piotr, 02:07h
Lekko roztrzęsiony jestem, bo dziś trafiłem na makabryczny wypadek. TIR przewrócił się na samochód osobowy. Kierowca i pasażerka zza jego siedzenia zmiażdżeni doszczętnie. W Kronice podali, że ciężarówka 22 tony wiozła...
Kiedy nadjechaliśmy (z drugim księdzem) nie było jeszcze Pogotowia ani Policji. Pasażerka wyszła o własnych siłach, pasażer z przodu był uwięziony. Mnóstwo dymu i strach, że za chwilę się zapali. Jakieś łomy, podważenie drzwi i człowiek wychodzi. Wszyscy się cofają...
Parę gaśnic, kłęby dymu opadają, zaglądam do środka i... oszczędzę ospisu dwójki zgniecionych osób.
Potem nagle chaos wśród ludzi. Ktoś krzyczy, ktoś biega. Kierowca TIR-a z wyschniętą krwią na twarzy podchodzi do samochodu osobowego, łapie się za głowę i powtarza tylko: "O, k..." Ja w myślach zamieniam jego słowa w: "O, Boże."
Odchodzi trzymając się za głowę. Wtedy złapałem jakiegoś gościa i poprosiłem, żeby posadził kierowcę i popilnował dopóki nie przyjedzie pomoc. Bałem się, że coś sobie zrobi.
Potem zauważyłem, że pod wrakiem coś kapie i ciągle się pali. Kilka gaśnic nie zadziałało (pewnie ze starości). Rozgrzeszyłem warunkowo, kogo mogłem i pojechaliśmy, bo nadjechała Policja.
Oczywiście spóźniłem się na Procesję.
Jakims cudem Andrzej wrócił wcześniej z drugiego kościoła i mnie zastąpił.
Potem na Mszy modliłem się za ofiary wypadku...
A telewizja pokazała wciąż leżącą ciężarówkę i pomyślałem, że ciała zabitych tam jeszcze są. Może jednak z Jezusem już się spotkali i szczęśliwi uśmiechają się do mnie...
Jechali chyba nad morze...
Jakie kruche jest życie.
P.S. Ksiądz, z którym jechałem kilka godzin wcześniej pomagał kobiecie po wypadku. Wpadła "maluchem" na drzewo... Niezły dzień miał... Zadzwonię, czy bezpiecznie do domu dotarł...
Kiedy nadjechaliśmy (z drugim księdzem) nie było jeszcze Pogotowia ani Policji. Pasażerka wyszła o własnych siłach, pasażer z przodu był uwięziony. Mnóstwo dymu i strach, że za chwilę się zapali. Jakieś łomy, podważenie drzwi i człowiek wychodzi. Wszyscy się cofają...
Parę gaśnic, kłęby dymu opadają, zaglądam do środka i... oszczędzę ospisu dwójki zgniecionych osób.
Potem nagle chaos wśród ludzi. Ktoś krzyczy, ktoś biega. Kierowca TIR-a z wyschniętą krwią na twarzy podchodzi do samochodu osobowego, łapie się za głowę i powtarza tylko: "O, k..." Ja w myślach zamieniam jego słowa w: "O, Boże."
Odchodzi trzymając się za głowę. Wtedy złapałem jakiegoś gościa i poprosiłem, żeby posadził kierowcę i popilnował dopóki nie przyjedzie pomoc. Bałem się, że coś sobie zrobi.
Potem zauważyłem, że pod wrakiem coś kapie i ciągle się pali. Kilka gaśnic nie zadziałało (pewnie ze starości). Rozgrzeszyłem warunkowo, kogo mogłem i pojechaliśmy, bo nadjechała Policja.
Oczywiście spóźniłem się na Procesję.
Jakims cudem Andrzej wrócił wcześniej z drugiego kościoła i mnie zastąpił.
Potem na Mszy modliłem się za ofiary wypadku...
A telewizja pokazała wciąż leżącą ciężarówkę i pomyślałem, że ciała zabitych tam jeszcze są. Może jednak z Jezusem już się spotkali i szczęśliwi uśmiechają się do mnie...
Jechali chyba nad morze...
Jakie kruche jest życie.
P.S. Ksiądz, z którym jechałem kilka godzin wcześniej pomagał kobiecie po wypadku. Wpadła "maluchem" na drzewo... Niezły dzień miał... Zadzwonię, czy bezpiecznie do domu dotarł...
sursumcorda,
So, 12. cze. 2004, 18:05
Właśnie do takich ludzi was Bóg posyła.
turcja,
N, 13. cze. 2004, 17:16
...
i dlatego należy je szanować ...
i dlatego troszkę denerwują mnie młodzi ludzie, którzy są zdrowi, właściwie niczego im nie brakuje ...
a wybierają sobie samochód, pod którym chcą zginąc. Potem jeszcze się złoszczą, bo kierowca zdązył zahamować.
serio.
i dlatego troszkę denerwują mnie młodzi ludzie, którzy są zdrowi, właściwie niczego im nie brakuje ...
a wybierają sobie samochód, pod którym chcą zginąc. Potem jeszcze się złoszczą, bo kierowca zdązył zahamować.
serio.
anonim,
N, 13. cze. 2004, 20:48
ŻYCIE........CZAS.............POGOŃ
Nie wiem co powiedzieć....
Ciągle gdzieś się spieszymy,gdzieś,
pocoś,
na coś...............
Oby jak najpredzej,byle by tylko być na czas......
A może lepiej tak zatrzymac się podczas tego
"wyścigu"
i wyjść,spojżeć nieco inaczej i ujżeć wszystko wokoło......
Tak poprostu się zatrzymać...........
Ciągle gdzieś się spieszymy,gdzieś,
pocoś,
na coś...............
Oby jak najpredzej,byle by tylko być na czas......
A może lepiej tak zatrzymac się podczas tego
"wyścigu"
i wyjść,spojżeć nieco inaczej i ujżeć wszystko wokoło......
Tak poprostu się zatrzymać...........
xtynka,
N, 13. cze. 2004, 23:17
Wyobrazaliscie sobie kiedys jak wyglada wiecznosc?? Bo ostatnio tak pomyslalam o tym i az siadlam z wrazenia i postanowilam, ze warto zawalczyc o to, aby chociaż wesoło było przez te nieskonczona ilosc lat i takie cos jak wypadek hmm mialam kilka, wiem jak to jest, gdy czujesz, ze to już może być koniec, a jednak budzisz się i wtedy krotkie postanowienie: Bede zyc inaczej coz... starcza na kilka dni, ale ostatnio przedluzylo sie i oby trwalo :)
jankess,
Pn, 23. sie. 2004, 12:04
hm....
witam.... cieszę sie że jakoś u księdza układa sie po mysli Bożej to najważniejsze... dawno nie bylem u księdza na stronie i dopiero teraz dowiedziałem się że zmienił ksiądz parafię... mam nadzieję że jest wszystko w pożo.... Dlaczego podpisuję sie pod tą notką? hm... zawsze mi jest tak jakoś dziwnie kiedy słysze o wypadkach samochodowych, solidaryzuję sie z tymi ludźmi bo jest to najcięższa chwila w życiu (jesli ktoś ma okazję jej zasmakowac) i czasem trudno jest sie odnaleźć... wiem ze to brzmi dziwnie, ale ja dzieki wypadkowi sie nawróciłem - bo przeżyłem... straszne jest to gdy ktoś umiera nagle w wypadku nie mog sobie wyobrazić takiej smierci, bo zawsze chciałem umrzeć w łóżku z siwymi włosami na głowie i wtedy gdy moja żona bedzie mnie trzymała za rękę... smierc w wypadku stawia czlowieka przed inną smiercią, nagłą i trzeba wtedy spotkać Boga bez wczesniejszego przygotowania... eh.... ciraki mi chodza po plecach.... a to z czym czasem nie moge sie pogodzić to jest własnie to ze ktoś przezyje cięzki wypadek tak jak ja i widzi w tym karę Boga, ja zobaczyłem w moim tylko nagrodę i jestem szczęśliwy ze to przeżyłem bo mogłm nawet nie chodzić ale Bog mnie wynagrodził, dał mi silnego klapsa w d... jak kochajacy ojciec i mogłem sie nawrócić i pojsć na pielgrzymkę podziękować... tak wiem juz rozmawialiśmy o tym że powinenem iśc ze szczecińską a nie tylko 8 dni i biało-zieloną ;-) w tym roku szedłem tylko jeden dzień ale ku chwale Boga nogi bolały mnie jak po 8 dniach i dusza mi sie oczyściła ah.... mam nadzieje że księdzu też sie udało wyjść choć kawałek... O,k.... jak to rzekł kierwoca ale fajnie jest na pielgrzymce....
Pozdrawiam serdecznie i cieszę sie że jest wszytsko dobrze...
kochający Jankess (jasiu) :-)
Ps. za błedy przepraszam ale dysleksja mnie dopadała ;-)
Pozdrawiam serdecznie i cieszę sie że jest wszytsko dobrze...
kochający Jankess (jasiu) :-)
Ps. za błedy przepraszam ale dysleksja mnie dopadała ;-)