Bała-gan czyli "Broń (gun), której właścicielem jest Jan Bał"
Dzisiejsza poranna lektura dostarczyła mi tak wielu miłych wrażeń, że aż zamieszczam w całości tłumaczenie artykułu z NYT za gazeta.pl:

"Bałagan jest w porządku"

Większość z nas to potworni bałaganiarze, a przynajmniej tak nam się zdaje. I wcale nie jest nam z tym dobrze. A już na pewno nie jest z tym dobrze naszym partnerom lub rodzicom. Nasze biurka w pracy i stoły w domu uginają się pod stosem papierzysk i karteluszek, szafy pękają w szwach od nadmiaru nagromadzonych w nich ubrań, sprzętu sportowego i starych dokumentów, pralka zawalona jest stertą brudnej bielizny, w piwnicy trudno się ruszyć, a w garażu ledwo można znaleźć miejsce na zaparkowanie samochodu.

Nic więc dziwnego, że sprzedaż plastikowych pojemników, pudełek, teczek na dokumenty, segregatorów, metkownic i tym podobnych artykułów przeznaczonych do przechowywania i sortowania przedmiotów w domu, stale rośnie. W 2005 roku zyski ze sprzedaży tego typu produktów w Stanach Zjednoczonych wyniosły 5,9 mld dolarów, a przewiduje się, że w 2009 roku sięgną 7,6 mld dolarów. Wysokie przychody zanotowały też firmy zajmujące się projektowaniem i wykonywaniem specjalistycznych systemów do szaf wnękowych. Branża ta zarabia średnio 3 mld dolarów rocznie, jak podaje magazyn "Closets".

W Stanach Zjednoczonych, za sprawą Amerykańskiego Stowarzyszenia Specjalistów od Sprzątania styczeń okrzyknięto miesiącem porządków. Armia 4 tys. "pogromców bałaganu" uzbrojonych w przybory do notowania i worki na śmieci ruszy na odsiecz 10 tys. "ofiar bałaganu". Tyle bowiem stowarzyszenie przewiduje zgłoszeń o pomoc w porządkach wraz z nadejściem nowego roku.

Kreatywny bałaganiarz

Z oddali słychać jednak odgłosy przeciwników. Do boju rusza ruch pro-bałaganiarski, który porządkom mówi "nie" i nakłania by oswoić się z bałaganem. Jego orężem są wyniki badań, które wskazują, że biurka z wypiętrzonymi górami papierów i przedmiotów to cecha rozpoznawcza ludzi kreatywnych, o giętkich umysłach, którzy zwykle mają większe pensje od tych, którzy preferują jednostajnie uporządkowany "krajobraz biurowy". Podobnie, właściciele zabałaganionych szaf są zwykle bardziej wyluzowani, sympatyczniejsi i lepiej sprawdzają się w roli rodziców niż ci, którzy utrzymują w swoich szafach porządek. Ruch pro-bałaganiarski wypowiada na głos to, co wielu uświadamia sobie w głębi serca - ludzie nadmiernie dbali o porządek są trudni we współżyciu: to pozbawieni poczucia humoru i zarozumiali sztywniacy, którzy mają za dużo wolnego czasu.

- Przekonanie, że w jakiejkolwiek organizacji - czy to rodzinie, czy też firmie - może panować pełen ład i porządek jest złudne - mówi Jerrold Pollak, neuropsycholog z Seacoast Mental Health Center w Portsmouth w stanie New Hempshire, który pomaga pacjentom pogodzić się z wrodzoną u nich skłonnością do bałaganiarstwa. - A nawet jeśli to możliwe, czy tak powinno być? - pyta Pollak.

- Próba zaprowadzenia wszędzie porządku jest równie daremna, jak usiłowanie zapanowania nad tym, co nieprzewidywalne w życiu.

- Ja żyję w świecie totalnego bałaganu - mówi Pollak. - Sądząc po stercie papierów na moim biurku, które rozmiarem przekraczają pewnie akta FBI dotyczące Unabombera, zajmuję się niezwykle zawikłanymi sprawami, a prawda jest taka, że nie chce mi się po prostu za daleko wyciągać ręki.

- Moja żona zagroziła już, że się ze mną rozwiedzie z powodu tych ton śmieci, które gromadzę - kontynuuje Pollack, który ma osobisty gabinet również w domu. Ale cóż ja mogę na to poradzić?

