Już jestem w Dolomitach.
Miałem pewne obawy jadąc tutaj, czy odnajdę pasję i "błysk" znowu w tych samych górach.
A gdy zajechałem i spojrzałem na porosniętą drzewami skałę wiszącą nad miasteczkiem, poczułem znowu, że jestem "na swoim miejscu".
"I crott", jak nazywają je miejscowi zrobiły się wieczorem różowe od zachodzącego słońca. Powietrze tak świeże, że aż bolą płuca od szoku tlenowego. Cisza, wąskie uliczki, znajomi ludzie...
Pewnie, że najpiękniej jest tutaj we wrześniu, kiedy winogorna i figi dojrzewają, ale lipiec też ma swoje uroki...
Połączyłem się z netem w biurze, więc czasem coś skrobnę...
?r, 2. lip. 2008, 14:29, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
slaweg, Cz, 3. lip. 2008, 10:52
Cieszę się, że udało się księdzu odnaleźć ten błysk, ten zachwyt tym co się już zna.
Góry zawsze są piękne - choć te same, to każdego dnia stroją się w światło i rośliny nieco inaczej. Tam też do nieba jest bliżej i można sobie potischnerować... yyy... znaczy się pofilozofować :)

Link

 
matez, N, 6. lip. 2008, 02:46
a ja czytam "Polactwo" za namowa Velebnosti. I coś dla odmiany, link z czeskiej klasyki od Smetany: http://pl.youtube.com/watch?v=MU3Wqe96paE&feature=related

Link

 
pani_karka, Pn, 7. lip. 2008, 00:53
Świetnie, że jesteś w Dolomitach:) I świetnie, że nowy wpis się pojawił; brakowało mi tego.

Moje wakacje też pięknie się rozpoczęły: spędziłam tydzień w Poznaniu (I Ogólnopolski Kurs Śpiewu Gregoriańskiego):)

Pozdrawiam z sympatią.

PS Link do Smetany super.

Link