Byłem dziś w więzieniu. Podjechałem swoją Czerwoną Strzałą, wytachałem walizkę, zostawiłem na dyżurce dowód osobisty, komórkę i skierowałem się w stronę jadalni. Dobrze znany dziedziniec, jedna krata, druga, ciemny korytarz, znów krata i kolejna dyżurka... Przywitanie ze strażnikami, wymiana uprzejmości, brzęczek sygnalizuje otwarcie ostatniej kraty i jestem w jadalni. Stół już przygotowany. Otwieram walizkę, szykuję kielich, stawiam krzyż, zapalam świeczki. Wchodzą chłopaki. Najpierw kilku, potem jak zazwyczaj: ok. dwudziestki.
Witam się z każdym, zagaduję, opowiadam o tym, co u mnie ostatnio...
Pytam o drobnostki, o ostatnie wokandy, o obiad niedzielny. Śmiejemy się z potrawki (kurczak na minie). Powoli rozmowy cichną. Dla pewności pytam, czy możemy zacząć i... właściwie jest jak w Katedrze: złoty kielich, biały obrus, świeczki... Co z tego, że nie grają organy, że śpiew przypomina żubry z reklamy o puszczy, że na suficie zamiast fresków wiszą stare jarzeniowe lampy? "To jest bowiem Ciało moje..." Przy brzdęku zmywanych za drzwiami talerzy, pośród hałasu z korytarza i odgłosów rzucanych w siłowni sztang przychodzi On i obdarowuje nas kawałkiem CISZY. Czyjaś twarz ukryta w dłoniach, ktoś klęczy, jakby kucał, szurają krzesła... Cisza jest nie z tego świata: ona brzmi jak niebo, które tylko pozornie milczy...
Po Mszy ktoś prosi o poświęcenie łańcuszka z krzyżykiem. Nie mam kropidła, więc błogosłaiwę resztkę wody w ampułce i palcem zamoczonym pstrykam, aby kilka kropli spadło na krzyżyk. Oglądam go z bliska i widzę, że jest bardzo ładny. Kiedy okazuje się, że zrobił go ktoś w więzieniu z zaworków i kamieni od zapalniczek-nie chce mi się wierzyć. Misterna robota. Z ilu papierosów trzeba zrezygnować, żeby "kupić" takie cacko? Iloma paczkami żywnościowymi się podzielić? Ile razy oddać kolejkę na siłownię, do czytelni? Ile kanapek poświęcić? Ten krzyż ma wartość niewymierną. Wartość "krzyży" dnia więziennego. Szarego, zwyczajnego, zakratowanego. "Jakby nie ksiądz, to bym nawet nie wiedział, że niedziela jest".
Dzięki Ci Panie za cotygodniowe Zmartwychwastanie na zwyczajnym więziennym stole...
Pn, 7. cze. 2004, 03:18, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
anonim, Pn, 7. cze. 2004, 14:06
Dawno mnie tu nie było ale to dlatego że nie wiem czy moge...Bo sam X coxik cox powiedział ze tak jakoś dziwnie mi się zrobiło....
Wizyta w więzieniu..nie muszę GO odwiedzać by tam być...
Tak zastanawiam się jak ten krzyżyk wygląda,jednak że jest to ręczna robocizna to jak by nie wyszło napewno jest piekne,bo to co ktoś
sam; stwoży jest od serca,od siebie.Należy o tym pamietać....
Pozdrawiam.

Link

 
Cóż to jest wolność?...

... link  

 
sursumcorda, Pn, 7. cze. 2004, 20:01
Piękne...

...

... brak mi słów.

Link

 
basia, Pn, 7. cze. 2004, 23:13
***
...cóż znaczy zamknięcie...??...

Link

 
jana, Wt, 8. cze. 2004, 00:59
dobrze, że jest Ktoś, kto nie zważa na kolczasty płot i kratowane drzwi, że jest ktoś, kto chce tam iść.

Link

 
ciche-marzenia, Wt, 8. cze. 2004, 20:38
Misterium
Grupa mlodziezy z mojej parafi co rku jezdzila z Misterium do jednego wiezienia. Ja jakos nigdy nie mialam okazji by z nimi jechac,oni jednak zawsze pieknie wspominali te wyjazdy, wzruszenie wiezniow i to co tam przezyli. Nie wiem jak by to bylo po tym jak bym tez jechala, czy by sie cos zmienilo, czy ja bym sie zmienila??

Link

 
turcja, Wt, 8. cze. 2004, 21:01
...
W sumie nie ważne, czego doswiadczamy ...
istotne jest, Jak tego doswiadczamy.
Cieszę się, że patrzysz na wiele rzeczy tak a nie inaczej ...

Link