Porąbany!
You may call me "porąbany", ale poszedłem na tego kosza...
Nie było źle. Trochę przewietrzyłem oskrzela. Teraz wziąłem prysznic, zjadłem na kolację kawałek świątecznego ciasta, teraz łyknę antybiotyk, siadam do brewiarza i... spać.
A jutro 7 lekcji i wyjazd do Seminarium na tzw. studium wikariuszowskie. Udział w tymże wydarzeniu jest "realizowaniem postulatu ciągłej formacji kapłanów".
Jadę więc się formować. A nie chce mi się jak nie wiem...
Cz, 15. kwi. 2004, 00:33, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
xtynka, Cz, 15. kwi. 2004, 01:22
Eeee tam odrazu porąbany, tylko ja sie martwie jak Ty z tymi "wyplutymi plucami" biegales?? Nie przeszkadzaly za bardzo?? :P Zreszta co to za problem zarzucic na plecy :P hehe Ja z lekka goraczka, kaszlem, bolem plecow i nerek poszlam na basen to bylo dopiero kamikadze :D (ale tak powaznie to ja Ci nie radze tak sie hartowac, bo to moze miec fatalne skutki- sam sobie krzywde tym robisz, a to przeciez grzech tak mi w podstawowce mowili na religii :D)

Link

 
emilka, Cz, 15. kwi. 2004, 01:25
www.lorcia.blog.pl
Taaa, na kosza to się chce, a formować to już nie. Ten kosz to kolejny przykład skutków niemania żony, która by przypilnowała i przemówiła do rozsądku, że jak się jest na antybiotyku to po koszu się można jeszcze bardziej rozłożyć i powikłać. Ech, trzymam kciuki za zdrówko!

Link

 
emilka, Cz, 15. kwi. 2004, 01:25
www.lorcia.blog.pl
Taaa, na kosza to się chce, a formować to już nie. Ten kosz to kolejny przykład skutków niemania żony, która by przypilnowała i przemówiła do rozsądku, że jak się jest na antybiotyku to po koszu się można jeszcze bardziej rozłożyć i powikłać. Ech, trzymam kciuki za zdrówko!

Link