Nie pojeździłem na koniu, bo deszcz padał...

Mary (sekretarka, która jest na urlopie) ma na swoim biurku mini akwarium z Rybą. Ryba był ciężko chory, gdy tu przybył i Mary bardzo powoli poprawia jego kondycję. Podaje mu jakieś lekarstwa dla tego typu zwierząt, karmi dziwnymi, małymi kuleczkami, wlewa trzy krople antybiotyku do wody.
Ryba ma na imię Legolas i jest chyba bojownikiem, ale bardzo mizernym. Z tygodnia na tydzień jednak odzyskuje siły i pewnie dojdzie do formy zanim umrze, czy raczej zdechnie.
W każdym razie Mary jest na wakacjach, a Ryba dalej w akwarium na biurku.
Kate, która chwilowo zastępuje Mary nie jest z Rybą w tak dobrych relacjach. Robi wszystko tak, jak trzeba, poza rozmawianiem ("Wróci Mary, to z nim będzie gadać, ja go tylko karmię").
Wczoraj po Mszy mała dziewczynka przyszła do biura, popatrzyła na Rybę i powiedziała czule:
"Nie martw się Rybko, Mary niedługo wróci".
A Ryba patrzył na nią tak, jakby rozumiał...
So, 30. lip. 2005, 17:56, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, So, 30. lip. 2005, 22:40
Nic dziwnego, że św. Franciszek dogadywał się ze zwierzętami: on też w podejściu do stworzenia przejawiał dziecięcą ufność i radość...

Link

 
olcia, So, 30. lip. 2005, 22:43
ola
a podobno dzieci i ryby głosu nie mają...

Link