... newer stories
wtorek, 15. lutego 2011
Ruszyła...
piotr, 23:23h
...Liga Mistrzów.
O uczuciu, jakie towarzyszy momentowi, gdy wybrzmiewają ostatnie dźwięki hymnu i słychać ogłuszający huk kibiców nie dam rady napisać.O tym, że mecze grupowe nie dorastają do pięt emocjom fazy pucharowej - nie muszę, Wtorkowe i środowe wieczory będą stały pod znakiem najciekawszych rozgrywek świata. Nawet Mundial im nie dorównuje, ze względu na swój świąteczno-wakacyjny charakter. Mundial trwa cały miesiąc, jest czerwcowo-lipcowo, ciepło i słonecznie. LM to tylko dwa dni w tygodniu (lub co 14 dni), ciemne, jesienno-zimowe wieczory i zwyczajne życie, które nie zatrzymuje się ani na chwilę. Podczas Mundialu świat jakoś wstrzymuje oddech, dzieci, młodzież i studenci mają wolne, wielu ludzi jest na urlopach, jemy lody, pijemy zimną Colę, balkony są otwarte a w powietrzu zapach lipy - LM jest odpoczynkiem po pracy, wieczorową rozrywką, chwilą oddechu pośród trudów codzienności, którą nazajutrz można się podzielić ze znajomymi. Za oknami deszcz i mróz, a światło z ekranu ogrzewa mieszkanie. Międzynarodowy charakter drużyn uwalnia od wszelkich -izmów i dodaje kolorytu rozgrywkom. Nie wszyscy kibicują Polsce, a gdy ta odpadnie Brazylii, po porażce której przerzuca się sympatię na Hiszpanię. Nie wszyscy nie lubią Niemców, nie ma patriotycznych flag i koszulek a raczej jakaś ponadnarodowa wspólnota fanów, którzy potrafią identyfikować się ze swoim klubem pomimo odległości, bariery językowej i cenom biletów. Mundial jest takim jarmarkiem kolorowego tłumu, w którym każdy musi być kibicem i wspierać narodową dumę. Kobiety, dzieci, staruszkowie, ludzie wszystkich profesji i poglądów zgodnie malują twarze we flagowe barwy i wszyscy, ale to wszyscy są nagle kibicami piłki (poza kontestatorami, którzy starają się zamanifestować swoją niechęć, wynikającą z ignorancji i będącą w zasadzie zazdrością i strachem, że ktoś mniej wykształcony, gorzej wychowany i mniej inteligentny może ich nagle zawstydzić obnażając ową ignorancję). LM jest butikiem wśród bazarowych bud, ekskluzywną formą spędzania wieczorów w środku tygodnia, do późna, bez taniego blichtru idącego za modą tłumu. LM jest świętem w codzienności, jest oddechem świeżości na wysypisku zwyczajności, jest arią operową wobec zawodzenia pop-plastikowego chóru, wyspą poezji na oceanie szarych blokowisk małych miasteczek. Jest jak Mozart rozrywki. Jak "Bolero" Ravela na Olimpiadzie w Sarajewie, jak obrazy Caravaggia, Wieża Eiffla, Stonehenge, Wielki Kanion i ogon wieloryba wystający z wody. Jak "One" U2, Pustynia Judzka, Spaghetti allo Scoglio w Navona Notte w Rzymie, Becherovka z tonikiem, kolejka linowa w San Martino di Costrozza, rafa koralowa w Eilacie, Bazylika św. Piotra, mozzarella i teksty Cohena. Nie ma znaczka UNESCO, ale dla nas, wiernych widzów jest dziedzictwem Ludzkości.
Do telewizorów, proszę.
O uczuciu, jakie towarzyszy momentowi, gdy wybrzmiewają ostatnie dźwięki hymnu i słychać ogłuszający huk kibiców nie dam rady napisać.O tym, że mecze grupowe nie dorastają do pięt emocjom fazy pucharowej - nie muszę, Wtorkowe i środowe wieczory będą stały pod znakiem najciekawszych rozgrywek świata. Nawet Mundial im nie dorównuje, ze względu na swój świąteczno-wakacyjny charakter. Mundial trwa cały miesiąc, jest czerwcowo-lipcowo, ciepło i słonecznie. LM to tylko dwa dni w tygodniu (lub co 14 dni), ciemne, jesienno-zimowe wieczory i zwyczajne życie, które nie zatrzymuje się ani na chwilę. Podczas Mundialu świat jakoś wstrzymuje oddech, dzieci, młodzież i studenci mają wolne, wielu ludzi jest na urlopach, jemy lody, pijemy zimną Colę, balkony są otwarte a w powietrzu zapach lipy - LM jest odpoczynkiem po pracy, wieczorową rozrywką, chwilą oddechu pośród trudów codzienności, którą nazajutrz można się podzielić ze znajomymi. Za oknami deszcz i mróz, a światło z ekranu ogrzewa mieszkanie. Międzynarodowy charakter drużyn uwalnia od wszelkich -izmów i dodaje kolorytu rozgrywkom. Nie wszyscy kibicują Polsce, a gdy ta odpadnie Brazylii, po porażce której przerzuca się sympatię na Hiszpanię. Nie wszyscy nie lubią Niemców, nie ma patriotycznych flag i koszulek a raczej jakaś ponadnarodowa wspólnota fanów, którzy potrafią identyfikować się ze swoim klubem pomimo odległości, bariery językowej i cenom biletów. Mundial jest takim jarmarkiem kolorowego tłumu, w którym każdy musi być kibicem i wspierać narodową dumę. Kobiety, dzieci, staruszkowie, ludzie wszystkich profesji i poglądów zgodnie malują twarze we flagowe barwy i wszyscy, ale to wszyscy są nagle kibicami piłki (poza kontestatorami, którzy starają się zamanifestować swoją niechęć, wynikającą z ignorancji i będącą w zasadzie zazdrością i strachem, że ktoś mniej wykształcony, gorzej wychowany i mniej inteligentny może ich nagle zawstydzić obnażając ową ignorancję). LM jest butikiem wśród bazarowych bud, ekskluzywną formą spędzania wieczorów w środku tygodnia, do późna, bez taniego blichtru idącego za modą tłumu. LM jest świętem w codzienności, jest oddechem świeżości na wysypisku zwyczajności, jest arią operową wobec zawodzenia pop-plastikowego chóru, wyspą poezji na oceanie szarych blokowisk małych miasteczek. Jest jak Mozart rozrywki. Jak "Bolero" Ravela na Olimpiadzie w Sarajewie, jak obrazy Caravaggia, Wieża Eiffla, Stonehenge, Wielki Kanion i ogon wieloryba wystający z wody. Jak "One" U2, Pustynia Judzka, Spaghetti allo Scoglio w Navona Notte w Rzymie, Becherovka z tonikiem, kolejka linowa w San Martino di Costrozza, rafa koralowa w Eilacie, Bazylika św. Piotra, mozzarella i teksty Cohena. Nie ma znaczka UNESCO, ale dla nas, wiernych widzów jest dziedzictwem Ludzkości.
Do telewizorów, proszę.
... older stories