sobota, 26. marca 2011
W zamachu zginela studentka z mojej szkoly jezykowej. Uczyla sie w klasie prowadzonej przez bardzo znajoma nauczycielke. Smierc jakos otarla sie o wszystkich nas, bo autobusem 74 kazdy jechal przynajmniej kilka razy, a na przystanku pod "slynnym" kioskiem tez wszystkim zdarzylo sie czekac. A jednak gdy wyszedlem dzis rano na pozamykane ulice, na ktorych zamiast samochodow zobaczylem kolorowe tlumy, gdy uslyszalem, ze dzwiek silnikow i klaksonow zastapila muzyka, gdy dopingowalem dziesieciu tysiacom uczestnikow na trasie Maratonu - pomyslalem: "Nie zabijecie nas tak latwo".
Bo zycie jest silniejsze niz smierc, terror i strach.
Jerozolima zyje!

PS. W przyszlym roku pobiegne - M. i A.: mozecie to wydrukowac i zachowac kartke. W razie czego gotowy jestem ja zjesc.

Von piotr um 00:00h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment