Popielec
Załapałem się na wyjazd zorganizowany przez Gregora. Gregora nazywają Gregor aus der Wüste. Zna każde wadi i każdy szlak w Izraelu. Miłość do pustyni wyprowadziła go z miasta również dziś wieczorem.
Msza Środy popielcowej rozpoczęła się od spalenia palmowych gałązek. Rozdane uprzednio miały symbolizować to, co chcielibyśmy spalić, co przynosimy Bogu, żeby Jemu samemu to zostawić. co potrzebuje oczyszczenia w Ogniu.
Ciemno, na horyzoncie widać światła Jerycho. Wiejący początkowo wiatr cichnie w okolicach kazania. Świece, pochodnie i niebo wyglądające, jakby wszystkie gwiazdy zjechały się, by zobaczyć z góry dziwną grupę modlących się ludzi.
"Bedenke, Mensch, daß du Staub bist und zum Staub zurückkehren wirst" - posypujemy głowy popiołem ze spalonych liści palmowych.
Na zakończenie kawałek chleba z oliwą i zatarem, chwila ciszy ze wzrokiem ukrytym w ciemności pustyni i wracamy do domu...
Nie chcę pisać o symbolach, gestach, znaczeniach, o poście, jałmużnie, modlitwie - o tym wszystkim dzisiaj na kazaniach było. A jak nie było, to będzie w niedzielę.
Chcę tylko podzielić się momentem zachwytu nad pięknem nocnej liturgii na skraju pustyni...
Cz, 26. lut. 2009, 08:45, von piotr | |Skomentuj czyli comment