Ledwo żyję. Byłem wczoraj na koszu na NOWEJ HALI. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem. Biegania jest sporo, bo to wreszcie prawdziwa hala. Zmasakrowaliśmy się grając od 19.00 do 21.45 (oczywiście z przerwami - 3 drużyny były).
Dzisiaj 7 lekcji, dyżur w biurze, ministranci, katecheza neo i jeszcze wieczorem chcę wyskoczyć na imieniny do Wojtka (księdza)...
Całe szczęście, żę chociaż słoneczko jest...
Cz, 22. kwi. 2004, 10:35, von piotr | |Skomentuj czyli comment

 
basia, Cz, 22. kwi. 2004, 20:19
:o)
męczące zajęcia,ja po 29km na rowerze padam...a na drugi dzień ledwo się ruszam...hehe...ale nie ma to jak poświęcenie się dla ukochanej osoby i dla własnej kondycji oczywiście...:))) heh...słoneczko,kwiecień,wiosna,zakochani dookoła:o) jest pięknie...zielono wszędzie-pięknie jest:) pozdrawiam cieplutko:) przesyłam całuski:) zapraszam do siebie www.basia-czajka.blog.pl

Link