Z pamiętnika pewnego księdza...

Co za jaja! Te w koszyczkach są kolorowe jak zapowiedź Zmartwychwstania.
Pozdrowiłem dziś wszystkich, którzy za każdym razem, gdy przyjdą do kościoła to Pan Jezus leży: albo w grobie, albo w żłobie.
Chciałbym, żeby chociaż połowa tych ludzi, co dzisiaj zawędrowali na święcenie pokarmów trafiła też czasem do Komunii Św.
Wody lałem dużo. Pewnego roku, gdy byłem mały, musieliśmy z mamą dwa razy święcić, bo płaczem to wymusiłem. Po prostu WIDZIAŁEM, że na nasz koszyczek nie spadła ani kropelka wody święconej. Teraz, gdy sam kropię, staram się, żeby każde dziecko było pewne: na nasz koszyczek woda święcona trafiła. A że przy tym panienki piszczą i myślą: "Chyba zrobiłam na nim wrażenie, tak mnie mocno wodą polał", to już ich sprawa...

Jesli od ilosci wody swieconej jaka pada na czlowieka zalezy jakie wrazenie robi na ksiedzu to ja musze robic co roku piorunujace :P (zawsze jestem najobficiel 'zlana') Dzisiaj 3/4 z kropidla wyladowalo na mnie - ludzie mieli ubaw, bo woda kapala mi z wlosow i twarzy, a na koszyku? Ani kroplelki!! Nic to, przynajmniej nie zareagowalam zle na wode swiecona-wniosek? nie jestem opetana :P (czyzby krzyzyk sw. Benedykta dzialal ??)

Hm...Nie wszystkie DZIEWCZYNY tak myślą,:)Ja dziś też była na święceniu pokarmów i nie wracałam się drugi raz:)POZDR>

a ja dziś usłyszałam:
"-Mamo... a ten nasz cukrowy baranek to nie roztopi się od tej wody?
-Nie synku, ta woda na pewno go nie roztopi. Jest jej za mało.
-Ale Tobie roztopiła puder na twarzy..."

tak mało dla rzeczy, tak wiele dla człowieka.

To tylko u nas księża oszczędzają na wodzie ? :)
Już jestem za duża, by z dzieciakami stać na samym przodzie, a szkoda ... :) Niektóre matki dosłownie zmuszały swoje dzieciaki, by wpychały się na przód obok innych maluszków.

Niech zajączek przyniesie Ci
w prezencie to, czego najbardziej pragniesz.
To "coś" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne,
może nawet nie pachnieć,
ale niech będzie czymś bez czego nie można
i nie warto żyć...

Wesołych Świąt :)