Życie to nieład

Przestań zamartwiać się z powodu swojego bałaganiarstwa - radzą zwolennicy nieporządku. Jest mnóstwo ważniejszych rzeczy, którymi trzeba się przejmować. - Porządek bywa bluźnierczy i prowadzi do degradacji życia - mówi Irwin Kula, rabin z Manhattanu, autor książki "Yearnings: Embracing the Sacred Messiness of Life". - To mocne stwierdzenie, ale prawdą jest, że jeśli ktoś ma zawsze nienaganny porządek w kuchni, to prawdopodobnie nie wie, jak smakują domowe posiłki. Prawdziwe życie to jeden wielki nieład. Żeby go ogarnąć, człowiek poszukuje schematów w całym tym bałaganie.

Ulubionym przykładem, jaki przytacza rabin na potwierdzenie swej tezy, jest pokój jego 15-letniej córki Talii - odzwierciedlenie totalnego bałaganu ale i indywidualności.

- Pewnego dnia stajemy z żoną Daną w drzwiach pokoju Talii. W środku panuje kompletny nieład. Dana dostaje na ten widok szału. Ja dostrzegam nagle wśród sterty innych rzeczy sukienkę, którą Talia miała na sobie podczas swojego pierwszego balu i kolczyki, które nosiła podczas bat micwy. Talia jest bardzo ufna: jej pamiętnik leży szeroko otwarty na podłodze, a zdjęcia przyjaciół są porozrzucane po całym pokoju. Na ten widok wykrzykuję: "Panie, nie brak mi niczego!" [patrz: Ps 23, 1 - przyp. tłum.], po czym wybuchamy śmiechem.

- Pokój stanowił zaproszenie do tego, by odnaleźć głębszy sens pod powierzchnią znajdujących się w nim rzeczy - mówi Kula.

David H. Freedman, analityk bałaganu i dziennikarz zajmujący się nauką, pewnego razu przystanął zdezorientowany przed stosem przezroczystych, składanych pojemników za 29 dolarów i 99 centów w Container Store - sklepie z artykułami do przechowywania - w Natick w stanie Massachusetts. Zdał sobie wówczas sprawę, że większość ludzi zapełnia po brzegi swoje szafy pojemnikami do przechowywania rzeczy, które i tak są niewykorzystywane. - To kolejny genialny trend - mówi z ironią Freedman, komentując przezroczyste pojemniki. - Jak tak dalej pójdzie, stracimy umiejętność bałaganienia, skoro nawet w pojemniku do przechowywania wszystko powinno być ułożone.

Bałagan jest pożyteczny

Freedman wspólnie z Eric'iem Abrahamsonem napisał książkę "A Perfect Mess: The Hidden Benefits of Disorder". Jest to zawiła, wciągająca opowieść o tym, jak pożyteczny jest bałagan, oraz o osobach, które z nieładu potrafią czerpać korzyści. Należy do nich Arnold Schwarzenegger. Jeden z jego przepisów na sukces brzmi: "Nigdy nie planuj dnia".

Freedman i Abrahamson sprawdzają, jak wysoką cenę trzeba zapłacić za porządek - miarą w tym przypadku jest głównie wstyd, a także kłótnie rodzinne i wyrzucone w błoto pieniądze. Ponadto autorzy książki świetnie się bawią, burząc dominujące na temat nieporządku poglądy i strojąc sobie żarty z "pogromców bałaganu" i im podobnych, oraz zasad, które ułatwiają bądź komplikują im życie. Freedman i Abrahamson zastanawiają się, dlaczego lepiej jest wykonywać wiele czynności na raz niż rozłożyć je w czasie, na jakiej podstawie uważa się, że ci, którzy odwlekają wykonanie jakiejś pracy są mniej efektywni niż ci, którzy mają wszystko dokładnie zaplanowane, oraz dlaczego, jak sugerują specjaliści od sprzątania, dzieci, które nie potrafią przyuczyć się do sprzątania, powinno karać się dodatkowymi obowiązkami domowymi?

W swojej książce Freedman i Abrahamson opisują nieład posługując się wyrażeniami pełnymi aprobaty. Bałagan, według nich, rezonuje, czyli wychodzi poza własne granice i odbija się echem w zewnętrznym świecie.

