Doroczne Święto Instytutu rozpoczęła jak zawsze Eucharystia.
Ekskluzywność naszej szkoły podkreśla fakt, że czytania są w językach oryginalnych. Tym razem nie zabrakło też innych ciekawych elementów. Była prawdziwa cytra (przepięknie grająca), były indyjskie płatki róż i kadzidełka po doksologii, był hebrajski psalm śpiewany do żydowskiej melodii.
Po wzruszeniach typu liturgicznego nudził prof. Beutler. Jego książki są ciekawe, jego znajomość i rozumienie Ewangelii wg Jana jest niesamowita, za to jego wykłady są tragicznie nudne. Po tej traumie, w czasie której Matka Teresa pobiegła kupić kwiaty, przyszedł czas na rinfresco (całkiem, całkiem) i część kabaretową, o której nie powiem ani słowa, bo sam byłem po uszy zaangażowany. Zdradzę tylko rąbek tajemnicy: 07.05. to nie tylko rocznica powstania PIB, ale też czyjeś urodziny (znany, nie-polak, związany z muzyką). Sherlock by się domyślił wszystkiego. Podziękowałbym komu trzeba, ale oni tu nie zaglądają.
Zwiedziłem sobie klasztor Kamedułów na Awentynie (słynną dziurkę od klucza wieczorem sprawdziłem) i klasztor Dominikanów przy Angelicum, które jest chyba gorzej wyposażone technicznie niż Biblicum, a przynajmniej tak się prezentuje na krótki rzut oka.
Oczywiście, obie wizyty związane były z przygotowaniem programu artystycznego grupy Europejskiej, w które zaangażowani byli: Kamedułka, Dominikanin, Franciszkanin i 3 diecezjalnych. Miodzio.
Czytam Zuzannę w wersji Teodocjana, Rut, 2 Machabejską i Liczb na egzamin z Greki LXX. Już trochę mi chodzą ciary, ale jeszcze nie za mocno. Mój profesor (od rzeczonej Greki LXX)zaprosił mnie na swoje śluby jezuickie. Muszę sprawdzić datę, bo na kilka dni zastąpię proboszcza w moich Dolomitach, żeby na doktorat Wojtka mógł przyjechać.
Coś budującego? Proszę bardzo: Pani pielęgniara (od honorowych dawców) zerwała dzisiaj wężyk i Artura krew zalała (dosłownie). Musiałem mu dać swoją koszulę i poszedł do domu. Ale za to przyniósł mi do biblioteki zasilacz laptopowy, którego zapomniałem i uratował mój dzień.
Już trzeci raz mi się zdarzyło nie wziąc tego małego, czarnego pudełeczka. Jakby nie mogli wynaleźć jakiejś alternatywy. Latamy na księżyc i przeszczepiamy serce a dzień bez zasilacza to ciągle dzień stracony.
No i jeszcze kadencja Przewodniczącego mi się skończyła i wybrano Basię. W październiku wygaśnie mój mandat senatora i żegnajcie tytuły, zaszczyty, funkcje...
O Pieszej Pielgrzymce bym zapomniał! W nocy! Z soboty na niedzielę. Ok. 4.00 stwierdziłem, że można zasnąć idąc.
A bez żartów, było pięknie: ok. 250-300 Polaków, 20 km i ciepła, rzymska noc...
Rozpisałem się?
Już kończę.
Cytatem z "Deus Caritas Est":
"Jeżeli człowiek dąży do tego, by być jedynie duchem i chce odrzucić ciało jako dziedzictwo tylko zwierzęce, wówczas duch i ciało tracą swoją godność. I jeśli, z drugiej strony, odżegnuje się od ducha i wobec tego uważa materię, ciało, jako jedyną rzeczywistość, tak samo traci swoją wielkość."
Wt, 8. maj. 2007, 23:06, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
monika sen, ?r, 9. maj. 2007, 01:14
Biedny Artur...:)Nie wiedziałam że po
drodze można zasnąć.Szkoda że
nic nie ma więcej o tym
kabarecie.

Link

 
zuzka, ?r, 9. maj. 2007, 11:24
?
a co to za pielgrzymka byla???
tylu polakow...???

Link