Pogodowo
Po raz pierwszy, siedząc wieczorem na swoim balkonie miałem na sobie coś z długimi rękawami. Idzie jesień...
Pierwszy deszcz w połowie września był dużym zaskoczeniem. Poranna ulewa śmiejąc się głośno uprawiała sport zwany: "ile osób zmoczysz, w ciągu 15 min.". Moim zdaniem to "pobite gary" były, bo rower, którym akurat przemierzałem puste ulice Jerozolimy nie miał błotnika. Zmoczony byłem więc z góry i z dółu. Właściwie z boków też. To się chyba podwójnie punktuje, więc 2:0 dla ulewy. Oczywiście, poza chwilowymi anomaliami, ciągle jest upalnie. W ciągu dnia, nie bardzo to zauważam, bo w bibliotece delikatnie szumiąc, pieści moje ciało klimatyzacja. Dwa dni temu jej dotyk stał się zbyt natarczywy, efektem czego było kichanie i katarowanie, ale to raczej jakaś awaria niż powód do niepokoju.
No i jeszcze chmury. Oddzielny temat - wart osobnej notki, która pewnie nigdy nie zostanie napisana...
W każdym razie wraca pytanie do wieczornego rachunku sumienia: "Czy widziałeś dzisiaj niebo?".
Cz, 24. wrz. 2009, 13:01, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, Cz, 24. wrz. 2009, 17:44
Codziennie widzę niebo, ze wskazaniem na nocne (też mam balkon, hehe, a noce są ostatnio wyjątkowo gwiaździste), żywiąc nadzieję, że kiedyś zobaczę to przez N.

Deszczowa jazda na rowerze bez błotnika powoduje, że wyglądam jak mysz polna. Z powodu ciemnego paska wzdłuż grzbietu:)

Link