... newer stories
wtorek, 12. wrze?nia 2006
"Róbcie dzieci!"
piotr, 13:53h
Gmina otworzyła nową linię autobusową. Po raz pierwszy w historii dwie malutkie wioseczki mają połączenie publicznymi środkami transportu z "resztą świata".
Zaproszono Proboszcza, żeby poprowadził modlitwę, pobłogosławił przystanek i uświetnił uroczystość swoją obecnością.
Z braku Proboszcza musiałem im wytarczyć ja.
Burmistrz podjechał swoim Jeepem i ruszyliśmy razem "uświetniać".
Była wstęga (w kolorach Italii), Burmistrz miał szarfę (w tychże barwach), podjechał autobus (z dwoma pasażerami), pomodliliśmy się, autobus odjechał i zaczęły się przemówienia.
Burmistrz, pan z regione, provincia, czy jak się tam ichne województwo nazywa, dyrektor lini autobusowej, no i mnie poprosili o kilka słów. Udałem zaskoczonego, ale tak naprawdę byłem przygotowany. Powiedziałem krótko, wplatając jakieś słówko w dialekcie (co wywoływało zamierzony efekt rozlużnienia atmosfery), ale myślę, że przekazałem "ważne przesłanie", które można streścić w dwóch słowach: "Róbcie dzieci!". A to dlatego, że wcześniej ktoś mi powiedział, że "aktualnie linia nie będzie używana przez dzieci szkolne z braku dzieci szkolnych".
Z tym problemem boryka się nie tylko Italia, a w parafii, gdzie jestem na 40-60 pogrzebów rocznie przypada 20-25 chrztów.
Panie Jezu, skąd mają się brać chrześcijanie, jak rodziny chrześcijańskie nie chcą mieć dzieci?
Potem był mały poczęstunek "pod parasolem", wszyscy byli po obiedzie, więc przekąski i mini-kanapeczki nie cieszyły się dużym powodzeniem (w przeciwieństwie do zimnego lokalnego wina, bo słońce grzało niemiłosiernie).
Franca pstrykała zdjęcia, które pewnie wyglądać będą jak z włosiackiego filmu z lat 50: burmistrz w szarfie, pleban (szkoda, że nie miałem sutanny) i mini przystanek z garstką mieszkańców w tle.
A w dzisiejszej gazecie był mini-artykulik, ale o "robieniu dzieci" nie napisali...
Zaproszono Proboszcza, żeby poprowadził modlitwę, pobłogosławił przystanek i uświetnił uroczystość swoją obecnością.
Z braku Proboszcza musiałem im wytarczyć ja.
Burmistrz podjechał swoim Jeepem i ruszyliśmy razem "uświetniać".
Była wstęga (w kolorach Italii), Burmistrz miał szarfę (w tychże barwach), podjechał autobus (z dwoma pasażerami), pomodliliśmy się, autobus odjechał i zaczęły się przemówienia.
Burmistrz, pan z regione, provincia, czy jak się tam ichne województwo nazywa, dyrektor lini autobusowej, no i mnie poprosili o kilka słów. Udałem zaskoczonego, ale tak naprawdę byłem przygotowany. Powiedziałem krótko, wplatając jakieś słówko w dialekcie (co wywoływało zamierzony efekt rozlużnienia atmosfery), ale myślę, że przekazałem "ważne przesłanie", które można streścić w dwóch słowach: "Róbcie dzieci!". A to dlatego, że wcześniej ktoś mi powiedział, że "aktualnie linia nie będzie używana przez dzieci szkolne z braku dzieci szkolnych".
Z tym problemem boryka się nie tylko Italia, a w parafii, gdzie jestem na 40-60 pogrzebów rocznie przypada 20-25 chrztów.
Panie Jezu, skąd mają się brać chrześcijanie, jak rodziny chrześcijańskie nie chcą mieć dzieci?
Potem był mały poczęstunek "pod parasolem", wszyscy byli po obiedzie, więc przekąski i mini-kanapeczki nie cieszyły się dużym powodzeniem (w przeciwieństwie do zimnego lokalnego wina, bo słońce grzało niemiłosiernie).
Franca pstrykała zdjęcia, które pewnie wyglądać będą jak z włosiackiego filmu z lat 50: burmistrz w szarfie, pleban (szkoda, że nie miałem sutanny) i mini przystanek z garstką mieszkańców w tle.
A w dzisiejszej gazecie był mini-artykulik, ale o "robieniu dzieci" nie napisali...
... older stories