Zaczely sie listy z pretensjami, ze wpisy sa za rzadkie. Dobrze, ze pogrozek jeszcze nie ma...
Ktos mnie ostrzegl, ze z powodu zaniedban w pisaniu mialem bardzo niska liczbe wejsc na strone (najnizsza od kilkunastu miesiecy czy costam).
Otoz nic nie moge zrobic, bo po prostu nie mam netu. To znaczy mam w biurze, ale nie naduzywam, bo tylko 10 godz. miesiecznie maja, po to, zeby biuletyn parafialny wyslac do drukarni co tydzien.
Ciagle nie bylem jeszcze w Bibliotece publicznej, ktora miesci sie 3 min. drogi od mojej plebani. Moze dzisiaj sprobuje pojsc i przekonac ich do mojej osoby. Pewnie maj tam net. Moze nawet moglbym ze swoim kompem przyjsc i bezprzewodowo sie podlaczyc... Marzenia.
Wybralem w koncu przedmioty na przyszly rok.
Moze napisze o tym w niedalekiej przyszlosci...
W New Yorku pada dzis, ale jest goraco...
Wt, 15. sie. 2006, 21:16, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
mathias g, Wt, 15. sie. 2006, 23:30
maciej tomasz
Piotrze moj nr stacjonarny to
+420353843113 najlepiej dzwonic wieczorkiem czasu europejskiego,proboszcz slowak wikary czech, wszyscy rozumia polski.Pozdrawiam

Link

 
slaweg, ?r, 16. sie. 2006, 09:42
Cierpliwi kibice...
Widać wiele osób "uzależniło" się od wiadomości od jednego księdza z Polski. Choć miło jest przeczytać nowy wpis w blogu, to inajważniejsze jest iście do przodu. Jeśli więc są rzeczy ważniejsze, niech one mają miejsce, a kiedy przyjdzie czas na kontakt z ludźmi - wierzę, że nie zostanie on zaniedbany. Życzę więc księdzu sporego grona wiernych i cierpliwych "kibiców" w pisaniu bloga.

Link

 
Tak, kibiców. Byle nie kiboli.
;)

... link