zawsze z dylematem: cytrynowa czy broskwiniowa) i popatrzeć na budzące się do życia motorynki, turystów, studentów (zwracam uwagę raczej na studentki).
Ale są też negatywne strony przesilenia - boli mnie gardło i nie mogę się odnaleźć z rytmem doby: Jeśli dzisiaj znowu (3 noc z rzędu) nie będę mógł zasnąć do 2.00 to bólu poranka chyba nie przeżyję.
Oprócz tego, nauka (Im Westen nichts neues), kolejny odcinek "Lost" (z DVD, od Jerika) i ćwiczenia mięśni brzucha zwane "6 Weidera" (zamiana baryłki na sześciopak naprawdę działa).
A Tybr, jak wszystkie rzeki płynie sobie bez końca w kierunku morza i nawet nie wie, że już Kohelet się temu dziwował (a potem Sting w "All this time").

Von piotr um 01:28h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment