... newer stories
pi?tek, 31. sierpnia 2007
IT'S SHOWTIME
piotr, 11:53h
"Zwiedziles New York, nie mysl, ze zwiedziles Stany." Osobliwy charakter Nowego Jorku najbardziej widac na przykladzie US Open. To wlasnie Nowojorczycy nadali tej imprezie tak niepowtarzalny smak, ze dzis przyciaga ona tysiace ludzi z calego swiata. Wszyscy chca doswiadczyc tej atmosfery, uszczknac dla siebie kawalek genius loci - wszyscy chca chociaz na chwile poczuc sie Nowojorczykami.
Maszynka do robienia pieniedzy
Stacje Metra i pociag nr 7, z Manhattanu na Queens, jak zreszta caly New York sa "wytapetowane" znanymi twarzami tenisa. Popularnosc sprzedaje wszystko. Federer oprócz Szwajcarskich zegarków (Rolex) rekalmuje jeszcze linie lotnicze (SwissAir), maszynki do golenia (Gilette) i ubrania (Swiss Suites). Sharapova jest twarza dla aparatów fotograficznych (Canon), pasty do zebóów (Colgate), samochodów (Land Rover) i telefonów komórkowych (Motorola). Wszyscy inni z Top 10 to oczywiscie promocja sprzetu sportowego (Nike, Wilson, Adidas). Wielkie koncerny robia wielka kase, dlatego format i zasieg reklamy tez jest gigantyczny. Im blizej do kortów, tym wiecej reklam firm zwiazanych bezposrednio z organizacja turnieju: American Express, IBM, Citizen, The New York Times - oficjalni sponsorzy. Wszystko jest tu US Open: oficjalne piwo - Heineken, oficjalny samochód - Lexus, oficjalne linie lotnicze - Continental Airlines. Kazdy mozliwy skrawek przestrzeni medialnej jest szczelnie wypelniony markami. Olympus, JPMorganChase, Tiffany, Polo Ralf Lauren - jestesmy z toba, ty badz z nami. Widowisko kosztuje, ale i niezle zarabia.
Podróz.
Juz w pociagu widac, kto jedzie na korty - wszyscy. Dominuja jasne, sportowe ciuchy. Panie w tenisowych spódniczkach, panowie w szortach - wszyscy obowiazkowo czapeczki lub daszki. Koszulki z logo turnieju lub z podobiznami gwiazd. Zadnych plecaków ani toreb - na teren kortów nie wolno ich wnosic. "Stare wygi" maja plastikowe torebeczki z butelka wody, kremem przeciwslonecznym i chusteczkami higienicznymi. Atmosfera raczej podniosla niz wyluzowana - jeszcze tam nie jestesmy, dopiero sie zblizamy, to bedzie to. Rozmowy o szansach poszczególnych graczy, o cenach biletów, o tym, kto dzisiaj prawdopodobnie zagra. Nikt raczej nie pyta o stacje najblizsza kortom - nie mozna sie pomylic, wszyscy jedziemy w to samo miejsce. Czarni, biali, zólci, zieloni - babcie, dzieciaki, pary, turysci - Manhattan-Queens 7 Train: przedsmak przygody.
Kasy
Dojezdzamy do stacji Shea Stadium. Po lewej stronie widac okazaly stadion Metsów. Ciekawa budowla, ale nikt nie zwraca na nia uwagi, bo z oddali wynurza sie Arthur Ash Stadium - najwiekszy budynek w calym kompleksie tenisowym. Kolorowy tlum wysypuje sie z wagoników i grzecznie, bez przepychania kieruje w strone drewnianej promenady. Juz na stacji wita nas obsluga turnieju, informujac przez megafony, ze "wszyscy udajacy sie na US Open, proszeni sa o postepowanie naprzód" - jakby ktos nie wiedzial. Reklamy, balony, tabliczki zakazujace handlu biletami i górujacy nad wszystkim Stadion Artura Asha. Blyskaja pierwsze fleshe. Grupy ludzi zatrzymuja sie, zeby uwiecznic swój pierwszy moment, jeszcze nie na terenie turniejowym, ale juz nie w miescie. Pamiatkowe zdjecie na tle napisu US Open 2007, albo na tle stadionu i ruszamy dalej. Koniki dyskretnie proponuja bilety. Sporo ludzi zatrzymuje sie, by dokonac transakcji. To wlasciwie jedyny sposób, zeby uniknac trzygodzinnej kolejki do kas. Taka kolejka moze byc calkiem przyjemnym doswiadczeniem: slonce, rozspiewany tlum, mili ludzie z calego swiata - pod warunkiem, ze rzeczywiscie dostanie sie bilety, albo ze jest wystarczajaco wczesnie i mecze jeszcze sie nie rozpoczely. Ceny i rodzaje biletów wyswietlane sa na wielkim telebimie. Wejscie do Królestwa Tenisa i miejsce na trybunach Ground Stadium kosztuje 45 dolarów. Armstrong Stadium i oczywiscie najwiekszy Arthur Ash, gdzie graja gwiazdy to wydatek od 90 dolarów (za najdalsze miejsca) wzwyz. Wszystkie ceny rosna co kilka dni, w miare postepowania turnieju. Informacja, ze koncza sie najtansze bilety (zostalo ich ok. 300) nie wywoluje niepokoju - wiekszosc czekajacych chce zobaczyc mistrzowskie popisy najlepszych. Jednak i tutaj najtansze miejsca sa juz prawie wysprzedane, zostaly te od 120 $, w góre. Kolejka porusza sie, przechodzimy obok sklepiku z pamiatkami (czapeczki, koszulki, reczniki) i jedzeniem (burgery, cola, piwo, frytki). Czesc osób, zmeczona juz dlugim czekaniem, poprawia sobie humor kupujac firmowy gadzet, albo ozezwiajac sie Cola z logo turnieju na kubku. Kolejka wkracza miedzy bramki. Tutaj okazuje sie, ze szczesciarze, którzy ok. miesiaca temu zarezerwowali sobie bilety przez internet, moga je odebrac czekajac tylko ok. 10 minut. Nas czeka ostatnia godzina. Z kazda chwila nastrój staje sie coraz bardziej wyluzowany. Grupka Niemców wlasnie zapoznala kilku Kolumbijczyków i wsród salw smiechu próbuje przebic sie przez niezliczone bariery jezykowe rozdzielajace od siebie dwa kregi kulturowe. Mlodzi Japonczycy przestali wreszcie pstrykac fotki co trzy sekundy - teraz filmuja i wysylaja smsy. Ktos spiewa, jakies dziecko skacze na skakance, kolejka sie przesuwa. Nadchodzi ostatni etap. Pani z obslugi, trzymajac w reku mikrofon usmiecha sie i informuje, ze jestesmy proszeni o wspólprace, celem zminimalizowania czasu oczekiwania. "Wyciagnijcie, prosze swoje karty kredytowe, zdecydujcie sie, jakie bilety chcecie kupic, podchodzcie do okien, gdy tylko zwolni sie miejsce. Ludzie, to jest Nowy Jork, kazda sekunda sie liczy, chce zobaczyc wasze gotowe portfele". Zapala sie do tego stopnia, ze grupka mlodych Amerykanów odpowiada jej gromkimi "Oh Yeah!" i aplauzem. Wreszcie wolne okienko. Procedura zakupu bilety, gdy wie sie czego szukac i ma gotowe pieniadze trwa kilka chwil. Nareszcie mozna opuscic kolejke i przejsc wzdluz niej trzymajac swezutka karte wstepu - obiekt zadrosci wszystkich, którzy ciagle jeszcze cierpliwie czekaja na swoja kolej.
Wchodzimy
Oczywiscie, wiekszoc osób nie musiala stac za biletami, bo zaopatrzyla sie w nie odpowiedni wczesniej. Ci szczesliwcy i wszyscy, którzy odstali juz swoje musza wejsc na obiekt. Procedura antyterrorystyczna zmusza do zastosowania nadzwyczajnych srodków bezpieczenstwa. Wszechobecna ochrona, obsluga, wolontariusze, informatorzy, serwis - wszyscy wyjasniaja, ze posiadacze toreb, plecaków, walizeczek i innych przedmiotów o wymiarach wiekszych niz ilestam na iles cali musza udac sie do "bagagge check". I juz rozumiemy, dlaczego "stali bywalcy" nie mieli ze soba nic poza okularami i portfelem - kto nie ma plecaka wchodzi przez "szybka" bramke. Zostawiamy zbedny balast, kontrola biletów, "Welcome to US Open. This way, please". Jestesmy.
CDN...
Maszynka do robienia pieniedzy
Stacje Metra i pociag nr 7, z Manhattanu na Queens, jak zreszta caly New York sa "wytapetowane" znanymi twarzami tenisa. Popularnosc sprzedaje wszystko. Federer oprócz Szwajcarskich zegarków (Rolex) rekalmuje jeszcze linie lotnicze (SwissAir), maszynki do golenia (Gilette) i ubrania (Swiss Suites). Sharapova jest twarza dla aparatów fotograficznych (Canon), pasty do zebóów (Colgate), samochodów (Land Rover) i telefonów komórkowych (Motorola). Wszyscy inni z Top 10 to oczywiscie promocja sprzetu sportowego (Nike, Wilson, Adidas). Wielkie koncerny robia wielka kase, dlatego format i zasieg reklamy tez jest gigantyczny. Im blizej do kortów, tym wiecej reklam firm zwiazanych bezposrednio z organizacja turnieju: American Express, IBM, Citizen, The New York Times - oficjalni sponsorzy. Wszystko jest tu US Open: oficjalne piwo - Heineken, oficjalny samochód - Lexus, oficjalne linie lotnicze - Continental Airlines. Kazdy mozliwy skrawek przestrzeni medialnej jest szczelnie wypelniony markami. Olympus, JPMorganChase, Tiffany, Polo Ralf Lauren - jestesmy z toba, ty badz z nami. Widowisko kosztuje, ale i niezle zarabia.
Podróz.
Juz w pociagu widac, kto jedzie na korty - wszyscy. Dominuja jasne, sportowe ciuchy. Panie w tenisowych spódniczkach, panowie w szortach - wszyscy obowiazkowo czapeczki lub daszki. Koszulki z logo turnieju lub z podobiznami gwiazd. Zadnych plecaków ani toreb - na teren kortów nie wolno ich wnosic. "Stare wygi" maja plastikowe torebeczki z butelka wody, kremem przeciwslonecznym i chusteczkami higienicznymi. Atmosfera raczej podniosla niz wyluzowana - jeszcze tam nie jestesmy, dopiero sie zblizamy, to bedzie to. Rozmowy o szansach poszczególnych graczy, o cenach biletów, o tym, kto dzisiaj prawdopodobnie zagra. Nikt raczej nie pyta o stacje najblizsza kortom - nie mozna sie pomylic, wszyscy jedziemy w to samo miejsce. Czarni, biali, zólci, zieloni - babcie, dzieciaki, pary, turysci - Manhattan-Queens 7 Train: przedsmak przygody.
Kasy
Dojezdzamy do stacji Shea Stadium. Po lewej stronie widac okazaly stadion Metsów. Ciekawa budowla, ale nikt nie zwraca na nia uwagi, bo z oddali wynurza sie Arthur Ash Stadium - najwiekszy budynek w calym kompleksie tenisowym. Kolorowy tlum wysypuje sie z wagoników i grzecznie, bez przepychania kieruje w strone drewnianej promenady. Juz na stacji wita nas obsluga turnieju, informujac przez megafony, ze "wszyscy udajacy sie na US Open, proszeni sa o postepowanie naprzód" - jakby ktos nie wiedzial. Reklamy, balony, tabliczki zakazujace handlu biletami i górujacy nad wszystkim Stadion Artura Asha. Blyskaja pierwsze fleshe. Grupy ludzi zatrzymuja sie, zeby uwiecznic swój pierwszy moment, jeszcze nie na terenie turniejowym, ale juz nie w miescie. Pamiatkowe zdjecie na tle napisu US Open 2007, albo na tle stadionu i ruszamy dalej. Koniki dyskretnie proponuja bilety. Sporo ludzi zatrzymuje sie, by dokonac transakcji. To wlasciwie jedyny sposób, zeby uniknac trzygodzinnej kolejki do kas. Taka kolejka moze byc calkiem przyjemnym doswiadczeniem: slonce, rozspiewany tlum, mili ludzie z calego swiata - pod warunkiem, ze