TOTAL KASHANA
piotr, 00:59h
Dziś był w szkole Dzień Patrona. Po 3 lekcjach wszyscy w auli bili brawo, gdy reprezentacje klas próbowały udawać, że wszystko wiedzą o Krzywoustym. Pytania z grupy "średniotrudnych". Ja się przynajmniej dowiedziałem, że patronem mojego Liceum nie jest Chrobry. Pół roku tak myślałem, a tu proszę.
Były oczywiście części rozrowkowe: kabarety, wiersze o szkole, piosenki i karaoke dla nauczycieli. Też musiałem śpiewać, ale zagrałem taktycznie, bo powiedziałem, że zawsze chciałem zaśpiewać z panią od angielskiego jak Enrique Iglesias z Whitney Houston. I jakoś poszło, bo Justyna nieźle śpiewa, a tonacja była koszmarna. A utwór był jakiś z kategorii biesiadnych (Hejże Sokoły, czy coś takiego).
Poza tym piękny, świeżo odebrany od lakiernika samochodzik tatusia został brutalnie "puknięty" (to chyba odpowiednie słowo) przez Doktora Paj-Hi-Wo. Do czwartku nie zdążę go zrobić, a tego dnia spodziewam się wizyty rodziców i tatę serce będzie bolało.
Do tego: od jutra rana głoszę rekolekcje dla miejscowej podstawówki, w sobotę rano mam przez godzinę nawijać na temat cośtamcośtam w Ecclesia de Eucharistia, muszę jechać do gdzieśtam, załatwić totamto, porozmawiać z tymitym, zapłacić za tetamte, napisać cośtam do pojutrza, niezapomnieć o czymś ważnym, a w pokoju BAŁAGAN ABSOLUTNY.
P.S. Jeszcze pranie muszę zrobić (kończą się czyste rzeczy) i umyć naczynia (nie mam już nawet 1 szklanki, kubka, czy czegoś).
Były oczywiście części rozrowkowe: kabarety, wiersze o szkole, piosenki i karaoke dla nauczycieli. Też musiałem śpiewać, ale zagrałem taktycznie, bo powiedziałem, że zawsze chciałem zaśpiewać z panią od angielskiego jak Enrique Iglesias z Whitney Houston. I jakoś poszło, bo Justyna nieźle śpiewa, a tonacja była koszmarna. A utwór był jakiś z kategorii biesiadnych (Hejże Sokoły, czy coś takiego).
Poza tym piękny, świeżo odebrany od lakiernika samochodzik tatusia został brutalnie "puknięty" (to chyba odpowiednie słowo) przez Doktora Paj-Hi-Wo. Do czwartku nie zdążę go zrobić, a tego dnia spodziewam się wizyty rodziców i tatę serce będzie bolało.
Do tego: od jutra rana głoszę rekolekcje dla miejscowej podstawówki, w sobotę rano mam przez godzinę nawijać na temat cośtamcośtam w Ecclesia de Eucharistia, muszę jechać do gdzieśtam, załatwić totamto, porozmawiać z tymitym, zapłacić za tetamte, napisać cośtam do pojutrza, niezapomnieć o czymś ważnym, a w pokoju BAŁAGAN ABSOLUTNY.
P.S. Jeszcze pranie muszę zrobić (kończą się czyste rzeczy) i umyć naczynia (nie mam już nawet 1 szklanki, kubka, czy czegoś).
julka,
?r, 24. mar. 2004, 08:49
Tego się nie nazywa bałagan absolutny!!! Artystyczny nieład łądniej brzmi :) A jak szklanki jeszcze nie zapleśniały to z umyciem można poczekać ;) Ja mam w pokoju coś podobnego, zima mineła, a na szafkach i biurku ciągle leży śnieżek (kurz po pewnym czasie i jak osiągnie odpowiednią grubość wygląda jak śnieg hehe) Może to i lepiej taka miła atmosfera, wszystko sie jeszcze ze świętami kojarzy :)
xtynka,
?r, 24. mar. 2004, 10:33
Jesli ktokolwiek ma wiekszy wskaznik entropi w pokoju ode mnie to musze go poznac, bo jeszcze takowego nie spotkalam. Ubrania i ksiazki przesuwa sie nogami, aby dojsc do lozka, ktere najpierw trzeba dostrzec spod warst roznych przedmiotow. A szafa?? to dopiero kamikadze!! Otwierajac trzeba umiejetnie przytrzymywac noga i druga reka ubrania, aby nie spowodowac lawiny (nie zbyt mi idzie plywanie, wiec nie chce dopuscic do katatrofy 'zalania'). A biurko hmm nie pamietam kiedy na nim cos pisalam, bo trudno pisac na 'tym wszystkim' co sie na nim znajduje.
Reasumujac nikt nie jest w stanie pobic mnie w balaganie w pokoju i na głowie :P (tez mam sie czym chwalic).
Reasumujac nikt nie jest w stanie pobic mnie w balaganie w pokoju i na głowie :P (tez mam sie czym chwalic).
julka,
?r, 24. mar. 2004, 15:21
No to pewnie powalczymy, ja na 100% mam większy bałagan, ciężko jest znaleźć w szafie albo w szafkach jakąkolwiek złożoną część garderoby. Jeśli się już takowej szuka to trzeba lubić sporty ekstremalne hihi Nie otwieram szafek żeby nie zginąć pod lawiną :+)
... link
xtynka,
?r, 24. mar. 2004, 17:19
The winner is.... XTYNKA :P
No tak, sprzeczac sie nie lubie, ale jesli ktos probuje mi wmowic, ze jest wiekszym balaganiarzem to musze wkroczyc do akcji. Najlepiej moj pokoj opisaliby moi rodzice (to oni mnie utwierdzaja w tym, ze gorszego na swiecie nie znajde)
Szafa to dzungla-pelna niespodzianek nieodkryta do konca przestrzen. Dowody?? Ostatnio wglebilam sie w nia i znalazlam kilka "nowych" ubran ( w szkole pytali:" gdzie kupilas", a ja na to "yyy znalazlam w szafie" :P). Buty tez tam sa :P Kiedys szukalam czegos wszyyyyystkie rzeczy z wyzszej polki na mnie spadly - prawie mnie zabilo. A teraz mam problemy ze znalezieniem jakiejkolwiek pizamy, wiec spie w tym co wpadnie mi pod reke :P A wszystkie ubrania przypominaja pozwijane kłębki.
