Dzisiaj stojąc przy ołtarzu pomyślałem sobie, że już bardzo dawno nie byłem po "drugiej stronie" tego ołtarza. Dawno już nie widziałem Mszy św. od strony ławek. Wprawdzie często jestem w konfesjonale, gdy któryś z kolegów odprawia, ale nawet gdy nikogo nie ma chętnego do spowiedzi, to i tak raczej mam wtedy tylko fonię, bo wizję zasłania filar.
Myślę, że my księża powinniśmy sobie od czasu do czasu nagrać na video mszę przez siebie odprawianą i ją obejrzeć, bo z "drugiej strony" ołtarza wygląda to chyba inaczej...
A przecież "LITURGIA jest źródłem i szczytem życia Kościoła".
?r, 3. mar. 2004, 00:08, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
avroml, ?r, 3. mar. 2004, 18:15
Komentarz do historii o Aniele Stróżu (ze stycznia)
To ciekawe...Cos podobnego mi sie przydazylo. Też zimowym wieczorem. Przed paroma laty, gdy przezywalem swoj studencki "kryzys dugiego roku", nie chodzilem na zajecia, mialem rzucic studia...
Akurat wracalem okrężną drogą z wieczornej Mszy Świętej, zobaczyłem przy wylotowej drodze pijanego faceta, który w bardzo dziwny sposób "łapał stopa". Podszedłem do niego, zaproponowałem mu, ze mu pomogę (byłem ubrany w ten sposób, że mogłem uchodzic, zwłaszcza w nocy, za zakonnika, a wiadomo, że najłatwiej łapie się "na habit"). Widząc nadjezdzającą cięąrówke, powiedział, właściwie krzyknął, że nie, że właśnie jedzie jego okazja i... rzucił się na jezdnię. Chwyciłem go za fraki i w ostatniej chwili wydarłem, bo byłoby po chłopie. Najpierw dałem mu w gębę, potem uspokoiłem i poczęstowałem papierosem. Wysłuchałem smutnej historii, że prace stracił, że żona mu awantury robi, że dzieci... Opowiedziałem mu historię o Hiobie - wiem, troche to pretensjonalne, ale pomogło - uspokoił się. Odprowadziłem go do domu, mieszkał w tzw. bloku interwencyjnym. W klatce schodowej zapytał się, kim ja właściwie jestem. Też, pierwsza rzecz, która mi przyszła do głowy, to "Twój Anioł Stróż" i dalej "I nie rób mi, k..., tego wiecej, bo ledwo zdążyłem tym razem. I tak w ogóle to poszedłbyś sie w końcu wyspowiadać... Tadek" -powiedziałem przeczytawszy tabliczke z imieniem i nazwiskiem na drzwiach Facet zdębiał. A ja ulotniłem się, jak szybko tylko mogłem.
A na studia wróciłem, bo tak sobie pomyślałem, że moje problemy to nic, że ludzie to mają problemy, nie ja... i tak sie zastanawiam, czy to ja byłem tu jego aniołem, a może to on moim?"
A Tobie, Drogi Księże, taki wierszyk przepiszę z Gazety Wyborczej, dodatku "Wysokie Obcasy". Autorem jest niejaki Stanisław Kroszczyński

W moim łóżku leży anioł
z wielką opuchniętą banią
Boli go głowa
bo sie nie szanował

Gdzie sie położyć
W co ręce włożyć
Łóżko zajęte przez anioła
i na podłodze kłaść się trzeba -
to woła o pomstę do nieba.

Pozdrawiam.
Avrom Hosenduft
avroml@web.de

Link