piotr, 13:56h
"Panie i Panowie, za kilka minut dojedziemy do stacji Rovigo! Następny przystanek Rovigo!" - miły głos w głośniku (wyrażenie niczym "ręka w rękawiczce") oznajmia, że czas podróży się kończy. Za Rovigo już tylko Padwa, 20 min. przerwy, przesiadka i godzinka osobowym do Feltre (żegnajcie klimatyzacjo, prądzie do kompa i kawko). Dziadek (jak czule naywamy proboszcza) odbierze mnie samochodem i najbliższą noc spędzę już oddychając czystym, górskim powietrzem Dolomitów. Dlaczego otym piszę? Bo korzystając z dobrodziejstw pociągu Euro Star (300km/h) podłączyłem się do prądu i... rozgrzałem, jak na żelazko przystało. Nie, podłączyłem kompa i z klimatami typu "Tuba Mirum" na uszach (sam Karajan dyryguje Berlińskimi Filharmonikami) nadrabiam zaległości. Napisałem zaległe sprawozdania - niestety, nie wystarczy ukończyć roku akademickiego, trzeba jeszcze zdać sprawę z tego ukończenia - i to nie jeden raz. Piszę więc i zaglądam do jakichś zaległych plików. Aż tu otwiera mi się tekst o podróży do Cezarei Nadmorskiej (sprzed 1,5 roku). Jakie ja miałem szczegółowe opisy takich akcji naukowo-rozrywkowych... A teraz? Nawet nie raczyłem zauważyć, że tydzień w Polsce, albo raczej, że super-tydzień w Polsce.
Tyle napisałem w pociągu Euro Star, a w regionalnym tez była klima i duuuużo miejsca, żeby nogi wyciągnąć.
Potem wylądowałem, odebrał mnie sam Dziadek, zjadłem "po włosku" i pospałem zdrowo. A potem była niedziela, a w poniedziałek zaczęliśmy GREST. A dzisiaj (wtorek-wieczorek), kiedy ten wpis dokańczam już dwa inne są w tzw. międzyczasie, więc wszystko wiadomo.
"A góry nade mną, jak niebo, a niebo nade mną... rozgwieżdżone zapewne za tymi "ciemnymi, skłębionymi zasłonami"(nie przepadam za Korą).
Tylko co we mnie?
Nie, nie, "Wujek" z Królewca się chowa przed "ciocią" z Jerozolimy.
Tyle napisałem w pociągu Euro Star, a w regionalnym tez była klima i duuuużo miejsca, żeby nogi wyciągnąć.
Potem wylądowałem, odebrał mnie sam Dziadek, zjadłem "po włosku" i pospałem zdrowo. A potem była niedziela, a w poniedziałek zaczęliśmy GREST. A dzisiaj (wtorek-wieczorek), kiedy ten wpis dokańczam już dwa inne są w tzw. międzyczasie, więc wszystko wiadomo.
"A góry nade mną, jak niebo, a niebo nade mną... rozgwieżdżone zapewne za tymi "ciemnymi, skłębionymi zasłonami"(nie przepadam za Korą).
Tylko co we mnie?
Nie, nie, "Wujek" z Królewca się chowa przed "ciocią" z Jerozolimy.
pani_karka,
Pt, 6. lip. 2007, 19:52
Jak najwięcej takich wpisóóóóów!
A Rovigo znam tylko od Herberta.
A Rovigo znam tylko od Herberta.
slaweg,
Pt, 6. lip. 2007, 23:55
Ech wakacje... piękny czas - szkoda, że osiągalny dopiero na emeryturze :)
Pozdrowienia dla Dolomitów - zasłużył ksiądz na ten odpoczynek. Ja ciągle walczę... i to na wszystkich frontach, ale może już niedługo to się skończy.
Pozdrowienia dla Dolomitów - zasłużył ksiądz na ten odpoczynek. Ja ciągle walczę... i to na wszystkich frontach, ale może już niedługo to się skończy.