A co do tego kto u xiedza sprzata hmmm my jak sie zwalamy do Landryna, wyjadamy mu wszystko co sie da wypijamy wiekszosc sokow, a pozniej w zamian myjemy naczynia (w wannie ofkozz), a ostatnio musialam mu odkurzyc. Za pranie sie nie bierzemy :P
Szafa to dzungla-pelna niespodzianek nieodkryta do konca przestrzen. Dowody?? Ostatnio wglebilam sie w nia i znalazlam kilka "nowych" ubran ( w szkole pytali:" gdzie kupilas", a ja na to "yyy znalazlam w szafie" :P). Buty tez tam sa :P Kiedys szukalam czegos wszyyyyystkie rzeczy z wyzszej polki na mnie spadly - prawie mnie zabilo. A teraz mam problemy ze znalezieniem jakiejkolwiek pizamy, wiec spie w tym co wpadnie mi pod reke :P A wszystkie ubrania przypominaja pozwijane kłębki.
A co do tego kto u xiedza sprzata hmmm my jak sie zwalamy do Landryna, wyjadamy mu wszystko co sie da wypijamy wiekszosc sokow, a pozniej w zamian myjemy naczynia (w wannie ofkozz), a ostatnio musialam mu odkurzyc. Za pranie sie nie bierzemy :P
... link
julka,
?r, 24. mar. 2004, 18:27
REMIS REMIS REMIS!!!!!!!!
Ja też się nie lubie sprzeczać, a w tym sporze chciała bym przegrać :), no ale mamy remis! Tu poproszę jakieś brawa od pozostałych czytających hihi
A właśnie co do wizyt u księdza to my mamy Laspindzona, fajny gościu, też jesteśmy częstymi gośćmi na plebanii, na szczęście my sprzątać nie musimy :+)
Także XTYNKO pora się pogodzić i zrobić porządek :)
A właśnie co do wizyt u księdza to my mamy Laspindzona, fajny gościu, też jesteśmy częstymi gośćmi na plebanii, na szczęście my sprzątać nie musimy :+)
Także XTYNKO pora się pogodzić i zrobić porządek :)
... link
emilka,
?r, 24. mar. 2004, 12:37
www.lorcia.blog.pl
hihi, po to wymyślono żony, żeby robiły pranie i myły naczynia. A Wam, Księżycom, chwała za to, że jeszcze bez nich żyjecie! (nawet jeśli wejście do Waszego pokoju czy kuchni grozi zawałem serca)
julka,
?r, 24. mar. 2004, 22:00
:)
Kobito no co Ty??? Sama sobie pętle na szyję zakładasz??? To ciekawe po co ja jestem, prania nie zrobię, naczyń nie umyję. Lenistwo ;)
Ale z drugą częścią zgadzam się całkowicie. Księża świetnie sobie radzą, lepiej mieć bałagan w domu niż w sercu.
a serca większości z nich są bez zarzutu, bo też są w pewnym sensie domem, ale Bożym. Bóg leniem nie jest i w swoich domach ma porządek. Trzymajcie się kochani Księża!
Ciekawe czy ktokolwiek zrozumiał coś z tego co napisałam? Pewnie nie bardzo, no ale starałam się :)
Ale z drugą częścią zgadzam się całkowicie. Księża świetnie sobie radzą, lepiej mieć bałagan w domu niż w sercu.
a serca większości z nich są bez zarzutu, bo też są w pewnym sensie domem, ale Bożym. Bóg leniem nie jest i w swoich domach ma porządek. Trzymajcie się kochani Księża!
Ciekawe czy ktokolwiek zrozumiał coś z tego co napisałam? Pewnie nie bardzo, no ale starałam się :)
... link
turcja,
?r, 24. mar. 2004, 15:11
...
a u mnie w domu remontu ciąg dalszy ...
niech ktoś zdmuchnie ten pył :)
Chyba nie musze mówić, że z czystym kubkiem czasem problem ...
A ja bym sobie pośpiewała ...
niech ktoś zdmuchnie ten pył :)
Chyba nie musze mówić, że z czystym kubkiem czasem problem ...
A ja bym sobie pośpiewała ...
piotr,
?r, 24. mar. 2004, 18:16
A ja sobie śpiewam i sprzątam łazienkę. Polałem wszystko Bref'em Aktywną Pianą i teraz w 30 min. ma to wyżreć brud.
Jak polewałem brodzik to mnie zmuliło od wyziewów toksycznych Bref'a i mało nie zemdlałem. Teraz oddycham i zastanawiam się, czy nie przesadziłem z ilością detergentu. Ale przecież musi być czysto, nie?
Zresztą i tak Domestos Classic jest najlepszy...
Jak polewałem brodzik to mnie zmuliło od wyziewów toksycznych Bref'a i mało nie zemdlałem. Teraz oddycham i zastanawiam się, czy nie przesadziłem z ilością detergentu. Ale przecież musi być czysto, nie?
Zresztą i tak Domestos Classic jest najlepszy...
... link
julka,
?r, 24. mar. 2004, 18:44
Bref górą!
Niech żyje Bref Aktywna Piana! hihi I tak wogóle życzę miłego sprzątania!
Tak sie zastanawiam co ludzi motywuje do sprzątania, mnie nigdy nic nie było w stanie zmobilizować do roboty, a jeśli już sprzątam to robię często przerwy na odpoczynek. Baby robotnicy to ze mnie nie będzie. Ktoś musi sprzątać, żeby nie sprzątać mógł ktoś inny ;) I taka mała prośba, jak Ksiądz skończy to zapraszam do mnie.
Oczywiście żartowałam, gdybym mieszkała bliżej Księdza to napewno bym pomogła w tej ciężkiej pracy :) Chociaż byłoby to dla mnie oooogromne poświęcenie hihi
Ale dla Księdza wszystko...
Tak sie zastanawiam co ludzi motywuje do sprzątania, mnie nigdy nic nie było w stanie zmobilizować do roboty, a jeśli już sprzątam to robię często przerwy na odpoczynek. Baby robotnicy to ze mnie nie będzie. Ktoś musi sprzątać, żeby nie sprzątać mógł ktoś inny ;) I taka mała prośba, jak Ksiądz skończy to zapraszam do mnie.
Oczywiście żartowałam, gdybym mieszkała bliżej Księdza to napewno bym pomogła w tej ciężkiej pracy :) Chociaż byłoby to dla mnie oooogromne poświęcenie hihi
Ale dla Księdza wszystko...
... link
piotr,
?r, 24. mar. 2004, 20:50
Mnie do sprzątania łazienki zachęcać nie trzeba, lubię jak przyjemnie pachnie chemią.
Za to w pokoju mam nieraz fatalnie.
Jutro moi rodzice mnie odwiedzą. Niech myślą, że synek jest porządniś, nie bałaganiarz.
Za to w pokoju mam nieraz fatalnie.
Jutro moi rodzice mnie odwiedzą. Niech myślą, że synek jest porządniś, nie bałaganiarz.
... link
xtynka,
?r, 24. mar. 2004, 21:22
Oooo to posprzataj i moja łazienke-mama sie ucieszy pomysli, ze mi cos sie stalo (pewnie po tych rekolekcjach heh, ale serio-serio to po rekolekcjach nic sie nie zmienilo, no moze troche na gorsze, ale to skutek uboczny czestego przebywania w kosciele- odpycha mnie teraz :/). Reasumujac moja łazienka stoi otworem na chemiczne zapaszki. posdroo dal rodzicow :P
... link
julka,
?r, 24. mar. 2004, 21:50
:)))
To może i mnie byś odwiedził??? Proszę! Chcociaż raz w życiu byłoby czysto w łazience. Ja za to mogę pozmywać naczynia u Ciebie :) Pasuje?
Tak sobie dzisiaj zdałam sprawe że ze mnie stara baba już jest, niedługo 18nastka mi stuknie, a sprzątać nadal sie nie chce :( No ale trudno są jeszcze takie oszołomy jak ja na tym świecie :P
Tak sobie dzisiaj zdałam sprawe że ze mnie stara baba już jest, niedługo 18nastka mi stuknie, a sprzątać nadal sie nie chce :( No ale trudno są jeszcze takie oszołomy jak ja na tym świecie :P
... link
julka,
?r, 24. mar. 2004, 22:10
Ojj chyba jakoś dużo tych komentarzy ode mnie :( Będę musiała się opanować, bo zaśmiecam tego bloga moimi bzdurnymi wywodami! Hmm Sorry Ksiądz już nie będę tyle pisać :) No przynajmniej będę się starać tyle nie pisać, albo może bede pisać mądrzejsze rzeczy? NIE mnie na to nie stać, w końcu jestem blondynką :P
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 08:46
Ja tez moge tak duzo pisac?? :P A co do szczerosci: kazdy jest szczery tylko wobec siebie (i to nie zawsze, bo ktoz nie usprawiedliwia sie cigle mimo, iz dobrze wie, ze zle zrobil?)
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 09:06
Tylko prosze nie sprzeczajmy się znowu :)))
Szczerość, prawda...Uważam że człowiek nnie jest szczery tylko wobec siebie. Nie ograniczaj rasy ludzkiej do takiego stanu kłamliwości. Aż tak podli to my jeszcze chyba nie jesteśmy???
A np. Ksiądz Popiełuszko???
Nie był szczery? Nie bronił prawdy? Umarł za to, za swoje poglądy, ale jak umarł! Taką śmierć to i jak bym chciała mieć, ale na to trzeba sobie zasłużyć... A ja nie zasługuje...niestety...
A np. Ksiądz Popiełuszko???
Nie był szczery? Nie bronił prawdy? Umarł za to, za swoje poglądy, ale jak umarł! Taką śmierć to i jak bym chciała mieć, ale na to trzeba sobie zasłużyć... A ja nie zasługuje...niestety...
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 15:26
Ale ja nie mowie o szczerosci w wielkich sprawach lecz o takiej codziennej, bo sama powiedz, czy zawsze mowisz to co myslisz?? Czy nie zdazylo Ci sie 'przekrecic' troche fakt- minimalnie, ale jednak. Bo mi sie zdarza i nie zawsze mowie wprost co mysle, bo wiem, ze ludzi moze to ranic, albo po prostu mnie nie zrozumieja. Czy potrafisz otwarcie na forum wiekszej grupy przyznac sie do jakiegos haniebnego czyny?? A moze wtedy usprawiedliwiasz sie, mimowolnie , ale jednak... Tak to juz jest, ze czesto robimy cos na pokaz, aby ludzie nas "lepiej widzieli", a tak na prawde mamy w tym inne intencje. A historii Popieluszki niestety nie znam (wiem tyle, ze go zabili), wiec nie bede komentowala tego przykladu. pozdrawiam
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 17:13
19 października 1984, wracając z Bydgoszczy Jerzy Popiełuszko został uprowadzony przez funkcjonariuszy MSW.
Był wieziony w bagażniku samochodu, brutalnie bity, na końcu drogi, zawiązano mu pętlę na szyję a koniec liny przywiązano do przykurczonych nóg, tak aby chcąc wyprostować nogi sam się udusił. Obciążony kamieniami został zrzucony z wysokości około 17 metrów przy tamie we Włocławku. 30 października z zalewu na Wiśle koło Włocławka wyłowiono jego zwłoki.
To jest tylko krótki opis śmierci Ksiedza Jerzego. Niepotrzebnej, tragicznej, bolesnej chociaż pięknej śmierci, pięknej bo poniesionej za wiarę, za Boga, za Ojczyzne :+)
"Jak ludzie wolni postępujcie, nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła..."
Pierwszy list św. Piotra 2,16
Był wieziony w bagażniku samochodu, brutalnie bity, na końcu drogi, zawiązano mu pętlę na szyję a koniec liny przywiązano do przykurczonych nóg, tak aby chcąc wyprostować nogi sam się udusił. Obciążony kamieniami został zrzucony z wysokości około 17 metrów przy tamie we Włocławku. 30 października z zalewu na Wiśle koło Włocławka wyłowiono jego zwłoki.
To jest tylko krótki opis śmierci Ksiedza Jerzego. Niepotrzebnej, tragicznej, bolesnej chociaż pięknej śmierci, pięknej bo poniesionej za wiarę, za Boga, za Ojczyzne :+)
"Jak ludzie wolni postępujcie, nie jak ci, dla których wolność jest usprawiedliwieniem zła..."
Pierwszy list św. Piotra 2,16
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 18:05
Coś się dzieje, aby mogło stać się coś... Każda śmierć jest tragedią, ale ta (pofatygowałam się i przeczytałam biografie xPopiełuszki) coś dała, była wstrząsem, który w pewnien sposob zaowocował. To straszne, ze ludzie w taki sposób rozwiązują problemy tj. poprzez unicestwienie- ja jestem przeciwnikiem wszelkigo przejawu przemocy, czy też walki. Nikt tego nie zmieni, ze panuje niesamowita nietolerancja, wystarczy troche sie wybic z "wzoru na czlowieka XXIw", aby Cie wysmiano, szydzono z Ciebie, bo takie jest przekonanie- jesli jest ktos inny, odwazniejszy i mowi to co mysli to trzeba go "przypilowac"- niech siedzi cicho, bo sie wyda jaka jest prawda.
"Jeśli wolność oznacza cokolwiek, oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słuchać. "
George Orwell
"Jeśli wolność oznacza cokolwiek, oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słuchać. "
George Orwell
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 19:07
Cena wolności nigdy nie jest zbyt wysoka
Ta śmierć dała dużo nam wszystkim, ale Ksiądz Jerzy miał prawo do dalszego życia, do głoszenia tego co uważał za słuszne.
Ta śmierć jest dla mnie obrazem tchórzostwa prześladowców przed prawdą, przed Słowem Bożym.
Taki wspaniały człowiek, umarł, widać była to Boża wola, Ksiądz śmiercią udowodnił swą miłość. Jego powiedzenie: "Zło dobrem zwyciężaj" On zwyciężył, wygrał i wygrywa cały czas, w sercach ludzi, którzy słyszeli o Nim, tam na zawsze zostanie ślad jego walki o prawdę, tam rozpoczyna się nowa Boża walka, walka miłością. On nie zwalczał zła, On je leczył miłością i dobrem!
"Doskonała wolność jest zarezerwowana dla człowieka, który żyje z pracy rąk własnych, z pracy, którą pragnie wykonywać"
R. G. Collingwood
Ta śmierć jest dla mnie obrazem tchórzostwa prześladowców przed prawdą, przed Słowem Bożym.
Taki wspaniały człowiek, umarł, widać była to Boża wola, Ksiądz śmiercią udowodnił swą miłość. Jego powiedzenie: "Zło dobrem zwyciężaj" On zwyciężył, wygrał i wygrywa cały czas, w sercach ludzi, którzy słyszeli o Nim, tam na zawsze zostanie ślad jego walki o prawdę, tam rozpoczyna się nowa Boża walka, walka miłością. On nie zwalczał zła, On je leczył miłością i dobrem!
"Doskonała wolność jest zarezerwowana dla człowieka, który żyje z pracy rąk własnych, z pracy, którą pragnie wykonywać"
R. G. Collingwood
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 20:47
Ale sie forum zrobilo na blogu (calkiem jak u clerboyz'ów :P). Julka, mowisz o jednym czlowieku, a wiesz ilu ludzi kazdego dnia umiera za swoje przekonania?? Za swoja prawde, idealy, poglady i wiare?? Jest ich wielu tyle, ze anonimowi, a prawdopodobnie nie jeden moglby byl kolejnym "Popieluszka". Czasem nie zauwazamy nawet w swoich srodowiskach jak ktos walczy o poznanie i zaakceprowanie jego pogladow, a jest wysmiewany i nie traktowany powaznie, a to tez zabija...
A prawda jest, iż... "Boża mądrość i ludzka głupota rządzą wspólnie światem." -Albert Maria Weiss
A prawda jest, iż... "Boża mądrość i ludzka głupota rządzą wspólnie światem." -Albert Maria Weiss
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 21:42
Uff ale sie rozpisałam
Ale nie każdy z tych ludzi zostaje brutalnie zamordowany. Taka walka jest obowiązkiem każdego z nas. Nie każdego spotyka zaszczyt śmierci podobnej do Chrystusa, żeby umrzeć w obranie wiary w taki sposób, trzeba naprawde sobie strasznie na to zasłużyć. Śmierć "psychiczna" jest wynikiem walki na ślepo jak don kichot, tak zatracasz się w walce o swoje, że zapominasz o Bogu, walczysz niby tak samo, z takim zacięciem jak kiedyś, ale jest inaczej, walczysz sam ze sobą... Wiem coś o tym, sprawdziłam na sobie, też kiedyś walczyłam niby dla Pana, powoli nadchodził smutek, jakieś doły po kolejnym wyśmianiu przez otoczenie. No a potem też niby byłam wojowniczką, ze sznytami na rękach, bo musiałam uspokoić ból duszy, nieakceptacji ze strony otoczenia, a co najciekawsze ja myślałam że ciągle jestem dobrym Bożym dzieckiem, ale nocami płakałam z samotności.
Bycie z Bogiem nie zabija, a ja pewnego razu siedziałam na łóżku z garścią tabletek i myślałam: Boże wybacz ja nie moge! To nie jest prawdziwa miłość! Jeśli się kocha Boga to nie można zginąć, owszem jest czasmi lepiej czasami gorzej, ale nie myśli się cały czas o samobójstwie!
Prawie przegrałam, oddaliłam od siebie chrześcijańskie poglądy i o mało nie straciłam życia!
I jak ja bym mogła być Popiełuszką! Sami sie do nieba nie wpuścimy. To tak jakby Jezus na srodku drogi zostawł krzyż i powiedział Boże wybacz już nie mogę!!!
Walka jest owszem ciężka, ale mamy Boga w niebie i siebie na ziemi, mamy kochać bliźniego jak siebie samego i sobie pomagać wstać spod codziennego krzyża. Popiełuszko nie upadł pod krzyżem, on sam nie zrzucił się do wody, umarł z rąk oprawców, nie dlatego że zwątpił, że się zgubił, On szedł za Jezusem a ta droga czasem kończy się śmiercią, ale z rąk innych. Garść tabletek połkniętych z własnej woli nie czyni mnie świętą, to nie jest w obronie wiary.
Naprawde wiem jak rani brak akceptacji...
Bycie z Bogiem nie zabija, a ja pewnego razu siedziałam na łóżku z garścią tabletek i myślałam: Boże wybacz ja nie moge! To nie jest prawdziwa miłość! Jeśli się kocha Boga to nie można zginąć, owszem jest czasmi lepiej czasami gorzej, ale nie myśli się cały czas o samobójstwie!
Prawie przegrałam, oddaliłam od siebie chrześcijańskie poglądy i o mało nie straciłam życia!
I jak ja bym mogła być Popiełuszką! Sami sie do nieba nie wpuścimy. To tak jakby Jezus na srodku drogi zostawł krzyż i powiedział Boże wybacz już nie mogę!!!
Walka jest owszem ciężka, ale mamy Boga w niebie i siebie na ziemi, mamy kochać bliźniego jak siebie samego i sobie pomagać wstać spod codziennego krzyża. Popiełuszko nie upadł pod krzyżem, on sam nie zrzucił się do wody, umarł z rąk oprawców, nie dlatego że zwątpił, że się zgubił, On szedł za Jezusem a ta droga czasem kończy się śmiercią, ale z rąk innych. Garść tabletek połkniętych z własnej woli nie czyni mnie świętą, to nie jest w obronie wiary.
Naprawde wiem jak rani brak akceptacji...
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 22:42
Troche na inny temat zeszlas, ale ten tez jest dosc "ciekawy" - sprawdzone empirycznie. Otoz, samobojstwo... mysl o nim mam kazdego dnia, czasem glebsze, gdy juz przygotowuje wszystko na nie, ale... nie mam odwagi go popelnic- jeszcze nie teraz; cos mnie tutaj trzyma mimo wszystko. Sznyty ehhh calkiem "interesujaco" wygladaja na moich rekach (skalpel od qmpla sie przydal...) to niesamowite uczucie, gdy krew splywa i takie uczucie bolu-pieczenie, ktore mimo wszystko przynosi nie cierpienie lecz ukojenie (lepszy bol fizyczny od niefizycznego). Ale ja nie boje sie, ze zabicie sie bedzie bolalo (wystarczy wziac strzykawke, nabrac powietrza, wbic i 'wcisnac' je do zyly- szybko, bardzo skutecznie i niemalze bezbolesnie), boje sie reakcji otoczenia i rodzicow (coz... zostalam im juz tylko ja i chyba by nie przezyli), ale czuje, ze kiedys nie wytrzymam i to zrobie- obym sie mylila.
Chyba za bardzo sie tutaj obnazylam emocjonalnie i psychicznie. A co do akceptacji, a raczej jej braku ojjj wiem wiele na tem temat. Co raz mnie ktos wyzywa, ze wzgledu na wyglad, na poglady, styl bycia, nawet mi sie juz fizycznie dostalo (za co?? dobre pytanie "Bo sznurowki byly czerwone"). Wiem co znaczy rasistowska uwaga (jestem powiedzmy brzydko "biała", ale niektorzy zauwazaja analogie azjatyckie i powiem szczerze to bardzo przykret uslyszec np. "Małpko z Japonskiego buszu"- ale juz nie reaguje...). A tabletki hmm mam bardzo skuteczne hydroxyzinum sie nazywaja (wzielam raz i co?? Nie bardzo moglam sie przebudzic)
A moja walka nie jest "dla Pana", ale przeciwko sobie, bo jakze ciezko jest zaakceptowac siebie i tutaj "kochaj blizniego jak siebie samego", ale ja nie kocham siebie!! Ja soba gardze. A Bóg hmm dziwna to istota tyle, ze gdy potrzebuje Jego pomocy to Go nie ma chyba zapomnial o mnie, albo nie chce pamietac...
Chyba za bardzo sie tutaj obnazylam emocjonalnie i psychicznie. A co do akceptacji, a raczej jej braku ojjj wiem wiele na tem temat. Co raz mnie ktos wyzywa, ze wzgledu na wyglad, na poglady, styl bycia, nawet mi sie juz fizycznie dostalo (za co?? dobre pytanie "Bo sznurowki byly czerwone"). Wiem co znaczy rasistowska uwaga (jestem powiedzmy brzydko "biała", ale niektorzy zauwazaja analogie azjatyckie i powiem szczerze to bardzo przykret uslyszec np. "Małpko z Japonskiego buszu"- ale juz nie reaguje...). A tabletki hmm mam bardzo skuteczne hydroxyzinum sie nazywaja (wzielam raz i co?? Nie bardzo moglam sie przebudzic)
A moja walka nie jest "dla Pana", ale przeciwko sobie, bo jakze ciezko jest zaakceptowac siebie i tutaj "kochaj blizniego jak siebie samego", ale ja nie kocham siebie!! Ja soba gardze. A Bóg hmm dziwna to istota tyle, ze gdy potrzebuje Jego pomocy to Go nie ma chyba zapomnial o mnie, albo nie chce pamietac...
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 23:09
:(
No to mamy podobne doświadczenia życiowe :( a sznyty??? Wspaniała sprawa, naprawde przestaje boleć, tylko reakcja otoczenia znowu dołuje. Ja robiam zwykłym nożem albo igłą. Też myślałam że mnie wszyscy zostawili, bo tak było, ale znalazłam Boga, to był jedyny ratunek dla mnie, oddanie mojego marnego życia Jemu :) Teraz jakoś żyję, czasami lepiej czasami gorzej, czasami znowu ludzie odrzucają, ale jest Bóg a On nie zostawia! Nadal nie kocham siebie i to chyba jakiś paradoks, bo uznaję że moje życie jest Boże, czyli piękne, ale nie potrafię zaakceptować siebie.Mam nadzieję że tamte dni nie wrócą, boję się tego, ale ufam, że bedzie dobrze!!!
... link
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 23:26
Sznyty ojjj jak mi sie wtedy dostalo od przyjaciol jak zobaczyli "krwawego X" na wewnetrznej czesci dloni (w sumie to mi sie podobal i teraz ciekawa blizne mam). Nikt mnie wtedy nie zostawil i nadal mnie "pilnuja", ale przeciez nie upilnaja, bo nie mieszkaja ze mna, ale nauczylam sie powstrzymywac, mimo iz czasami kusi niemilosiernie. A Bóg?? ehhh moja przygoda z Nim jest taka powiedzmy troche jak z telenoweli argentynsko-wenezuelskiej, sa wzloty i upadki, ale upadkow jednak jest wiecej i nic na to nie pomaga, nawet tegoroczne rekolekcje nie wiele daly, szczerze mowiac to nawet mnie jakos zniechecilo do chodzenia do kosciola. A Bog?? Kiedys z nim rozmawialam, ale teraz juz nie potrafie...
... link
julka,
Pt, 26. mar. 2004, 09:01
A mnie nigdy nikt nie pilnował, przyjaciele??? Nie było ich. Oni tylko patrzyli, i robili jeszcze gorszą krzywdę. Zrobiłam się dla nich kimś obojętnym.
Rodzice nic nie widzieli, niby taka porządna, dobra rodzina, ale tylko na pokaz, ich nigdy nie było, nigdy nic nie widzieli, przez całe życie nigdy mnie nie przytulili, miłego słowa też nie dostałam. Zawsze tylko weź, zrób, rozkazy, albo krzyk o byle co. No ale przy ludziach takich milutkich udawali. To było okropne. Nienawidze takiej sztuczności. Teraz tylko w kościele czuje się jak w prawdziwym domu, tam nikt nie krzyczy...Tam jest Bóg, tylko On mnie kocha.
Brakuje mi czasem miłego słowa, przytulenia się do kogoś, pogodzenia z rodzicami, ale nie potrafię tego zmienić. Muszę nieść swój krzyż, chociaż ciężki, chociaż często pod nim upadam, to muszę wstać i iść dalej.
Właściwie to jest jedna osoba, która cały czas była przy mnie, kiedyś nie widziałam, że mi pomaga, że wyciąga mnie z doła. Uświadomiłam to sobie niedawno, ale za przyjaźń z tą osobą też dostaje od innych. Chyba jeszcze bardziej mnie nienawidzą. A chodzi tu o pewnego księdza, już emeryta, który ma inne poglądy od reszty pułtuskich księży, nie jeżdzi jakimś nowym mercem, tylko starym maluchem, obiady jada szpitalne i nie ma za dużo kasy. Nasz kochany KSMowski asystent zawsze na początku spotkania pyta mnie sie mnie cos słychać u księdza emeryta. I dostaje ataku śmiechu. Przecież to jest podłe!!!!!!!!!!!!
Rodzice nic nie widzieli, niby taka porządna, dobra rodzina, ale tylko na pokaz, ich nigdy nie było, nigdy nic nie widzieli, przez całe życie nigdy mnie nie przytulili, miłego słowa też nie dostałam. Zawsze tylko weź, zrób, rozkazy, albo krzyk o byle co. No ale przy ludziach takich milutkich udawali. To było okropne. Nienawidze takiej sztuczności. Teraz tylko w kościele czuje się jak w prawdziwym domu, tam nikt nie krzyczy...Tam jest Bóg, tylko On mnie kocha.
Brakuje mi czasem miłego słowa, przytulenia się do kogoś, pogodzenia z rodzicami, ale nie potrafię tego zmienić. Muszę nieść swój krzyż, chociaż ciężki, chociaż często pod nim upadam, to muszę wstać i iść dalej.
Właściwie to jest jedna osoba, która cały czas była przy mnie, kiedyś nie widziałam, że mi pomaga, że wyciąga mnie z doła. Uświadomiłam to sobie niedawno, ale za przyjaźń z tą osobą też dostaje od innych. Chyba jeszcze bardziej mnie nienawidzą. A chodzi tu o pewnego księdza, już emeryta, który ma inne poglądy od reszty pułtuskich księży, nie jeżdzi jakimś nowym mercem, tylko starym maluchem, obiady jada szpitalne i nie ma za dużo kasy. Nasz kochany KSMowski asystent zawsze na początku spotkania pyta mnie sie mnie cos słychać u księdza emeryta. I dostaje ataku śmiechu. Przecież to jest podłe!!!!!!!!!!!!
... link
anonim,
Cz, 25. mar. 2004, 22:17
Śmierć- na każdego przyjdzie dzień,choć nie znamy dnia ani godziny.Nie znamy miejsca ani KATA.Katem może być każdy.Ludzie mogą nas zniszczyć psychicznie,sami możemy zatracić sens życia-ja chyba doznaje tego uczucia.Ja nie powiem-Boże,już nie mogę...Popełniłabym zajwiękrzy grzech...Jezus,jego śmierć-nikt z nas nie może się z NIM porównywać.Co do samobójstwa-wiele osób mysli o nim dzień w dzień,widzi w nim ucieczkę,oswobodzenie.Ile można znosić to wszystko?Dużo ludzi pyta się o to co dzień,lecz nie są na wyle odważni by odebrać sobie dar zycia-boją się tego co ich czeka.Otchłań czy też światłość...Boją się bólu jaki towarzyszy przy zadawaniu go sobie w ostatnich momentach...Można łagodnie...Ale to też budzi lęk.Jednak to w nich narasta,nie umieję sobie z tym poradzić,nie widzą pomocy a wiadomo że same modlitwy dużo nie pomogą.Boją się w jakiś sposób większy coś zmienić.W końcu wybuchają..............I wtedy kończy się walka,nie ma już nic.Pustka.....
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 22:47
Nie znamy dnia ani godziny ale musimy walczyć o każdy dzień.
Tak więc ja popełniłam największy grzech :( Powiedziałam Boże już nie mogę, powtarzałam to często, zawsze kiedy miałam doła, modliłam się do Boga, żeby sam mnie stąd zabrał.
Nie bałam się otchłani, światłości, bałam się kary Boga, dlatego prosiłam, żeby wybaczył. Teraz rozumiem błąd, grzech.
I powiem wam coś ważnego, każdy człowiek chcący samobójstwa, mający doła, na początku szuka pomocy, stara się pokazać otoczeniu że jest źle, wręcz krzyczy o pomoc, ale żadko znajdują się ludzie którzy to słyszą , czasami mówi o swoich uczuciach komuś, i wtedy sprawa po części zależy od Was , od waszej reakcji, ludzie to przecież widać po oczach, niemy krzyk o ratunek. Nigdy nie potępiajcie takiej osoby, bo wbijacie gwoźdź do trumny...
A może wiecie jak się czuje człowiek, którego prośba o pomoc została odrzucona???co???a może rozumiecie ból???może rozumiecie poranione ręce???
Przyszły samobójca szuka w bólu fizycznym ratunku! Wtedy chociaż na chwilę pzrestaje boleć dusza, a potem zakłada długie ubrania, zasłaniające całe ciało, żeby ludzie nie widzieli, bo znowu poranią, będą krzyczeć, pastwić się. A kiedy wyjdzie jakimś cudem z dołka, znowu chce popełnić samobójstwo, by nigdy nie czuć sie tak jak wtedy!
Ja z tego wyszłam i mówię wam, wiem co to znaczy. Wcale nie było łatwo z tego się wyplątać, sama prawie nie miałam szans, ale znalazłam na nowo Boga, moją życiową miłość, teraz wiążę z Nim moje życie i jestem szczęśliwa, kiedyś zawsze smutna, a teraz z uśmiechem od ucha do ucha.
Tak więc ja popełniłam największy grzech :( Powiedziałam Boże już nie mogę, powtarzałam to często, zawsze kiedy miałam doła, modliłam się do Boga, żeby sam mnie stąd zabrał.
Nie bałam się otchłani, światłości, bałam się kary Boga, dlatego prosiłam, żeby wybaczył. Teraz rozumiem błąd, grzech.
I powiem wam coś ważnego, każdy człowiek chcący samobójstwa, mający doła, na początku szuka pomocy, stara się pokazać otoczeniu że jest źle, wręcz krzyczy o pomoc, ale żadko znajdują się ludzie którzy to słyszą , czasami mówi o swoich uczuciach komuś, i wtedy sprawa po części zależy od Was , od waszej reakcji, ludzie to przecież widać po oczach, niemy krzyk o ratunek. Nigdy nie potępiajcie takiej osoby, bo wbijacie gwoźdź do trumny...
A może wiecie jak się czuje człowiek, którego prośba o pomoc została odrzucona???co???a może rozumiecie ból???może rozumiecie poranione ręce???
Przyszły samobójca szuka w bólu fizycznym ratunku! Wtedy chociaż na chwilę pzrestaje boleć dusza, a potem zakłada długie ubrania, zasłaniające całe ciało, żeby ludzie nie widzieli, bo znowu poranią, będą krzyczeć, pastwić się. A kiedy wyjdzie jakimś cudem z dołka, znowu chce popełnić samobójstwo, by nigdy nie czuć sie tak jak wtedy!
Ja z tego wyszłam i mówię wam, wiem co to znaczy. Wcale nie było łatwo z tego się wyplątać, sama prawie nie miałam szans, ale znalazłam na nowo Boga, moją życiową miłość, teraz wiążę z Nim moje życie i jestem szczęśliwa, kiedyś zawsze smutna, a teraz z uśmiechem od ucha do ucha.
... link
anonim,
Cz, 25. mar. 2004, 23:08
Odżucona pomoc,wpierw musiała by ona być umiejętnie byc udzielona przez kogoś.Niestety,nie wszystcy umieją jej udzielać.Trzeba miec chyba dar lub pewną umiejętność widzenia,a nie tylko patrzenia i próbowania dojżeć czegoś......Szukać ukojenie w bólu NIE,chyba bym nie umiała tak.Ból zabija,nie jest on ukojeniem duszy.Przynajmniej ja tak to pojmuję.Pozbawia on własej osobowości i racjonalnego myślenia.Nie jestesmy wtedy juz sobą....A wołać można lecz ilu znajdzie się odwaznych by jej udzielić,by narazić swoją osobę?Niewielu jest takich.Mimo iz wiele osób słyszy co wokół nich się dzieje,boją się ingerować,boją się to zatrzymać-bo sami ..........Więc wszyscy udają że wszystko jest w porządku,że nic się nie dzieje.Nie chcą widzieć,słyszeć-więc nie widzą i nie słyszą.Jedynie są,....są,ale gdzieś obok a nie przy nas.Udają,jak im to wychodzi.Aktorzy,gra im pięknie wychodzi.Gdyby jedank ktoś obok nich popełnił by samobójstwo,co wtedy?Co wtedy by zrobili?Dalej by milczeli?By mówili-nie,to nie przezemnie,PRZECIEZ JA NIC NIE MOGŁEM ZROBIĆ.Uciszali by sumienie,zycie ich dalej by się toczyło.Natomiast po tej osobie by NIC,nic by pozostało.Bo nie wolno pamietać tego,to by przecież ich bolało,sumienie nie pozwalało im normalnie funkcjonować.....................................................................
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 23:15
Ci ludzie są jak kamienie! Nic nie widzą, nic nie słyszą, nielubie takiego czegoś, to strasznie boli. Obojętność, odrzucenie, samotność. Sumienie łatwo można znieczulić, raz uda się że się czegoś nie widzi, potem znowu, bo po co reagować??? Popełni samobójstwo to jego sprawa, jego życie, a właściwie brak woli życia. A potem powtarzają "...a bliźniego swego jak siebie samego" Ciekawe więc czy taki sam stosunek mają do siebie??? A może się boją? Wegetują w świecie...
... link
julka,
Cz, 25. mar. 2004, 23:22
A co do umiejętnego udzielania pomocy, to czasem wystarczy zwykły uśmiech, taki bez nienawiści i pogardy, poprostu serdeczny uśmiech, gest, świadomość że jest ktoś, kto rozumie...
Chociaż jak chce sie popełnić samobójstwo, nie widzi sie dobrych gestów, owszem dostrzegamy uśmiech na twarzy znajomego, ale świadomość że on nie śmieje sie do mnie, tylko ze mnie jest dobijająca.
Chociaż jak chce sie popełnić samobójstwo, nie widzi sie dobrych gestów, owszem dostrzegamy uśmiech na twarzy znajomego, ale świadomość że on nie śmieje sie do mnie, tylko ze mnie jest dobijająca.
... link
anonim,
Cz, 25. mar. 2004, 23:26
Właśnie.....TO JEGO ZYCIE...To słyszy się.Mówią walcz,to i to jest twoją szansą,zobacz,ile stracisz.Zycie nie jest takie jakie może Ci sie wydawać.Świat nabierze kolorów,TYLKO.........Zawsz jest tak.Doradzają,mówią,itp.itd....Wegetują w swoim życiu,dbają o nie.Byle by tylko nie narazić siebie.Radzić mogą,ale pomóc-nie,tego juz nie potrafią.Może współczują......Może.Ale tak naprawdę jesteśmy nikim dla nich.Może nawet niewygodni?
xtynka,
Cz, 25. mar. 2004, 23:30
A zaczelo sie niewinnie od balaganu pokoju.....
Ale sie ruszyla rozmowa jak na chacie :P To ja moze juz sie nie bede odzywala
... link
julka,
Pt, 26. mar. 2004, 09:05
wszystko przez bałagan hihi
Rzeczywiście całkiem niezła dyskusja :) Tylko ciekawe czy właściciel bloga sie ucieszy z takiej ilości komantarzy totalnie nie na temat.
A tak wogóle to chyba dostałam pozwolenie na pisanie dużo, ale szczerze??? To chyba było szczere, może nawet za bardzo :)
A tak wogóle to chyba dostałam pozwolenie na pisanie dużo, ale szczerze??? To chyba było szczere, może nawet za bardzo :)
... link
anonim,
Cz, 25. mar. 2004, 23:44
UŚMIECH.....Nie wiem,ale mam wrażenie że nie wiele on zdziała.Mówi on raczej-widzę,dostrzegam,lecz nie będę ingerowaćTak,szkoda mi CIEBIE,wiem co się dzieje,lecz zapomnę,wrócę do siebie,do swego zycia.Wole nie ryzykować.....Co będzie jak spróbuję.Co ze mną,w końcu JA też muszę żyć.A ta osoba-może poradzi sobie,może jej zycie kiedys ulegnie zmianie i wszystko u niej zmieni się o 180 stopni......ALE nie,uśmiech-niewiele zdziała.Za nim muszą podążać czyny.To tak jakby był on obok a nie przy nas........