?roda, 3. stycznia 2007
Brrr...
Juz mnie meczy to dolomickie zimno. Juz mi sie chce do Rzymu...
Tu wszyscy sa urodzeni w grudniu albo styczniu i to tlumaczy ich mrozoodpornosc. Na mnie patrza jak na zjawisko: Jestes z Polski i nie lubisz zimy? W powszechnym rozumieniu gorali z Dolomitow Polska to kraj, gdzie zima trwa 9 miesiecy, a latem jest ok 10 st. A ja jestem "w-lecie-rodzony" i cieplolubny.
"Zamieszkam sobie w jakims kraju, gdzie nie ma zimy (tylko zeby zmij, skorpionow i innych jaszczurek nie bylo)" marze pijac herbate z miodem.

Troche uratowala sytuacje wczorajsza wyprawa "w doliny". Bylo plus 13, niezle presepio do zwiedzania i dom urodzenia Piusa X (z sympatyczna, pelna pasji starsza pania przewodnik).
Przypomnialem sobie moich znajomych mlodych ksiezy z Polnocnej Karoliny. Pio Decimo jest bardzo bliski ich sercom...

Jutro dziewczyny (po szescdziesiatce hehe) zabieraja mnie do Wenecji. Ma byc karnawal, maski, zwiedzanie, dobra pizza i... caly dzien na dworze podczas zimnego wiatru.
Coz, byle do 07.01...

P.S. Od Noworocznego poranka nie ma RTL-u, a zaden inny dostepny mi kanal nie transmituje TCS.

Von piotr um 15:34h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment