Widziałem mój samochód. Pan Tadziu jest cudotwórcą. Trochę to kosztuje, ale muszę go zrobić i oddać tacie. Tymczasem głoszę rekolekcje dla dzieci od środy w miasteczku o 180 km ode mnie. Na szczęście przyjedzie po mnie mój przyjaciel. Właściwie dwoje przyjaciół. W piątek, wracając będę mógł odebrać auto. I znów życie powróci do zwykłego trybu, gdzie nie jest problemem wyjazd dalszy niż 10 km (Dżuma ma taki zasięg).
A wracjąc do rekolekcji mam wizję wędrówki przez pustynię. Chcę dzieciaki trochę zaktywizować. Będą spotkania z różnymi postaciami m.in. Abraham (mam fajną, sztuczną brodę), Żmija, Krzew Suchy i Krzew Żywy), będziemy budować Most Czystych Serc, rzucać kamieniami (z papieru) w kosz z grzechami, przejdziemy przez Bramę Dobra. Wszystko w rytmie piosenek o wędrówce, drodze, pielgrzymowaniu. Mam nadzieję, że wypali...
Muszę się tylko wykurować do środy, bo perspektywa codziennych 4,5 godz. (3 grupy po 90 min.) w nieogrzewanym kościele nie jest ciekawa.
Pn, 15. mar. 2004, 23:44, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
xtynka, Wt, 16. mar. 2004, 19:06
Cudotworca wg mnie jest tylko Bog,a nie jakis Pan Tadziu...
Co do rekolekcji hmm moze jutro bedzie koniec swiata, to sie nie ma co przejmowac-nie bedziesz musial marznac w tym kosciele... marny humor mam i tylko dantejskie sceny mi przychodza na mysl :/

Link

 
turcja, ?r, 17. mar. 2004, 19:47
...
to bedzie długi komentarz. Kiedyś napisałam taką notkę. To propo kamieni z papieru. Tak mi się przypomniało

Na początku przeczytano nam bajkę o Szklanym Człowieku. O kimś czystym, niewinnym jak łza. Ten człowiek chodził sobie po świecie.
Czasem strącał gwiazdkę z nieba i się tego wstydził
To istne dobro w ludzkiej postaci ludzie traktowali rzucając w niego kamieniami i patykami ... On nic sobie z tego nie robił, trwał. Aż pewnego dnia ktoś rzucił w niego złym słowem. Szklany człowiek nagle poczerniał i rozpadł się na miliony kawałków ...
To spore streszczenie, ale niestety musi Wam wystarczyć. Najważniejsze działo się poźniej ...
Pracowaliśmy w 4 osobowych grupkach. Na sporym kawałku szarego papieru pakunkowego każda z grup odrysowała tułw i głowę jakiejś koleżanki. Sylwetkę trzeba było wyciąć. Potem wszyscy mieli za zadanie dokończyć i napisać na papierze zdania:
Cieszy mnie ...
Boję się ...
Pragnę ...
Obawiam sie ...
To była praca indywidualna. Odpowiedzi miały być szklanego człowieka, ale pojmowanego z prywatnej perspektywy. Potem każda grupa wypracowała wspólne, grupowe stanowisko odnośnie tych czterech kwestii. Następnie wszystkie grupy po kolei wchodziły na ławkę i prezentowały swojego szklanego człowieka. Po każdej prezentacji (nasz szklany człowiek jest ... boi się ...) jedna z grup rzucała w stojących na podwyższeniu kulkami zrobionymi z pozostałości papieru (były to brudne słowa). Przy wykonywaniu tej czynności miałyśmy pomyśleć, kiedy ostatnio zraniliśmy kogoś słowem. W sumie to była zabawa, ale każdy poczuł się nieswojo rzucając kulką w szklanego człowieka, w uosobienie samych cnót, który kochał pomagać ludziom i z nimi przebywać, a najbardziej właśnie bał się odrzucenia ... Wahaliśmy się. Tym bardziej, że każda bombardowana sylwetka była rozrywana ... Całe to szokujące zajęcie uświadomiło nam dobitnie, jak słowa potrafią zniszczyć wrażliwego człowieka.
Ale to nie koniec. Przesłaniem bajki było także to, że w każdym z nas tkwi jakaś cząstka szklanego człowieka ... Kolejną czynnością nam zaproponowaną było przyklejenie sobie fragmentu z potarganej sylwetki na plecy. A potem podchodziliśmy do siebie i pisaliśmy komu chcieliśmy i kogo znamy (ponieważ nie znamy się jeszcze wzajemnie w wiekszosci) jego pozytywy. Już samo uczucie, że ktoś skrobie na plecach o Tobie coś miłego, było bardzo fajne. Po pewnym czasie wszyscy na dany znak ściągnęli kartki z pleców i mogli przeczytać ... Tyle ciepłych słów ... . Na zakończenie padło polecenie zabrania jednego z kamieni rzucanch wcześniej i z maksymalną furią wyrzucenie do kosza. Takie oczyszczenie ...

Link

 
julka, Pt, 19. mar. 2004, 19:07
Świetny pomysł na rekolekcje :+)
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

Link