rzeczywiscie dostanie sie bilety, albo ze jest wystarczajaco wczesnie i mecze jeszcze sie nie rozpoczely. Ceny i rodzaje biletów wyswietlane sa na wielkim telebimie. Wejscie do Królestwa Tenisa i miejsce na trybunach Ground Stadium kosztuje 45 dolarów. Armstrong Stadium i oczywiscie najwiekszy Arthur Ash, gdzie graja gwiazdy to wydatek od 90 dolarów (za najdalsze miejsca) wzwyz. Wszystkie ceny rosna co kilka dni, w miare postepowania turnieju. Informacja, ze koncza sie najtansze bilety (zostalo ich ok. 300) nie wywoluje niepokoju - wiekszosc czekajacych chce zobaczyc mistrzowskie popisy najlepszych. Jednak i tutaj najtansze miejsca sa juz prawie wysprzedane, zostaly te od 120 $, w góre. Kolejka porusza sie, przechodzimy obok sklepiku z pamiatkami (czapeczki, koszulki, reczniki) i jedzeniem (burgery, cola, piwo, frytki). Czesc osób, zmeczona juz dlugim czekaniem, poprawia sobie humor kupujac firmowy gadzet, albo ozezwiajac sie Cola z logo turnieju na kubku. Kolejka wkracza miedzy bramki. Tutaj okazuje sie, ze szczesciarze, którzy ok. miesiaca temu zarezerwowali sobie bilety przez internet, moga je odebrac czekajac tylko ok. 10 minut. Nas czeka ostatnia godzina. Z kazda chwila nastrój staje sie coraz bardziej wyluzowany. Grupka Niemców wlasnie zapoznala kilku Kolumbijczyków i wsród salw smiechu próbuje przebic sie przez niezliczone bariery jezykowe rozdzielajace od siebie dwa kregi kulturowe. Mlodzi Japonczycy przestali wreszcie pstrykac fotki co trzy sekundy - teraz filmuja i wysylaja smsy. Ktos spiewa, jakies dziecko skacze na skakance, kolejka sie przesuwa. Nadchodzi ostatni etap. Pani z obslugi, trzymajac w reku mikrofon usmiecha sie i informuje, ze jestesmy proszeni o wspólprace, celem zminimalizowania czasu oczekiwania. "Wyciagnijcie, prosze swoje karty kredytowe, zdecydujcie sie, jakie bilety chcecie kupic, podchodzcie do okien, gdy tylko zwolni sie miejsce. Ludzie, to jest Nowy Jork, kazda sekunda sie liczy, chce zobaczyc wasze gotowe portfele". Zapala sie do tego stopnia, ze grupka mlodych Amerykanów odpowiada jej gromkimi "Oh Yeah!" i aplauzem. Wreszcie wolne okienko. Procedura zakupu bilety, gdy wie sie czego szukac i ma gotowe pieniadze trwa kilka chwil. Nareszcie mozna opuscic kolejke i przejsc wzdluz niej trzymajac swezutka karte wstepu - obiekt zadrosci wszystkich, którzy ciagle jeszcze cierpliwie czekaja na swoja kolej.
Wchodzimy
Oczywiscie, wiekszoc osób nie musiala stac za biletami, bo zaopatrzyla sie w nie odpowiedni wczesniej. Ci szczesliwcy i wszyscy, którzy odstali juz swoje musza wejsc na obiekt. Procedura antyterrorystyczna zmusza do zastosowania nadzwyczajnych srodków bezpieczenstwa. Wszechobecna ochrona, obsluga, wolontariusze, informatorzy, serwis - wszyscy wyjasniaja, ze posiadacze toreb, plecaków, walizeczek i innych przedmiotów o wymiarach wiekszych niz ilestam na iles cali musza udac sie do "bagagge check". I juz rozumiemy, dlaczego "stali bywalcy" nie mieli ze soba nic poza okularami i portfelem - kto nie ma plecaka wchodzi przez "szybka" bramke. Zostawiamy zbedny balast, kontrola biletów, "Welcome to US Open. This way, please". Jestesmy.
CDN...
... older stories