Lekko roztrzęsiony jestem, bo dziś trafiłem na makabryczny wypadek. TIR przewrócił się na samochód osobowy. Kierowca i pasażerka zza jego siedzenia zmiażdżeni doszczętnie. W Kronice podali, że ciężarówka 22 tony wiozła...
Kiedy nadjechaliśmy (z drugim księdzem) nie było jeszcze Pogotowia ani Policji. Pasażerka wyszła o własnych siłach, pasażer z przodu był uwięziony. Mnóstwo dymu i strach, że za chwilę się zapali. Jakieś łomy, podważenie drzwi i człowiek wychodzi. Wszyscy się cofają...
Parę gaśnic, kłęby dymu opadają, zaglądam do środka i... oszczędzę ospisu dwójki zgniecionych osób.
Potem nagle chaos wśród ludzi. Ktoś krzyczy, ktoś biega. Kierowca TIR-a z wyschniętą krwią na twarzy podchodzi do samochodu osobowego, łapie się za głowę i powtarza tylko: "O, k..." Ja w myślach zamieniam jego słowa w: "O, Boże."
Odchodzi trzymając się za głowę. Wtedy złapałem jakiegoś gościa i poprosiłem, żeby posadził kierowcę i popilnował dopóki nie przyjedzie pomoc. Bałem się, że coś sobie zrobi.
Potem zauważyłem, że pod wrakiem coś kapie i ciągle się pali. Kilka gaśnic nie zadziałało (pewnie ze starości). Rozgrzeszyłem warunkowo, kogo mogłem i pojechaliśmy, bo nadjechała Policja.
Oczywiście spóźniłem się na Procesję.
Jakims cudem Andrzej wrócił wcześniej z drugiego kościoła i mnie zastąpił.
Potem na Mszy modliłem się za ofiary wypadku...
A telewizja pokazała wciąż leżącą ciężarówkę i pomyślałem, że ciała zabitych tam jeszcze są. Może jednak z Jezusem już się spotkali i szczęśliwi uśmiechają się do mnie...
Jechali chyba nad morze...
Jakie kruche jest życie.
P.S. Ksiądz, z którym jechałem kilka godzin wcześniej pomagał kobiecie po wypadku. Wpadła "maluchem" na drzewo... Niezły dzień miał... Zadzwonię, czy bezpiecznie do domu dotarł...
So, 12. cze. 2004, 02:07, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
sursumcorda, So, 12. cze. 2004, 18:05
Właśnie do takich ludzi was Bóg posyła.

Link

 
turcja, N, 13. cze. 2004, 17:16
...
i dlatego należy je szanować ...
i dlatego troszkę denerwują mnie młodzi ludzie, którzy są zdrowi, właściwie niczego im nie brakuje ...
a wybierają sobie samochód, pod którym chcą zginąc. Potem jeszcze się złoszczą, bo kierowca zdązył zahamować.
serio.

Link

 
anonim, N, 13. cze. 2004, 20:48
ŻYCIE........CZAS.............POGOŃ
Nie wiem co powiedzieć....
Ciągle gdzieś się spieszymy,gdzieś,
pocoś,
na coś...............
Oby jak najpredzej,byle by tylko być na czas......
A może lepiej tak zatrzymac się podczas tego
"wyścigu"
i wyjść,spojżeć nieco inaczej i ujżeć wszystko wokoło......
Tak poprostu się zatrzymać...........

Link

 
xtynka, N, 13. cze. 2004, 23:17
Wyobrazaliscie sobie kiedys jak wyglada wiecznosc?? Bo ostatnio tak pomyslalam o tym i az siadlam z wrazenia i postanowilam, ze warto zawalczyc o to, aby chociaż wesoło było przez te nieskonczona ilosc lat i takie cos jak wypadek hmm mialam kilka, wiem jak to jest, gdy czujesz, ze to już może być koniec, a jednak budzisz się i wtedy krotkie postanowienie: Bede zyc inaczej coz... starcza na kilka dni, ale ostatnio przedluzylo sie i oby trwalo :)

Link

 
jankess, Pn, 23. sie. 2004, 12:04
hm....
witam.... cieszę sie że jakoś u księdza układa sie po mysli Bożej to najważniejsze... dawno nie bylem u księdza na stronie i dopiero teraz dowiedziałem się że zmienił ksiądz parafię... mam nadzieję że jest wszystko w pożo.... Dlaczego podpisuję sie pod tą notką? hm... zawsze mi jest tak jakoś dziwnie kiedy słysze o wypadkach samochodowych, solidaryzuję sie z tymi ludźmi bo jest to najcięższa chwila w życiu (jesli ktoś ma okazję jej zasmakowac) i czasem trudno jest sie odnaleźć... wiem ze to brzmi dziwnie, ale ja dzieki wypadkowi sie nawróciłem - bo przeżyłem... straszne jest to gdy ktoś umiera nagle w wypadku nie mog sobie wyobrazić takiej smierci, bo zawsze chciałem umrzeć w łóżku z siwymi włosami na głowie i wtedy gdy moja żona bedzie mnie trzymała za rękę... smierc w wypadku stawia czlowieka przed inną smiercią, nagłą i trzeba wtedy spotkać Boga bez wczesniejszego przygotowania... eh.... ciraki mi chodza po plecach.... a to z czym czasem nie moge sie pogodzić to jest własnie to ze ktoś przezyje cięzki wypadek tak jak ja i widzi w tym karę Boga, ja zobaczyłem w moim tylko nagrodę i jestem szczęśliwy ze to przeżyłem bo mogłm nawet nie chodzić ale Bog mnie wynagrodził, dał mi silnego klapsa w d... jak kochajacy ojciec i mogłem sie nawrócić i pojsć na pielgrzymkę podziękować... tak wiem juz rozmawialiśmy o tym że powinenem iśc ze szczecińską a nie tylko 8 dni i biało-zieloną ;-) w tym roku szedłem tylko jeden dzień ale ku chwale Boga nogi bolały mnie jak po 8 dniach i dusza mi sie oczyściła ah.... mam nadzieje że księdzu też sie udało wyjść choć kawałek... O,k.... jak to rzekł kierwoca ale fajnie jest na pielgrzymce....
Pozdrawiam serdecznie i cieszę sie że jest wszytsko dobrze...
kochający Jankess (jasiu) :-)
Ps. za błedy przepraszam ale dysleksja mnie dopadała ;-)

Link