sobota, 1. stycznia 2005
Wrażenia po pobycie na parafii?
Małe (ok. 2500 mieszkańców), otoczone górami miasteczko,
starszy, przemiły proboszcz, który całe swoje życie poświęcił prowadzeniu Domu Spokojnej Starości (ponad 120 pensjonariuszy i 65 osób personelu),
konfesjonał i tajemnica Miłosierdzia ("Komu odpuścicie, są im odpuszczone" -jak miło znów się poczuć duszpasterzem),
wycieczka do St. Martin (2200 npm, metr śniegu, mróz, choinki, góry i widoki, jak na tapetach Windowsa),
odpoczynek od nauki (8-9 godzin snu na dobę),
Wigilia prawie polska (poprosiliśmy, żeby tego dnia nie było mięsa - były ryby - oni na wszystko, co w morzu mieszka mówią "ryby" - ośmiorniczki, kalmary, małże, itd., nauczyliśmy Włochów posługiwania się opłatkiem i zaśpiewaliśmy "Wśród nocnej ciszy"),
Pasterka (tak, jak u nas o północy)
i wiele, wiele innych, równie miłych wrażeń (np. gorąca czekolada w połowie mroźnego dnia).

Wczoraj Nieszpory na zakończenie roku kalendarzowego - uroczyste jak nie wiem - być może zawsze w Bazylice z Papieżem jest tak pięknie, nie wiem, bo nie mam nigdy okazji, żeby się od nauki oderwać. Rektor zabrał mnie samochodem - wjechaliśmy na teren Watykanu, wszyscy strażnicy widząc go salutują i gdzieś tylnymi korytarzami dostaliśmy się do Bazyliki. Niezłą zabawę miałem składając wszystkim spotkanym Gwardzistom Szwajcarskim życzenia Noworoczne - podobno to bardzo ważne w ogóle we Włoszech - wystarczy jedno słowo: "Auguri", albo "Buon Anno" i już wszystkim jest miło, no to każdego witałem: "Augri, Bon Anno". Zanim się zaczęło poszedłem do Spowiedzi i na koniec z przyzwyczajenia polskiemu księdzu powiedziałem: "Auguri", a on na to: "Buon Anno".
Po Nieszporach Ks. Rektor zaczął składać życzenia jakimś Ambasadorom, Kardynałom i innym Oficjelom. Kręciłem się obok niego (żeby się nie zgubić), o on tylko mówił: "To jest Taki A Taki," i dodawał w jakim języku mu życzenia trzeba złożyć (na szczęście same cywilizowane obowiązują).

Sylwester w Rzymie naznaczony był katastrofą w Azji - wiele miast nie organizowało pokazów sztucznych ogni, tylko przekazywało zaoszczędzone pieniądze na rzecz pomocy krajom dotkniętym. Tak też zrobiło Wieczne Miasto. Owszem, niebo było kolorowe przez 40 min., ale, jak twierdzą bywalcy, "to nie to, co zawsze".
Szamapan, kawałek tradycyjnego, włoskiego panetona (takiej babki z bakaliami, co ma termin przydatności do spożycia ok. 2,5 roku) i życzenia. Nowy Rok kojarzy mi się trochę z linią startu. Wiele rzeczy można zacząć od nowa. Każdego dnia można, ale ludzie kochają statystyki...

A dziś Konkurs w Ga-Pa, trochę nauki i zapierający dech w piersiach mecz tenisa stołowego między mną a Arturem, ale to dopiero po kolacji...
P.S. Mam już nowe U2 - dostałem w prezencie...

Von piotr um 18:15h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment