Mój znajomy, mierząc się z rzeczywistością cudu, który się nie wydarzył, powiedział coś w rodzaju: "Za słabo się modliliście".
Mógłbym to powtórzyć w kontekście dzisiejszego meczu. Nic nam nie szło i skończyło się sromotną porażką. Ale nie była to wina ani słońca, ani bramkarza, ani braku Witka na obronie, ani nawet taktyki. Po prostu nie byliśmy w stanie nawiązać walki. Jak powiedziałby pan Szpakowski: Szkoda! Szkoda straconej szansy!
To mnie jednak sprowokowało do wynurzeń na tematy duchowe. Poganie modląc się o coś, chcieli wpłynąć na bóstwo, sprawiając, żeby "zmieniło ono zdanie" i pomogło, oddaliło nieszczęście, dało farta, etc.
Modlitwa chrześcijańska też może być prośbą ("Proście, a będzie wam dane"), ale czy jest próbą "przekonania Pana Boga", żeby "zmienił decyzję"?
W Biblii często prorok woła do Jahwe i On wysłuchuje i ratuje, albo lud się nawraca i Pan nie karze, albo cofa trwającą właśnie karę.

Popatrzmy sobie na wzór modlitwy pozostawiony nam przez Jezusa.
Jest milion książek na temat "Ojcze nasz", z których pewnie pół miliona opisuje aspekty, o jakich mi się nie śniło.
Ale to nie jest powód, żeby krótko nie poteologować.

Zaczynamy od właściwej perspektywy - On Ojciec/ja syn, On w niebie/ja na ziemi. Ustawiamy siebie i Jego w relacji Miłości. Ustawiamy się też we wspólnocie wszystkich, któzy mają tego samego Ojca. Jesteśmy braćmi, więc wszystko w liczbie mnogiej.
Ojcze nasz, który jesteś w niebie!

Potem czas na inwokację uwielbiającą.
Twoje Imię jest Święte i niech takie będzie dla nas wszystkich!

Teraz opowiedzmy o tęsknocie do Niego i Jego Obecności.
Niech przyjdzie Twoje Królestwo!

I zapewniamy o naszej całkowitej zgodzie na wszystko, co się wydarza i o naszej chęci szukania "tego, co Mu (nie nam) się podoba".
Twoja Wola niech się wypełnia!

No dobrze, czas na prośbę. Ale uwaga: o zwykłe, drobne, codzienne, przyziemne sprawy.
Daj nam chleba naszego powszedniego, dzisiaj!

Druga prośba - o przebaczenie.
I wybacz nam nasze grzechy, błędy, przewinienia!

Zapewnienie, że i my postaramy się kochać nawet wrogów i im wybaczać.
Jako i my odpuszczamy tym, którzy wobec nas zawinią.

Trzecia prośba, o pomoc w trudnych zmaganiach z grzechami codziennymi.
Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie!

Wreszcie finałowe wołanie o udział w Zbawieniu, które już się dokonało w Jezusie.
Zbaw nas, daj nam Zbawienie! Pozwól nam trwać w nadziei!

Amen.

Jak ktoś załapał to może ten wzór zastosować. Ale zastrzegam: Jestem wykończony dzisiejszym meczem, więc mogłem popełnić jakąś straszną pisaninę pseudoteologiczną.


P.S. A to już Bramka Adasia w Clericus Cup. W pierwszym meczu Kolegium Północnoamerykańskie wygrywa po karnych z Urbanianum, w drugim Lateran pokonuje Sedes Sapientiae. Chodzi nam o gola na 2:1 dla Lateranu (ok. 4 min. 13 sek.). Komentator bardzo śmiesznie przeczyta nazwisko Adasia, ale co tam...
Cz, 15. mar. 2007, 22:54, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
slaweg, Pt, 16. mar. 2007, 00:36
"... Przyjdź Królestwo Twoje..." - tak jakoś z lekkim wahaniem to mówię, gdy nie jestem w stanie łaski. Bo jeszcze przyjdzie i nieszczęście forever.
"1000 lat złego kuku" (Sid leniwiec z "Epoki lodowcowej 2") przy tym to będzie moment. A całkiem inaczej Ojcze Nasz brzmi po spowiedzi :)

... ale to chyba to teologizowania się nie zalicza...

Link

 
anonim, Pt, 16. mar. 2007, 02:38
Monika S
Szkoda że nie wyszło,ale tak
w życiu bywa że są porażki i
zwycięstwa-małe i duże :)
A rezte to chyba załapałam.
Pozdrawiam.

Link