Pani, z ktora bylem umowiony na rozmowe wczoraj, pojawila sie dzisiaj. Rozmawialismy dobre poltorej godziny. To znaczy glownie ona mowila. Opowiedziala mi historie swojego zycia, a ja zalowalem, ze nie mam talentu literackiego, bo bylaby to powiesc bestseller. Wyobrazilem sobie okladke, ale tytul jakos nie chcial sie pojawic. W koncu zalapalem, ze ostatni rozdzial jeszcze nie jest napisany, ciagle jest czas na rozwiazanie historii. Ciekaw jestem tej koncowki, bo od niej zalezy charakter (i tytul) calej ksiazki.
Tak to chyba jest z naszym zyciem, ze dopoki nie napiszemy ostatniego rozdzialu - musimy wstrzymac sie z projektowaniem szaty graficznej okladki...

Proboszcz przyniosl mi 20 dolarow i powiedzial, zebym wstapil do centrali dystrybucji piwa i kupil cos, na co mi przyjdzie ochota (skrzynke browca znaczy). "Pan Bog stworzyl tylko boski napoj - wino, ale poganscy bogowie dla swoich barbarzyncow stworzyli piwo". Nie powiedzial tego, ale znajac jego wyrafinowany wloski smak, tak wlasnie sobie pomyslal. Hehe.

P.S: Jeszcze reklama, ktora mnie ostatnio dopadla.
?r, 8. sie. 2007, 00:13, von piotr | |Skomentuj czyli comment