piotr, 12:37h
Biję kolejne rekordy.
Dzisiaj zaliczyłem DWA filipińskie przyjęcia jednego dnia.
Pierwsze było z okazji postawienia w ogródku kamiennych tablic z 10 Przykazaniami.
Piękny, duży dom, mnóstwo gości i oczywiście filipińskie jedzenie.
Kiri-kiri czy jak się to zwie, już rozpoznaję.
Były też rolki z mięsem w pikantno-słodkim sosie i koreańska zupa lekko zmodyfikowana w fiflipińskim stylu (shubi-shubi, czy coś podobnego).
Wieczorkiem podskoczyliśmy z Warlito do sąsiedniej parafii, gdzie nawet pani burmistrz jest Filipino.
Oglądaliśmy sobie retransmisję z otwarcia Olimpiady przygotowując z ekipą parafialną (diakon z żoną i córką, sekretarka, pan, pani i chłopak, który nas podrzucił) jakieś dwa tysiące kopert (naklej label z adresem, włóż dwa listy i kopertę zwrotną i zaklej) do wysłania.
Miła, rodzinna i Filipińska atmosfera. Dobrze, że nie było już jedzenia.
Na szczęście mój jutrzejszy pogrzeb Filipińczyka został przełożony na za tydzień, bo przecież jestem w San Francisco, nie w jakiejś Manili.
Znowu się kładę grubo po północy... Wrrrr...
Dzisiaj zaliczyłem DWA filipińskie przyjęcia jednego dnia.
Pierwsze było z okazji postawienia w ogródku kamiennych tablic z 10 Przykazaniami.
Piękny, duży dom, mnóstwo gości i oczywiście filipińskie jedzenie.
Kiri-kiri czy jak się to zwie, już rozpoznaję.
Były też rolki z mięsem w pikantno-słodkim sosie i koreańska zupa lekko zmodyfikowana w fiflipińskim stylu (shubi-shubi, czy coś podobnego).
Wieczorkiem podskoczyliśmy z Warlito do sąsiedniej parafii, gdzie nawet pani burmistrz jest Filipino.
Oglądaliśmy sobie retransmisję z otwarcia Olimpiady przygotowując z ekipą parafialną (diakon z żoną i córką, sekretarka, pan, pani i chłopak, który nas podrzucił) jakieś dwa tysiące kopert (naklej label z adresem, włóż dwa listy i kopertę zwrotną i zaklej) do wysłania.
Miła, rodzinna i Filipińska atmosfera. Dobrze, że nie było już jedzenia.
Na szczęście mój jutrzejszy pogrzeb Filipińczyka został przełożony na za tydzień, bo przecież jestem w San Francisco, nie w jakiejś Manili.
Znowu się kładę grubo po północy... Wrrrr...
slaweg,
So, 9. sie. 2008, 22:09
Jak wytrawny lew salonowy ;)
Kiri-kiri nie znam, ale ostatnio poznałem coś co Francuzi nazywają kir... całkiem, całkiem.
Pogrzeb przełożony na za tydzień? To tak można?
Kiri-kiri nie znam, ale ostatnio poznałem coś co Francuzi nazywają kir... całkiem, całkiem.
Pogrzeb przełożony na za tydzień? To tak można?
tomuuu,
N, 10. sie. 2008, 16:08
Hehehe... Już miałem napisać księdzu "co tak długo bez notek - ostatnia z 02.07". A tu się dla mnie pracowity tydzień zrobił - wchodzę, i 3 nowe notki :)
Zatem nie muszę napisać tego, co chciałem. Fajni Ci Filipino muszą być :)
Zatem nie muszę napisać tego, co chciałem. Fajni Ci Filipino muszą być :)