poniedzia?ek, 1. wrze?nia 2008
Point Reyes
Są miejsca na ziemi, o których można powiedzieć, że Pan Bóg stwarzając je miał sporo inwencji i twórczego natchnienia.
Jestem właśnie w takim miejscu.
Pagórki, doliny, lasy, jeziorka, zatoki, skały, ocean + piękna pogoda przez cały rok (nie za zimno, nie za gorąco).
Dzisiaj na przykład wybrałem się na niesamowity cypel. Potężne fale, błękitna woda, wysoki klif - bajka.
Do tego malownicza latarnia morska i w dole baraszkujące w oceanie foki.
Przemiłe małżeństwo - ona ze śmieszącym mnie zawsze brytyjskim akcentem, on z brodą i ich adoptowana kilkanaście lat temu w Chinach córka z piłką do footballu - zabrało mnie na konkurs rzeźb z piasku. Żałowaliśmy trochę, że sami nie bierzemy udziału, bo konkurencja w tym roku słaba, cóż gdy było już popołudnie i właściwe konkurs zakończony.
Co tam jednak piaskowe stwory, gdy plaża przepiękna (choć lekko zatłoczona: latawce, surfing, spacery, itd.)
A potem jeszcze wędrówki po klifach - fantastyczne popołudnie!
Żeby łatwiej było sobie wyobrazić całą tę cudowność natury, kilka zdjęć:







P.S. Zapomniałem napisać, że w piątek byłem na meczu NFL - to ci dopiero dziwadło. Warte opisania - może wkrótce. Żebym tylko nie zapomniał przytłoczony nowymi wrażeniami.
P.S.2. Jeszcze krótki filmik. Oprócz wieloryba i kojota wszystko dzisiaj było.

Von piotr um 10:35h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment