?roda, 20. wrze?nia 2006
W ogródku za garażem zadomowiły się jaszczurki. Jest ich mnóstwo. Mają idealne warunki, bo system nawadniania, to seria malutkich fontanienek, do tego szczeliny, zakamarki i słońce nagrzewające mur, na którym siedzą, czy raczej leżą (a może stoją, kto je tam wie). Zazwyczaj kiedy się zbliżam słyszę tylko "szu, szu", jak śmigają, chowając się do swoich kryjówek. Dzisiaj podszedłem nieco ostrożniej niż zwykle, po cichu, powoli i zobaczyłem dobrą trzydziestkę "opalającą się" na kamiennym murze. Niektóre nawet dość duże. Wyobraziłem je sobie jako frytki. Takie troche większe od normalnych, smażone na gorącym oleju. W pewnych krajach chyba się zjada te zwierzaki?
Muszę przyznać, że nie boję się jaszczurek, tak jak się boję węży, ale do ręki bym ich nie wziął. W sumie to są przecież węże z kończynami...

Byłem na "proszonej" kolacji. Na pierwsze cudowne risotto z grzybami. Natomiast "Cotoletta Milanese" okazała się być zwykłym schabowym. Białe "di casa" - całkiem, całkiem. I nawet rozumiałem niektóre wypowiedzi Antonia, chociaż gadał, jak zawsze swoim dziwnym włoskim "nie-do-skumania".
Tak więc wieczór był udany. A jutro - grzybobranie.

Von piotr um 00:01h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Wtorkowe przedpołudnie
Na łączach Artur i Jerik z Rzymu...

Wyszło słoneczko.
Jest szansa na jutrzejsze zbieranie grzybów...

Von piotr um 14:35h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment