pi?tek, 26. stycznia 2007
Seans wieczorny "Hotel Rwanda".

I na wszystko się patrzy innym wzrokiem.
I problemy stają się mniej ważne.
I trudności jakieś mniejsze.
To tylko kwestia właściwej optyki.
Egzamin, przeziębienie, brzydka pogoda.
Życie, śmierć, drugi człowiek.
Warto czasem przetrzeć soczewkę.

To jeden z tych filmów, na których siedzi się w milczeniu aż do końca napisów.
Do ostatniego dźwięku końcowej piosenki.
Ruanda, Ruanda...

Von piotr um 00:43h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment