sobota, 8. maja 2004
Szlachetne zdrowie...
Wczoraj byłem odwiedzić moich chorych. Niby już maj, wszystko słoneczne i kwitnące, ale nastroje były nieciekawe. Panu Tadeuszowi noga spuchła, mimo lamp i maści mówi, że nie może spać w nocy z bólu. Pani Stasia przewróciła się i potłukła tak dotkliwie, że nawet w szpitalu 2 dni była. Pani Kazimiera ma problemy z synami i wnuczką. Pan Teodor z żoną na ciśnienie narzekali. Pan Jan przeziębiony w łóżku leżał. Leżała w łóżku też druga pani Stanisława, którą opiekuje się córka - sama w nienajlepszej formie (miała łzy w oczach opowiadając o swoich zawrotach głowy). Jeszcze drugi pan Jan jedzie na badania i boi się, że będzie musiał dializy często robić.
Po takim przedpołudniu docenia się własne zdrowie...

Von piotr um 20:08h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 5. maja 2004

Wygrały mlecze. Wszystko wokół wygląda jak jajecznica ze szczypiorkiem. Jest pięknie: zielono-żółto...
Niech żyją mlecze.
Tylko co będzie jak one się zmienią w dmuchawce i tysiące ton nasionek zasypią miasta, drogi, zatokę...? A pługi po zimie już w garażach...



Von piotr um 20:22h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 4. maja 2004
Dziś niebo jest tak błękitne, że chciałbym mieć takie serce...

Von piotr um 17:27h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 1. maja 2004
Rano wstałem i... nic się nie zmieniło. Po wczorajszym świętowaniu wraz z całą Europą dziś problemy te same.

Pewien gość znalazł się w łódce na środku oceanu. Na jednym wiośle miał napisane: PRACA, na drugim: MODLITWA. Kiedy używał tylko jednego wiosła, kręcił się w kółko. Gdy zaczął wiosłować dwoma - popłynął do przodu.

"Pracuj tak, jakby tylko od Twojej pracy wszystko zależało i módl się tak, jakby wszystko zależało tylko od Twojej modlitwy".

Von piotr um 11:58h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Dzięki...
Jesteśmy w Unii Europejskiej...
Nie mogę ukryć wzruszenia...
Obysmy wykorzystali tę Szansę...

Von piotr um 03:01h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 30. kwietnia 2004
Miał podobno 127 lat...
Zmarł Bolek, a mnie to nie zasmuciło bardzo. Pewnie, że jest jakieś ludzkie "ukłucie" w sercu, ale raczej się ucieszyłem, bo sądzę, że jest już u Jezusa. Pokazuje Mu swoje obrazki, które trzymał zawsze rozłożone jak wachlarz podchodząc do Komunii. Śmieją się wspominając setki (może tysiące) kilometrów, które przebyli razem na piechotę pielgrzymując ku Jasnej Górze i porównują długość swoich bród. Może wspomnisz Bolku Jezusowi o naszej studni na podwórku parafialnym. Opierałeś o nią rower codziennie rano i wieczorem, bo nie mogło cię zabraknąć na żadnej mszy. Może obdarzysz Go tym samym uśmiechem, z którym machałeś do mnie tą swoją czapką "nie do wygięcia", jak mówiła o niej młodzież...
Pomachajcie czasem do mnie razem. A ja zachowam w pamięci życzenia, które mi złożyłeś w sobotę. Wyściskaliśmy się na Znak Pokoju, a ty powiedziałeś z tym swoim szczerym uśmiechem: "Abyś wytrwał, abyś wytrwał..."

Von piotr um 14:20h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 27. kwietnia 2004
Podszedł do mnie facet. Naprany był. Wódą jechało, więc pomyślałem, że chce jakąś forsę na alkohol. Ciężko się gada, ale zaczęliśmy... On nie chciał pieniędzy. Myślę, że nie wiedział za bardzo czego chce. Chciał rozmowy, a ja wyczułem, że mu po prostu smutno, że chce z kimś pobyć. Chodził kiedyś na AA, ale wymiękł. Teraz sobie pije. Obiecałem mu modlitwę. Ma na imię Zdzichu. Dałem mu różaniec. Ciepły, prosto z kieszeni, jeszcze nie za bardzo przemodlony, bo często zmieniam. Nie wierzył, że to dla niego. "Naprawdę?"-pytał. Kiedy się upewnił, ucałował i z czcią schował. Po co rozdaję te różańce? Może jak ja się czasem nie pomodlę, ktoś na różańcu ode mnie westchnie za księdzem, który mu dał różaniec... Może będzie dla kogoś ostatnią deską nadziei - symbolem ciepła ludziego i wiary, że warto... Może kogoś kiedyś Pan tym różańcem wyciągnie do Nieba a ten gość chwyci w przelocie mnie za sobą...

