poniedzia?ek, 3. grudnia 2007
Teologia po naszemu.
W jaki sposób odnotować fakt nadejścia Adwentu?
Typowa, powtarzana wczoraj pewnie we wszystkich kościołach definicja mówi o "czasie radosnego oczekiwania". Pomijając jej ogólnikowość zajmijmy się podwójnym aspektem "przyjścia" Tego, na którego czekamy. Z jednej strony wspomnimy Tajemnicę Jego przyjścia na świat w ciele materialnym (to uobecnia się ciągle), z drugiej akcentujemy Jego przyjście w Chwale na końcu czasów.
Czyli po naszemu: Jezus się narodził w Betlehem (Wcielenie - Bóg-Logos staje się ciałem) oraz Jezus przyjdzie kiedyś ponownie (Paruzja).
A gdyby chcieć jeszcze bardziej po naszemu?
Na kogo czekamy?
Na Zbawiciela.
Skoro już przyszedł i nas zbawił (uratował, uwolnił), to od czego ma nas zbawić wspominanie Jego przyjścia i przypominanie sobie, że On znowu przyjdzie?
Zbawiciel uwalnia od:
* lęku przed śmiercią,
* niewoli grzechu, np. pogoni za pieniądzem, nadużywaniem rzeczy stworzonych, myleniu miłości z namiętnością, etc.
* obawy przed czymkolwiek (nieszczęścia, choroby, klęski) i kimkolwiek (prześladowcy, wrogowie).
Każdy, z tych punktów zasługuje na odzielne rozważanie.
Na początek Adwentu niech nam wystarczy zwykłe stwierdzenie:
"Jesteś powołany, aby szybować pod niebem, a nie pełzać w błocie".
Jesteś zbawiony - przyjmij ten dar , abyś ŻYŁ!
Wszystko sprowadza się do doświadczenia (przez wielkie "D") spotkania (wielkie "S") z NIM (przez wielkie "J").
Pozdrawiam z cieplutkiej biblioteki.

Von piotr um 15:23h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment