Nazwany na cześć ostatniego papieża...
piotr, 08:18h
Gary i Nicky zdecydowali się nie zabijać swojego dziecka. Niemal od początku wiedzieli, że umrze - mózg nie rozwinął się prawidłowo. Jednak nie myśleli o aborcji.
Dziś mieliśmy Mszę Pogrzebową Johna Paula. Urodził się w czwartek, ochrzczono go w szpitalu. Była tam rodzina i przyjaciele. Przyjechał proboszcz udzielił sakramentu Bierzmowania. Dziecko umarło po kilku godzinach - w ramionach rodziców.
Byłem kiedyś na pięknym Pogrzebie - siostra Regina jest pewnie ze swoim Oblubieńcem.
Ten Pogrzeb też był piękny.
Pełen nadziei.
Gdy niosłem małą trumienkę modliłem się: "John Paul, kiedy mnie tak będą nieśli - bądź przy mnie tak, jak ja teraz przy Tobie jestem."
I jestem pewny, że mnie słyszał, i jestem pewny, że mnie będzie wspierać...
Dziś mieliśmy Mszę Pogrzebową Johna Paula. Urodził się w czwartek, ochrzczono go w szpitalu. Była tam rodzina i przyjaciele. Przyjechał proboszcz udzielił sakramentu Bierzmowania. Dziecko umarło po kilku godzinach - w ramionach rodziców.
Byłem kiedyś na pięknym Pogrzebie - siostra Regina jest pewnie ze swoim Oblubieńcem.
Ten Pogrzeb też był piękny.
Pełen nadziei.
Gdy niosłem małą trumienkę modliłem się: "John Paul, kiedy mnie tak będą nieśli - bądź przy mnie tak, jak ja teraz przy Tobie jestem."
I jestem pewny, że mnie słyszał, i jestem pewny, że mnie będzie wspierać...
sursumcorda,
Cz, 11. sie. 2005, 14:29
Witaj :) Mój blog już działa normalnie - nie zamyka się sam z siebie, więc zapraszam do czytania :) Pozdrawiam :D
jasiek,
Cz, 11. sie. 2005, 15:49
JAsiek
popłakałam się... nie mam cierpliwości, pokory... na córę krzyczę, jak tylko próbuje robić coś innego niż ja chcę żeby robiła... proszę o modlitwę.
znasz.mnie,
Cz, 11. sie. 2005, 22:20
To przykre
Zawsze smutna jest czyjaś śmierć, szczególnie jeśli jest to śmierć dziecka. Sam miałem do czynienia z taką sytuacją i teraz gdy o tym czytam robi mi sie znów smutno ;(
domi82,
Cz, 11. sie. 2005, 23:04
a ja troszke o czyms innym
Szczesc Boze!!
Czytam sobie ostatnio różne katolickie strony, chyba poszukuje jakiegos duchowego wsparcia. Ostatnio czuje ze oddalilam sie od Boga. Modle sie, chodze co niedziela do kosciola ale..no wlasnie kiedys wygladalo to inaczej. Kiedys byla oaza, fascynacja Bogiem, a teraz czuje, ze moja wiara jest plytsza. Moze to przez moja nieczystosc. Wspolzyje regularnie z moim cglopcem. To nie jest tylko seks. Ja czuje wtedy taka cudowna wiez i bliskosc tylko wiem, ze tak nie mozna ale nie wiem jak sobie z tym poradzic. Moj chlopiec mnie do niczego nie zmusza. To jakies bledne kolo. Jestem szczesliwa ale wiem ze to rani Jezusa. Jak to jest z tym grzechem nieczystosci?
Czytam sobie ostatnio różne katolickie strony, chyba poszukuje jakiegos duchowego wsparcia. Ostatnio czuje ze oddalilam sie od Boga. Modle sie, chodze co niedziela do kosciola ale..no wlasnie kiedys wygladalo to inaczej. Kiedys byla oaza, fascynacja Bogiem, a teraz czuje, ze moja wiara jest plytsza. Moze to przez moja nieczystosc. Wspolzyje regularnie z moim cglopcem. To nie jest tylko seks. Ja czuje wtedy taka cudowna wiez i bliskosc tylko wiem, ze tak nie mozna ale nie wiem jak sobie z tym poradzic. Moj chlopiec mnie do niczego nie zmusza. To jakies bledne kolo. Jestem szczesliwa ale wiem ze to rani Jezusa. Jak to jest z tym grzechem nieczystosci?
domi82,
Pt, 12. sie. 2005, 16:52
juz napisalam
napisalam prosze ksiedza, z linku na tej stronie, mam nadziej, ze dotrze, nigdy nie lubilam niemieckiego, nawet na studiach a tu sam niemiecki:))Dziekuje!!Szesc Boze!!
... link
w34,
Pt, 12. sie. 2005, 20:43
Hmmm.
To co piszesz mieści się gdzieś pomiędzy katolickim "świętych obcowaniem" a animiztycznym kultem zmarłych. Ale czy na pewno tam powinna być ulokowana Twoja wiara?
Nie chodzi mi o czepianie się ale o przemyślenie, o chwilę refleksji jak to właściwie ze śmiercia jest.
W sobotę byłem na pogrzebie. Z jednej strony był piękny, bo kazanie jakie wygłosił ksiądz było pięknym zwiastowaniem ewangelii. Przeczytał o dwóch bandytach, którzy umierali z Jezusem i powiedział, że miejsce gdzie spędzimy wieczność zależy tylko i wyłącznie od naszego stosunku do Jezusa. Przykładem jest jeden i drugi łotr oraz słowa nadziei jakie do jednego z nich (błednie nazywanego "dobrym łotrem") skierował Jezus. "Dziś będziesz ze mną w raju". Ale power! Z takim stwierdzeniem miło umierać, choć przez chwile może jeszcze coś boleć. Pokuta ("my umieramy bo zawiniliśmy") oraz wiara ("Jezu, wspomnij na mnie") to coś na czym można budować pewność, to coś co może czynić z pogrzebu imprezę radosną.
Niestety, pogrzeb miał też swoje smutne oblicze. Powody są dwa: pierwszy, zupełnie naturalny to emocje spowodowane zerwaniem relacji. Ktoś był, kogoś nie ma więc emocje szaleją i nie są to bynajmniej emocje przyjemne. Smutek pojawił się w chwili, gdy zobaczyłem wychodzącą z kościoła wdowę i podtrzymujących ją dwóch synów nie potrafiło przywrócić temu widokowi radości. Śmierć jest efektem naszego grzechu więc te negatywne emocje, ten smutek i ból niestety być musi.
Drugi powód nadający pogrzebowi wymiar smutny to brak nadziei. Oczywiście można powiedzieć, że wiara powinna go wyeliminować ale czy "gdy Syn Człowieczy przyjdzie znajdzie wiarę na ziemi?". Ksiądz głowił ewangelie ale czy usłyszeli? Nie wiem, wiem jednak, że Święty Paweł pisał o zmartwychwstaniu tych, co umarli w Jezusie jako o czymś, co ma powodować, że nie będziemy się smucili jak ci co nie mają nadziei (1tes4.13nn).
A teraz o tym co piszesz. To co niosłeś w trumience było doczesnymi szczątkami. Wykonałeś to co należało wykonać, bo napisane jest iż ciała umarłych grzebać należy. Ale czy _ktoś_ w ten trumience był - nie wiem. Czy jak umrzesz, to czy w jakiejś trumience będziesz? Nie wiem. Wiem, że będzie tam Twoje ciało, doczesne szczątki i dobrze będzie jeżeli znajdzie się ktoś, kto je zgodne z nakazem pochowa.
A gdzie będziesz? Jeżeli mają do Ciebie zastosowanie słowa Jezusa "dziś ze mną będziesz w raju", jeżeli podstawą twojego (muszę to napisać) grzesznego (bo wszyscy grzeszymy) życia jest wiara i pokuta to się wyluzuj. Nie potrzebujesz wsparcia John'a Paula, choć może się okazać, że jego obecność w raju będzie dla Ciebie przyjemna (świętych obcowanie). Ale nie potrzebujesz go, bo wszystko czego potrzebujesz (przede wszystkim przebłagania, zaspokojenia sprawiedliwości Boga) daje Ci Jezus Chrystus, który za Ciebie i za mnie umarł na krzyżu, niosąc na sobie wszystkie grzechy świata.
Na Niego więc patrzmy, Nim się radujmy, z Nim obcujmy bo wszystko dla Niego i przez Niego ku chwale Boga Ojca - Amen.
Wojtek (w34)
To co piszesz mieści się gdzieś pomiędzy katolickim "świętych obcowaniem" a animiztycznym kultem zmarłych. Ale czy na pewno tam powinna być ulokowana Twoja wiara?
Nie chodzi mi o czepianie się ale o przemyślenie, o chwilę refleksji jak to właściwie ze śmiercia jest.
W sobotę byłem na pogrzebie. Z jednej strony był piękny, bo kazanie jakie wygłosił ksiądz było pięknym zwiastowaniem ewangelii. Przeczytał o dwóch bandytach, którzy umierali z Jezusem i powiedział, że miejsce gdzie spędzimy wieczność zależy tylko i wyłącznie od naszego stosunku do Jezusa. Przykładem jest jeden i drugi łotr oraz słowa nadziei jakie do jednego z nich (błednie nazywanego "dobrym łotrem") skierował Jezus. "Dziś będziesz ze mną w raju". Ale power! Z takim stwierdzeniem miło umierać, choć przez chwile może jeszcze coś boleć. Pokuta ("my umieramy bo zawiniliśmy") oraz wiara ("Jezu, wspomnij na mnie") to coś na czym można budować pewność, to coś co może czynić z pogrzebu imprezę radosną.
Niestety, pogrzeb miał też swoje smutne oblicze. Powody są dwa: pierwszy, zupełnie naturalny to emocje spowodowane zerwaniem relacji. Ktoś był, kogoś nie ma więc emocje szaleją i nie są to bynajmniej emocje przyjemne. Smutek pojawił się w chwili, gdy zobaczyłem wychodzącą z kościoła wdowę i podtrzymujących ją dwóch synów nie potrafiło przywrócić temu widokowi radości. Śmierć jest efektem naszego grzechu więc te negatywne emocje, ten smutek i ból niestety być musi.
