pi?tek, 2. listopada 2007
Kiedy siedząc na pierwszym fotelu patrzyłem na rozbijające się o przednią szybę krople, przypomniała mi się wyprawa do Neapolu. "Raz w roku" gdzieś jadę i zawsze pada?
Na szczęście w samym Monte Cassino niebo błękitniało plamami a po pewnym czasie, niemal znikąd wynurzyło się słońce, co poprawiło nastroje całej 3-autokarowej grupie Polaków.
Opactwo Benedyktynów i wojskowy cmentarz z grobami niemal tysiąca młodych Polaków - morze wrażeń.
Piękny dzień, ciekawe miejsca i ludzie - czego chcieć więcej?

Moja praca na Ska (z analizy narracyjnej) jest gotowa - w przyszłym tygodniu zaprezentuję mu pierwszą wersję. Jeśli kupi mój pomysł, wygrałem. Jeśli nie - otrząsnę twarz, wypluję krew z ust, zmienię ochraniacz na szczękę i... będę walczył dalej. Może troszkę bliżej własnego narożnika., ale ciągle z bojową determinacją...

Von piotr um 20:26h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment