... newer stories
wtorek, 26. grudnia 2006
Swieta, Swieta i...
piotr, 23:22h
Proboszcza zmoglo przeziebienie, ale znajac go wstanie jutro zdrowy (nawet jesli nie bedzie zdrowy) - ten typ tak ma...
Szymon przyslal zimowa AMJ i sluchajac nagle pomyslalem sobie, ze tesknie nie tylko za domem, ale i za Jerozolima...
Szedlem sobie szeleszczac suchymi liscmi do malego kosciolka na skaraju 300-metrowej przepasci (widok cudowny) i myslalem o Jerozolimie, Betlejem, Izraelu...
I nie byly to Swiateczne wzruszenia, tylko raczej uswiadomilem sobie, ze kawalek mojego serca tam zostal...
Jak napisac zyczenia swiateczne, zeby nie byly banalne z jednej strony, ani zbyt teologicznie skomplikowane z drugiej?
W tym roku wygral Michel, ktory uswiadomil mi, ze skoro Bog wybral "bycie czlowiekiem" to znaczy, ze "bycie czlowiekiem" jest OK. To tak w skrocie, bo przeciez analizujac donioslosc faktu Wcielenia mozna latwo dojsc do "nadania nowej godnosci ludzkiej egzystencji". A ja jakos to w tym roku na nowo odkrylem: Bog stal sie czlowiekiem nie z koniecznosci, ale z wyboru. Czlowiek takiego wyboru nie ma - jest i byc musi. Ale wybor Boga pokazuje nowa perspektywe: Warto zyc!
Kazdego dnia jest do odkrycia okruch piekna.
Gdy jestesmy dziecmi Swieta sa "magiczne": kolory, dzwieki, zapachy, nastroj... Z biegiem lat zostaje tylko nedzny ochlap dzieciecej fascynacji i albo wejdziemy na wyzszy poziom swietowania Wcielenia jako "cudu cudow", albo co roku doznamy dziwnego ciepla w okolicy serca i pijani zakupami, przygotowaniami, odpoczynkiem i cala ta farsa przezyjemy kolejne w zyciu swieta, ktore przemina szybciej niz snieg na butach w cieplym przedpokoju.
Co rozumiem pod pojeciem swietowania Wcielenia jako "cudu cudow"? Zafascynowanie sie Tajemnica Boga wkraczajacego calkowicie ("z butami") w swiat ludzkich radosci i smutkow i raz na zawsze zmieniajacego swiat Swym Przyjsciem. Boze Narodzenie moze dokonywac sie w nas kazdego dnia - bez kolorow, dzwiekow, zapachow i "magii".
Wesolych Dni Powszednich...
Szymon przyslal zimowa AMJ i sluchajac nagle pomyslalem sobie, ze tesknie nie tylko za domem, ale i za Jerozolima...
Szedlem sobie szeleszczac suchymi liscmi do malego kosciolka na skaraju 300-metrowej przepasci (widok cudowny) i myslalem o Jerozolimie, Betlejem, Izraelu...
I nie byly to Swiateczne wzruszenia, tylko raczej uswiadomilem sobie, ze kawalek mojego serca tam zostal...
Jak napisac zyczenia swiateczne, zeby nie byly banalne z jednej strony, ani zbyt teologicznie skomplikowane z drugiej?
W tym roku wygral Michel, ktory uswiadomil mi, ze skoro Bog wybral "bycie czlowiekiem" to znaczy, ze "bycie czlowiekiem" jest OK. To tak w skrocie, bo przeciez analizujac donioslosc faktu Wcielenia mozna latwo dojsc do "nadania nowej godnosci ludzkiej egzystencji". A ja jakos to w tym roku na nowo odkrylem: Bog stal sie czlowiekiem nie z koniecznosci, ale z wyboru. Czlowiek takiego wyboru nie ma - jest i byc musi. Ale wybor Boga pokazuje nowa perspektywe: Warto zyc!
Kazdego dnia jest do odkrycia okruch piekna.
Gdy jestesmy dziecmi Swieta sa "magiczne": kolory, dzwieki, zapachy, nastroj... Z biegiem lat zostaje tylko nedzny ochlap dzieciecej fascynacji i albo wejdziemy na wyzszy poziom swietowania Wcielenia jako "cudu cudow", albo co roku doznamy dziwnego ciepla w okolicy serca i pijani zakupami, przygotowaniami, odpoczynkiem i cala ta farsa przezyjemy kolejne w zyciu swieta, ktore przemina szybciej niz snieg na butach w cieplym przedpokoju.
Co rozumiem pod pojeciem swietowania Wcielenia jako "cudu cudow"? Zafascynowanie sie Tajemnica Boga wkraczajacego calkowicie ("z butami") w swiat ludzkich radosci i smutkow i raz na zawsze zmieniajacego swiat Swym Przyjsciem. Boze Narodzenie moze dokonywac sie w nas kazdego dnia - bez kolorow, dzwiekow, zapachow i "magii".
Wesolych Dni Powszednich...
... older stories