A propos dzisiejszego święta.
Poltyczna poprawność nakazuje powstrzymanie się od mówienia o "nawróceniu św. Pawła". "Nawrócenie" jest przejściem z sytuacji "bez Boga" do sytuacji "z Bogiem". Szaweł, jako pobożny Żyd, faryzeusz, uczeń Gamaliela znał Jedynego Boga. Robił wszystko, żeby oddawać Mu cześć, płonął gorliwością o Jego chwałę. To, co wydarzyło się na drodze do Damaszku było początkiem innego stawiania akcentów w Pawłowym życiu pełnym Boga Izraela, odkryciem jakby nowego wymiaru swojego Powołania do zażyłości z Bogiem. Pobożny Żyd, który uznaje Jezusa za Mesjasza nie doznaje "nawrócenia" - w dzisiejszych czasach dialogu takie rozumienie problemu jest oczywiste i coraz powszechniejsze.
A jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przejście od sytuacji, w której człowiek gotowy jest zabić w imię swojego Boga, do sytuacji, w której ten sam człowiek jest gotowy umrzeć za swoją wiarę jest jednak "nawróceniem". I to bez różnicy, o jakiej religii mówimy.
Od nienawiści, walki, "obrony" przed zagrożeniem, przez akceptację, dialog, aż do życzliwości i miłości - takiego "nawrócenia" nam trzeba. Niezależnie od tego, w co, w kogo i jak wierzymy.
Pn, 25. sty. 2010, 21:45, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
symimir, Pn, 25. sty. 2010, 22:00
Interesujące.

Link

 
anonim, Wt, 26. sty. 2010, 21:56
Nawrócenia przedewszystkim,
wiary, miłości co może góry
przenosić
Pozdrawiam-Monik

Link