piotr, 11:41h
Father Ted (emeryt) zarzucił mnie dziś artykułami o szkodliwości różnych napojów zwanych tutaj soda drinks. Szczególnie niebezbieczne są te typu cola.
Wróg podstępnie podszywa się pod sprzymierzeńca kamuflując smakiem swoje zabójcze zamiary. Zawartośc cukru, kofeiny, kwasu fosforowego i benzoczegośtam jest bardziej trująca niż powietrze w Pekinie. Każdy łyk jest właściwie pocałunkiem czarnej kobry. Pijesz colę? Wyrok już został wydany: czeka cię powolna śmierć w męczarniach!
Tak to mniej więcej brzmi.
Nie zdążyłem jeszcze przeczytać wszystkiego, ale mam już ogólny przegląd sytuacji.
Odezwał się Michel z Las Vegas. Przejechał samochodem Stany zz Baltimore do LA - taka podróż życia. Zapraszał mnie, ale mimo szczerych chęci nie dałem rady dołączyć do tego czarnego (dosłownie), samotnego jeźdźca...
Kiedy jego cień przesuwał się powoli w stronę zachodzącego słońca, ja grałem w kosza z Legionistami Maryi.
Wróciłem zmachany, podgrzałem w mikrofali potrawkę przygotowaną wcześniej przez Socoro - naszą kucharkę meksykańskiego pochodzenia i zanim wziąłem prysznic zdecydowałem się obejrzeć finały pływania.
Sięgnąłem po coś do picia, a że z lodówki zamrugała do mnie oszroniona puszka - chwyciłem ją wpół i zanim zdążyła cokolwiek zrobić, wyssałem z niej wszystko z wyjątkiem kilku kropelek, które przywarły do denka. To może być jakaś metoda: zabij wroga zanim on zabije ciebie - tym razem cola nie miała najmniejszych szans.
Podobnie, jak Otylia, którą znokautowały właśnie dwie Chinki.
Jutro Maksymilan Maria Kolbe.
Gute Nacht.
Wróg podstępnie podszywa się pod sprzymierzeńca kamuflując smakiem swoje zabójcze zamiary. Zawartośc cukru, kofeiny, kwasu fosforowego i benzoczegośtam jest bardziej trująca niż powietrze w Pekinie. Każdy łyk jest właściwie pocałunkiem czarnej kobry. Pijesz colę? Wyrok już został wydany: czeka cię powolna śmierć w męczarniach!
Tak to mniej więcej brzmi.
Nie zdążyłem jeszcze przeczytać wszystkiego, ale mam już ogólny przegląd sytuacji.
Odezwał się Michel z Las Vegas. Przejechał samochodem Stany zz Baltimore do LA - taka podróż życia. Zapraszał mnie, ale mimo szczerych chęci nie dałem rady dołączyć do tego czarnego (dosłownie), samotnego jeźdźca...
Kiedy jego cień przesuwał się powoli w stronę zachodzącego słońca, ja grałem w kosza z Legionistami Maryi.
Wróciłem zmachany, podgrzałem w mikrofali potrawkę przygotowaną wcześniej przez Socoro - naszą kucharkę meksykańskiego pochodzenia i zanim wziąłem prysznic zdecydowałem się obejrzeć finały pływania.
Sięgnąłem po coś do picia, a że z lodówki zamrugała do mnie oszroniona puszka - chwyciłem ją wpół i zanim zdążyła cokolwiek zrobić, wyssałem z niej wszystko z wyjątkiem kilku kropelek, które przywarły do denka. To może być jakaś metoda: zabij wroga zanim on zabije ciebie - tym razem cola nie miała najmniejszych szans.
Podobnie, jak Otylia, którą znokautowały właśnie dwie Chinki.
Jutro Maksymilan Maria Kolbe.
Gute Nacht.
slaweg,
Cz, 14. sie. 2008, 18:53
Jeśli cola to najgorsze ze wszystkich zeł, to Atlanta z centralą Coca-coli jest jaskinią lwa :) Mimo to zapraszam!
Jutro Maksymilian Maria Kolbe, ale też Wniebowzięcie... czasami nad Atlantykiem ;)
Jutro Maksymilian Maria Kolbe, ale też Wniebowzięcie... czasami nad Atlantykiem ;)
pani_karka,
Cz, 14. sie. 2008, 20:22
Pamiętam z dzieciństwa kanonizację o. Maksymiliana Marii Kolbego. I pamiętam twarz Franciszka Gajowniczka.
PS Nie od dziś mówię, że pepsi jest lepsza... M.in. jako odkamieniacz do czajników. Zagotować, zostawić na pół godziny, wylać.
PS Nie od dziś mówię, że pepsi jest lepsza... M.in. jako odkamieniacz do czajników. Zagotować, zostawić na pół godziny, wylać.