To całkowity nieład panujący w laboratorium Alexandra Fleminga pozwolił mu odkryć penicylinę. Stało się to, kiedy w naczyniu do hodowania bakterii, które Fleming zostawił na biurku, po jakimś czasie wykwitła pleśń.

Bałagan jest ożywczy i łatwo się do niego przyzwyczaić. Dlatego luźny grafik Schwarzeneggera przynosi więcej korzyści niż sztywny rozkład zajęć, jaki wyznaczają dzieciom rodzice, i który wyklucza jakikolwiek sprzeciw czy bujanie w obłokach.
Bałagan jest zjawiskiem totalnym, gdyż obejmuje różne przypadkowe elementy. Z bałaganu można odczytać pewną historię, można się z niego dużo dowiedzieć o człowieku, który był jego autorem. Tymczasem ład to zamknięta księga. Nie ma w nim opowieści i nie ma osobowości. Jest tak samo neutralny jak okładki magazynu Real Simple [poświęconemu sztuce porządkowania - przyp. tłum.] Bałagan jest także bardziej naturalny i, jak podkreślają Freedman i Abrahamson, oszczędza nas czas. - Porządkowanie wymaga dodatkowego wysiłku. Rzeczy przecież same się nie sprzątną - mówią autorzy książki.

Bałagan = więcej wolnego czasu

Faktycznie. Najbardziej cenną rzeczą, jaka wypływa z życia w bałaganie, jest wolny czas. Freedman, ojciec trójki dzieci i mąż Laurie Tobey-Freedman, zapracowanej specjalistki od potrzeb dzieci w wieku przedszkolnym, wykorzystuje cenne wolne chwile na naukę języka chińskiego. Freedman przyglądając się kiedyś czterodrzwiowej szafce na buty wykonanej ze stali nierdzewnej, którą można kupić w Container Store za 149 dolarów, i wyobrażając sobie, że umieszcza w niej elegancką kolekcję swoich butów, potrząsnął głową i stwierdził: "To mnie w ogóle nie kręci. Możliwe, że nie rozumiem, na czym polega wyższa forma rozrywki".

- Mimo popularności sklepów typu Container Store, w całym tym pędzie do porządkowania jest coś negatywnego - mówi Marian Salzman, specjalistka do spraw marketingu w firmie J. Walter Thompson, autorka książki "Next Now: Trends for the Future". - Przypomina mi to sytuację, kiedy Amerykanie zaczęli coraz bardziej kontrolować swoją wagę, przez co stali się grubsi. Ja też nie tyłam dopóki nie zaczęłam stosować diety - mówi Salzman. Dodaje też, że ma pokój, w którym stoi nieużywana bieżnia i leżą dwa worki wypełnione artykułami do przechowywania i porządkowania. - Robiło mi się niedobrze kiedy patrzyłam na te torby więc kupiłam plastikowe pojemniki, do których schowałam torby.

- Naszym prawdziwym problemem jest bałagan emocjonalny - mówi Salman. - Z tego powodu nasze życie staje się coraz bardziej powierzchowne. Ta powierzchowność zastępuje nam intymność. Wszystkie te pudełka, pojemniki stanowią skrytkę dla naszego wewnętrznego "ja".

Biurko - skarbnica wiedzy o człowieku

W semiotyce bałaganu biurko posiada najbogatszą treść. Badania nad zabałaganionym biurkiem wywodzą się z ergonomii kognitywnej, dziedziny naukowej zajmującej się określeniem, jak otoczenie wpływa na naszą efektywność. Załóżmy, że biurko, wyznaczające krajobraz naszej pracy, odzwierciedla pracę naszego mózgu, stosy, jakie na nim zgromadziliśmy to "kognitywne artefakty", sygnały zawierające dane lub nasze myśli.

Dla specjalistów od sprzątania biurka zawalone papierami i zastawione rozmaitymi przedmiotami, a także wszelkie zabałaganione powierzchnie poziome, to istny horror. Dla psychologów kognitywnych, takich jak Jay Brand, który pracuje w Ideation Group of Haworth Inc., dużej firmie handlującej meblami biurowymi, te "pagórki i doliny" to wyraz wysiłku intelektualnego - pracy podczas której umysł: rozdziela, łączy i tworzy. Z tego powodu uporządkowane biurko jest postrzegane jako wyraz umysłu w stanie spoczynku, który nie generuje dużo myśli i nie wykonuje żadnej szczególnej pracy umysłowej.

Firma Ajilon Professional Staffing z Saddle Brook w stanie Nowy Jork, przeprowadziła badania, które dowodzą, że właściciele zabałaganionych biurek zarabiają więcej od tych, którzy utrzymują je w porządku.

Badania Branda i Ajilon Professional Staffing mogą stanowić odpowiedź na często cytowane pytanie postawione przez Einsteina: "Jeśli zabałaganione biurko jest wyrazem bałaganu myśli, to czego wyrazem jest puste biurko?"

Konkurs na bałaganiarza

Don Springer, lat 61, zarządzający technologią informacyjną, zwyciężył konkurs o nazwie "Type O-No", czyli "typ bałaganiarza", zorganizowany przez firmę Dymo, producenta metkownic. Jego uczestnicy musieli przesłać zdjęcia lub eseje, które ukazywałyby bądź opisywały "koszmarny bałagan". Nagrodą w konkursie były artykuły do porządkowania warte 5 tys. dolarów (pudełka, pojemniki, systemy do szaf wnękowych i metkownice) a także pomoc specjalisty od sprzątania.

Springer, dokładnie i z dowcipem, ale i nie kryjąc wstydu, opisał zawartość pokoju, który nazywa "pokojem przechodnim" czyli domową biblioteczką połączoną z graciarnią. Jego żona chciałaby uporządkować pokój, żeby nadawał się na pomieszczenie do zabaw dla ich najmłodszego wnuka. Jednak Springer, pracujący na pełen etat i działający w licznych klubach i organizacjach, wolałby spędzić wolny czas na oglądaniu filmu z żoną niż na "traceniu energii na przekopywanie się przez cały ten bajzel". Nie może spełnić marzenia żony również dlatego, że, jak stwierdził, w pokoju "kryją się przedmioty o ogromnym ładunku emocjonalnym, z którymi ciężko byłoby mu się rozstać". Jeśli podejmie wyzwanie, to tylko po to, by uszczęśliwić żonę.

Techniki bałaganiarskie

Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Freedmana i Abrahamsona na potrzeby ich książki, spośród 160 dorosłych różnej płci, rasy i o różnym statusie majątkowym, co dwunasty rozstał się z partnerem z powodu różnic w podejściu do kwestii bałaganu. Jak się również okazało, szczęśliwe pary to nie tylko te, które lubią porządek. Freedman i jego żona są na przykład ze sobą od ponad dwudziestu lat, a mieszkają w domu, w którym panuje potworny bałagan. Ich dzieci najchętniej spędzają czas w skrajnie zabałaganionej piwnicy.

Chaos, jaki panuje w tym pomieszczeniu stanowi przykład jednej ze strategii bałaganiarskich opisanych przez Freedmana i Abrahamsona, która polega na tworzeniu "stref zdemilitaryzowanych" czyli nie zabałaganionych. (w tym przypadku są to schody) oraz pogodzeniu się z istnieniem obszaru całkowitego bałaganu. Zdaniem Freedmana bałaganiarze powinni docenić swoje techniki bałaganiarskie. Dotyczy to w równym stopniu "budowniczych stert", "upychaczy podłóżkowych", "cyklistów", czyli tych, którzy pozwalają by ich biurka poddawały się cyklom przypływów i odpływów, jak i "skrytobałaganiarzy", czyli tych, którzy "zamykają" bałagan w szafach i innych pomieszczeniach, dzięki czemu staje się on niedostępny dla oka. - Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie posiadają zdolności bałaganiarskie i jak bardzo są w tym skuteczni - mówi z uśmiechem Freedman.

Na koniec udziela wskazówki: prawie wszystko wygląda schludnie, jeśli ułoży się to w stos.

Penelope Green, The New York Times
N, 21. sty. 2007, 13:01, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
pani_karka, N, 28. sty. 2007, 21:42
"(...) Fortepiano?
Na nim nuty i książki; wszystko porzucano
Niedbale i bezładnie; nieporządek miły!
Niestare były rączki, co je tak rzuciły.
Tuż i sukienka biała, świeżo z kołka zdjęta
Do ubrania, na krzesła poręczu rozpięta.
A na oknach donice z pachnącymi ziołki,
Geranium, lewkonija, astry i fijołki".

Adam Mickiewicz, "Pan Tadeusz"

Link