Artur ogląda film o JP2 (cz. 2), a ja odetchnąłem po ostatnim dniu przygotowań włączywszy sobie koncert Ani Marysi J.
Drzemię, budzę się, słucham, nie słucham - po prostu się ukajam.
Patrzę, jak ten Możdżer jest geniuszem i się dziwię skąd on wie, który klawisz nacisnąć...
Jeszcze raz sobie powtórzę z grubsza w pół godzinki wszystkie 5 essejów, rano zrobię to ponownie, a potem pójdę, napiszę, zdam i zapomnę.
"Cyraneczka" wsącza we mnie odpoczynek mimo napięć, jakie niosą ze sobą muzyczne frazy.
"Niech Twoje sny są cudowne, jak
żywy świat..."
I kolejna solówka Henryka Miśkiewicza...
A potem Marek Napiórkowski opowie gitarą następną historię.
"Otwórz oczy: szczęście to ta
chwila, co trwa"
Jestem cudownie wyluzowany - to znak, że stres złapie mnie o poranku...
Cz, 11. maj. 2006, 01:13, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, Cz, 11. maj. 2006, 02:17
Nie daj się złapać.
Powodzenia.

Link