Drugi powód nadający pogrzebowi wymiar smutny to brak nadziei. Oczywiście można powiedzieć, że wiara powinna go wyeliminować ale czy "gdy Syn Człowieczy przyjdzie znajdzie wiarę na ziemi?". Ksiądz głowił ewangelie ale czy usłyszeli? Nie wiem, wiem jednak, że Święty Paweł pisał o zmartwychwstaniu tych, co umarli w Jezusie jako o czymś, co ma powodować, że nie będziemy się smucili jak ci co nie mają nadziei (1tes4.13nn).
A teraz o tym co piszesz. To co niosłeś w trumience było doczesnymi szczątkami. Wykonałeś to co należało wykonać, bo napisane jest iż ciała umarłych grzebać należy. Ale czy _ktoś_ w ten trumience był - nie wiem. Czy jak umrzesz, to czy w jakiejś trumience będziesz? Nie wiem. Wiem, że będzie tam Twoje ciało, doczesne szczątki i dobrze będzie jeżeli znajdzie się ktoś, kto je zgodne z nakazem pochowa.
A gdzie będziesz? Jeżeli mają do Ciebie zastosowanie słowa Jezusa "dziś ze mną będziesz w raju", jeżeli podstawą twojego (muszę to napisać) grzesznego (bo wszyscy grzeszymy) życia jest wiara i pokuta to się wyluzuj. Nie potrzebujesz wsparcia John'a Paula, choć może się okazać, że jego obecność w raju będzie dla Ciebie przyjemna (świętych obcowanie). Ale nie potrzebujesz go, bo wszystko czego potrzebujesz (przede wszystkim przebłagania, zaspokojenia sprawiedliwości Boga) daje Ci Jezus Chrystus, który za Ciebie i za mnie umarł na krzyżu, niosąc na sobie wszystkie grzechy świata.
Na Niego więc patrzmy, Nim się radujmy, z Nim obcujmy bo wszystko dla Niego i przez Niego ku chwale Boga Ojca - Amen.
Wojtek (w34)
piotr,
So, 13. sie. 2005, 08:10
Jestem KATOLICKIM księdzem, więc:
1. Nie modlę się do ciała, doczesnych szczątków, tylko do JEZUSA - modlitwa koatolika, ZAWSZE ukierunkowana jest ku NIEMU, niezależnie, czy okazją jest przykład świętego (jak w tym przypadku), czy NMP.
2. "Bądź przy mnie", gdy będą nieśli moje szczątki = chciałbym trafić tam, gdzie Ty teraz jesteś.
3. "Jak ja przy Tobie teraz" = swoje myśli kieruję ku JEDYNEMU, który zbawia, wierzę, że Ty z NIM teraz obcujesz, więc towarzysząc Tobie, zbliżam się do NIEGO.
4. Wierzę z KK, we wstawiennictwo świętych i ich pomoc.
5. Smutek na pogrzebach nie koniecznie musi być wynikiem niewiary. Siostry Łazarza płakały mimo głębokiej wiary w Zmartwychwstanie umarłych, a nawet wiary, że Jezus jest Mesjaszem.
6. Personal: I Ty sie kiedyś dziwiłeś, że ja poezji nie umiem czytać, a tu proszę: nie doczytałeś się w tym tekście tego, co w nim chciałem zawrzeć (choć to raczej moja nie Twoja wina).
7. Pozdrawiam.
1. Nie modlę się do ciała, doczesnych szczątków, tylko do JEZUSA - modlitwa koatolika, ZAWSZE ukierunkowana jest ku NIEMU, niezależnie, czy okazją jest przykład świętego (jak w tym przypadku), czy NMP.
2. "Bądź przy mnie", gdy będą nieśli moje szczątki = chciałbym trafić tam, gdzie Ty teraz jesteś.
3. "Jak ja przy Tobie teraz" = swoje myśli kieruję ku JEDYNEMU, który zbawia, wierzę, że Ty z NIM teraz obcujesz, więc towarzysząc Tobie, zbliżam się do NIEGO.
4. Wierzę z KK, we wstawiennictwo świętych i ich pomoc.
5. Smutek na pogrzebach nie koniecznie musi być wynikiem niewiary. Siostry Łazarza płakały mimo głębokiej wiary w Zmartwychwstanie umarłych, a nawet wiary, że Jezus jest Mesjaszem.
6. Personal: I Ty sie kiedyś dziwiłeś, że ja poezji nie umiem czytać, a tu proszę: nie doczytałeś się w tym tekście tego, co w nim chciałem zawrzeć (choć to raczej moja nie Twoja wina).
7. Pozdrawiam.
... link
ewa,
So, 13. sie. 2005, 02:25
Witaj
Znów wróciłam Piotrze...nie wiem na jak długo tym razem...mam coraz mniej czasu... Ostatnio nie zdążyłam sie z Tobą skontaktować - może teraz mi sie uda. Pozdrawiam Cie serdecznie i pamiętam o Tobie w modlitwie