Wielki Czwartek
Kiedy moja mama mawiała w Wielkie Czwartki: "Dzisiaj księża świętują", ja jakoś inruicyjnie czułem, że nie do końca ma rację. Owszem, dzisiaj były kwiaty, mnóstwo życzeń, był nawet uroczysty obiad u Ojca Konrada (który wygląda jak papież, bo jest z zakonu Paulinów), ale mimo wszystko było mnóstwo zajęć. Najpierw wyjazd do Matki Kościołów (Katedry). Msza Krzyżma ze wszystkimi kapłanami diecezji, pod przewodnictwem Ojca Arcybiskupa była dla mnie naprawdę dużym przeżyciem. Pierwszy raz uczestniczyłem qw niej jako ksiądz.
Potem szybki powrót i ustawianie grobu w mojej wioseczce. Tym razem w kolorystyce bordowo-czarnej. Jak na tak krótki czas i tak niewiele możliwości i materiałów - uważam, że jest nieźle.
Wreszcie kolejka do konfesjonału i: "Przepraszam, muszę iść na Mszę Św." - 5 min. przed rozpoczęciem. Oczywiście reakcja: "Proszę księdza, jeszcze chwilę, ponad godzinę czekam", "Jeszcze tylko my". Na Mszy Wieczerzy Pańskeij tradycyjnie kazanie mówi najmłodszy (licząc od Święceń), więc mówiłem o Eucharystii i Kapłaństwie.
Na koniec dnia odwiedziłem panią doktor i dostałem antybiotyk.
A jutro... Wielki Piątek.
Pt, 9. kwi. 2004, 09:52, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
jana, So, 10. kwi. 2004, 00:17
jedni troszczą się o nas, żebyśmy mogli zatroszczyć się o innych...

pozdrawiam

Link