... newer stories
pi?tek, 23. lipca 2004
traffico
piotr, 02:37h
Zacznę od ruchu drogowego. W Rzymie wszyscy gdzieś się śpieszą. Jeśli ktoś idzie środkiem chodnika, rozgląda się i nie zwraca uwagi na upał - z całą pewnością jest turystą. Rzymianin, jeśli już porusza się na piechotę, wybiera zawsze stronę ulicy, po której jest choćby cień cienia. Ze zużoną miną, szybkim krokiem przemierza miasto, by schronić się w najbliższym, klimatyzowanym pomieszczeniu. Nie zwraca uwagi na pomniki, pałace, kościoły, mosty, widoki, place. Z delikatną nutą drwiny, ale zawsze bardzo uprzejmie odpowiada na pytanie o drogę.
Samochodów w Rzymie jest więcej niż mieszkańców. O dziwo, korki nie są wielkim problemem w samym mieście, raczej na autoatradach wjazdowych. Wszyscy kierujący zachowują się oczywicie jak na wyścigach Formuły 1.
- Jaka jest najkrótsza jednostka czasu w Rzymie?
- Od zapalenia się zielonego światła do pierwszego klaksonu.
Parkowanie tutaj wymaga mistrzowskiego opanowania. Chodzi o to, żeby wykorzystać miejsce, którego powierzchnia jest mniejsza od powierzchni samochodu (średnio o jakieś 10 %). Nie ma znaczenia, czy parkujący obok będzie miał możliwość wyjechania. Trudności w tej materii powodują, że co czwarty mieszkaniec Rzymu jeżdzi skuterem. Panowie w garniturach, panie w sukniach, dziadki, młode dziewczyny, nazywane przez nas "córuś"- wszyscy na komarkach. Bzycząc śmigają międzu autami. Nie zwracając uwagi na czerwone światło (nikt na nie nie zwraca uwagi, ale skuterowcy szczególnie) dokonują ekwilibrystycznych cudów, aby omijać pieszych.
Do tego dochodzą pędzące autobusy (o pani kierowcy-psychopatce napiszę innym razem), metro, gdzie kradną w środkowych wagonach i gdzie zawsze jest gorąco, więc panie mają wachlarze, co mnie bardzo śmieszy i tramwaje, które są fantastyczne, bo szybkie i klimatyzowane.
Tak mniej więcej wygląda ruch drogowy w Rzymie. Zza mojego okna odgłosy silników nie milkną do 2.30. Rano od 5.00 zaczyna się od nowa.
Kończę, bo Marcin, z którego grzeczności korzystam zaraz zaśnie. Ja też lećę spać, bo jutro trzeci test.
Następnym razem o sprzedawcy ryb napiszę...
Samochodów w Rzymie jest więcej niż mieszkańców. O dziwo, korki nie są wielkim problemem w samym mieście, raczej na autoatradach wjazdowych. Wszyscy kierujący zachowują się oczywicie jak na wyścigach Formuły 1.
- Jaka jest najkrótsza jednostka czasu w Rzymie?
- Od zapalenia się zielonego światła do pierwszego klaksonu.
Parkowanie tutaj wymaga mistrzowskiego opanowania. Chodzi o to, żeby wykorzystać miejsce, którego powierzchnia jest mniejsza od powierzchni samochodu (średnio o jakieś 10 %). Nie ma znaczenia, czy parkujący obok będzie miał możliwość wyjechania. Trudności w tej materii powodują, że co czwarty mieszkaniec Rzymu jeżdzi skuterem. Panowie w garniturach, panie w sukniach, dziadki, młode dziewczyny, nazywane przez nas "córuś"- wszyscy na komarkach. Bzycząc śmigają międzu autami. Nie zwracając uwagi na czerwone światło (nikt na nie nie zwraca uwagi, ale skuterowcy szczególnie) dokonują ekwilibrystycznych cudów, aby omijać pieszych.
Do tego dochodzą pędzące autobusy (o pani kierowcy-psychopatce napiszę innym razem), metro, gdzie kradną w środkowych wagonach i gdzie zawsze jest gorąco, więc panie mają wachlarze, co mnie bardzo śmieszy i tramwaje, które są fantastyczne, bo szybkie i klimatyzowane.
Tak mniej więcej wygląda ruch drogowy w Rzymie. Zza mojego okna odgłosy silników nie milkną do 2.30. Rano od 5.00 zaczyna się od nowa.
Kończę, bo Marcin, z którego grzeczności korzystam zaraz zaśnie. Ja też lećę spać, bo jutro trzeci test.
Następnym razem o sprzedawcy ryb napiszę...
... older stories