Ale akcja...
piotr, 23:28h
Było ok. 11.00. Szymon poszedł na taras zebrać swoje pranie. Wywiesił je już kilka dni temu, ale nadmiar zajęć nie pozwolił mu zająć się tą sprawą wcześniej. A to wycieczka do Neapolu, a to imieniny, a to jakieś zaliczenie. Dziś, gdy tylko wszedł do pokoju zobaczył przyklejoną do lustra kartkę: "Nie zapomnij zebrać prania!". Raźnym krokiem ruszył na 5 piętro. Na tarasie trochę wiało. Właściwie wiało porządnie, ale o tej porze roku to przecież normalne. "Rano była burza, teraz wiatr, nadchodzi wiosenne przesilenie" - pomyślał. Zebrał swoje rzeczy i zszedł na parter. Wtedy usłyszał potężny huk...
Artur siedział w swoim pokoju na łóżku. Naprzeciw niego, na fotelu bujał się Jerik: swobodna rozmowa przy kawce, leniwe przedpołudnie. "Będzie ładna pogoda" - słowa Artura potwierdzała złota plama słońca, o prostokątnym kształcie okna, rzucona na ścianę za Jerikiem. Nagle plama zniknęła. Jakby coś na chwilę ją przysłoniło. Chwilę później usłyszeli huk...
Wracałem z audiencji papieskiej... Od rana na nogach - najpierw spotkaliśmy się ze znajomymi (Państwo K. z Kam.Pom.) obok ich pensjonatu i w ulewnym deszczu poszliśmy do Bazyliki Św. Piotra. O tak wczesnej porze nie ma jeszce zbyt wielu turystów, więc miało to swój urok. Po wyjściu skierowaliśmy się w stronę kolumnady. Mieliśmy razem z Adamem i jego znajomymi zwiedzić Ogrody Watykańskie. Umówieni byliśmy przy "naszej fontannie". Zostawiłem Państwo K. pod kolumnami i ruszyłem przez Plac. Mniej więcej w połowie drogi z nieba spadł ryż. Biało, że nic nie widać i miliony małych kuleczek - taki rzymski grad. Wrażenie niesamowite...
Oczywiście spotkaliśmy się wszyscy razem, zwiedziliśmy Ogrody (w międzyczasie niebo się wypogodziło) i na koniec w Auli Pawła VI pomodliliśmy się z nieobecnym fizycznie, ale widocznym na telebimach Papieżem. Z tej audiencji właśnie wracałem...
Wkładałem klucz do zamka drzwi wejściowych, gdy nagle usłyszałem okrzyk jakiegoś człowieka: "Attenzione!". Obróciłem się i...
Ciąg dalszy jutro. Może będą już zdjęcia (Jerik ma mi przysłać).
Artur siedział w swoim pokoju na łóżku. Naprzeciw niego, na fotelu bujał się Jerik: swobodna rozmowa przy kawce, leniwe przedpołudnie. "Będzie ładna pogoda" - słowa Artura potwierdzała złota plama słońca, o prostokątnym kształcie okna, rzucona na ścianę za Jerikiem. Nagle plama zniknęła. Jakby coś na chwilę ją przysłoniło. Chwilę później usłyszeli huk...
Wracałem z audiencji papieskiej... Od rana na nogach - najpierw spotkaliśmy się ze znajomymi (Państwo K. z Kam.Pom.) obok ich pensjonatu i w ulewnym deszczu poszliśmy do Bazyliki Św. Piotra. O tak wczesnej porze nie ma jeszce zbyt wielu turystów, więc miało to swój urok. Po wyjściu skierowaliśmy się w stronę kolumnady. Mieliśmy razem z Adamem i jego znajomymi zwiedzić Ogrody Watykańskie. Umówieni byliśmy przy "naszej fontannie". Zostawiłem Państwo K. pod kolumnami i ruszyłem przez Plac. Mniej więcej w połowie drogi z nieba spadł ryż. Biało, że nic nie widać i miliony małych kuleczek - taki rzymski grad. Wrażenie niesamowite...
Oczywiście spotkaliśmy się wszyscy razem, zwiedziliśmy Ogrody (w międzyczasie niebo się wypogodziło) i na koniec w Auli Pawła VI pomodliliśmy się z nieobecnym fizycznie, ale widocznym na telebimach Papieżem. Z tej audiencji właśnie wracałem...
Wkładałem klucz do zamka drzwi wejściowych, gdy nagle usłyszałem okrzyk jakiegoś człowieka: "Attenzione!". Obróciłem się i...
Ciąg dalszy jutro. Może będą już zdjęcia (Jerik ma mi przysłać).
olcia,
Cz, 24. lut. 2005, 15:47
ola k.
czekamy niecierpliwie na dalsza czesc wpisu!!!
Panstwo K. jest juz w drodze do domu.
pozdrawiam serdecznie x. i x.Artura!:)
Panstwo K. jest juz w drodze do domu.
pozdrawiam serdecznie x. i x.Artura!:)
miridth,
Cz, 24. lut. 2005, 20:21
No dobra. Pierwszy akapit kończy sie słowem "huk". Drugi akapit kończy sie słowem "huk". Więc logicznie rzecz biorąc powinno być:"Obróciłem się i... HUK" ? ? ?