Von piotr um 03:46h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 23. kwietnia 2004
Friday I'm in love
Jak ja kocham takie poranki...
Rzadko, ale czasem jest tak, że nie muszę nigdzie biec, z nikim się spotkać, nic załatwiać, pisać, kupować, płacić, kserować, przygotowywać, szukać, drukować. Żadnych zaległych terminów (przynajmniej nie gardłowo zaległych), żadnych spraw. Wówczas mogę sobie rano spokojnie wstać, pomodlić się Liturgią Godzin (wolę to sformułowanie zamiast: "odmówić brewiarz"), zjeść śniadanie baaaaardzo powoli (uwielbiam powolne śniadania), wypić kawę i przy ulubionej muzyce (dziś U2) rozpocząć przywracanie mojego mieszkanka do stanu używalności. Oczywiście nie zaglądam do kalendarza i nie myślę o tym, co POWINIENEM dziś koniecznie zrobić. Tym zajmę się dopiero po obiedzie....

Von piotr um 13:29h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 22. kwietnia 2004
Ledwo żyję. Byłem wczoraj na koszu na NOWEJ HALI. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem. Biegania jest sporo, bo to wreszcie prawdziwa hala. Zmasakrowaliśmy się grając od 19.00 do 21.45 (oczywiście z przerwami - 3 drużyny były).
Dzisiaj 7 lekcji, dyżur w biurze, ministranci, katecheza neo i jeszcze wieczorem chcę wyskoczyć na imieniny do Wojtka (księdza)...
Całe szczęście, żę chociaż słoneczko jest...

Von piotr um 10:35h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

?roda, 21. kwietnia 2004
Chciałem coś napisać o głosie Anny Marii Jopek, który jest naładowany, elektryczny, erotyczny i w ogóle...
Chciałem napisać o głosie Diany Krall, który jest podniecający i kojący jednocześnie...
Chciałem napisać o Evie Cassidy, Shinead O'Connor, Patricii Barber, Renacie Przemyk, Cassandrze Wilson...
Chciałem, ale późno już, a one cały wieczór mi śpiewały...
Zresztą moje babeczki wiedzą, że kocham ich głosy...

Von piotr um 03:28h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 19. kwietnia 2004
100 dni
Sam bym pewnie nie zauważył, że mam bloga od 100 dni, ale licznik po prawej stronie podpowiedział. Średnio nieco ponad 55 odwiedzin dziennie. Najwięcej z Polski, choć i z Niemiec mam wielu gości. Do tych statystyk raczej nie zaglądam, ale z okazji małego jubileuszu sprawdziłem.
Po co w necie blog księdza?
Żeby ktoś go przeczytał czasem?
Żeby ktoś westchnął czasem: "Miej go w opiece, Jezu".


A dziś na scholi jedna dziewczynka mówi do mnie: "Proszę pana, a czemu pan ma wąsy nieobetnięte?"
Oczywiście przesadziła, zarost mam trzydniowy, ale faktycznie chyba się ogolę.

Von piotr um 20:57h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 19. kwietnia 2004
Hmmm... To już prawie tydzień minął odkąd tu nie zaglądałem....
Cóż... Czasu ciągle mam za mało. Wizyta w domu miła, ale już prawie zapomniałem...
Środa i czwartek w szkole - testy robię własnej produkcji: ile jest w tobie wiary katolickiej. Na podane stwierdzenia należy zareagować zaznaczając te, z którymi się człowiek zgadza. Potem po skomplikowanej procedurze podliczania wyników można stwierdzić, czy nasze poglądy są zbliżone do wiary katolickiej.
Potem byłem od czwartku wieczorem w Seminarium. Wieczorna adoracja, spowiedź... Tego mi było trzeba...
Podczas wykładów w piątek najpierw mała powtórka z teologii pastoralnej na temat Nowych Ruchów w Kościele, potem spotkanie z przedstawicielami wspólnoty Cenaccolo (czy jak to się tam pisze).
A przed chwilą zakończyłem partię Scrabble i mam pożyczone od Doroty i będę grał sobie z ludźmi i wygrywał albo i nie wygrywał.

Von piotr um 01:35h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 15. kwietnia 2004
Porąbany!
You may call me "porąbany", ale poszedłem na tego kosza...
Nie było źle. Trochę przewietrzyłem oskrzela. Teraz wziąłem prysznic, zjadłem na kolację kawałek świątecznego ciasta, teraz łyknę antybiotyk, siadam do brewiarza i... spać.
A jutro 7 lekcji i wyjazd do Seminarium na tzw. studium wikariuszowskie. Udział w tymże wydarzeniu jest "realizowaniem postulatu ciągłej formacji kapłanów".
Jadę więc się formować. A nie chce mi się jak nie wiem...

Von piotr um 00:33h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

... i po Świętach
Szkoła, biuro, kandydaci do Bierzmowania, Msza na mojej Wioseczce, ministranci... Na koszykówkę pewnie sił mi nie wystarczy... Nawet sobie pomyślałem, że choćbym padał na twarz, mam taką ochotę pograć dziś w kosza, że raczej pójdę. Ale z drugiej strony, żebym się na tej sali nie zakaszlał na śmierć. Grać w kosza z czymś na oskrzelach chyba nie jest zbyt rozsądnie. Dziś rano zrozumiałem skąd się wzięło powiedzenie "wypluć płuca". Z kosza z bólem serca zrezygnuję...

Von piotr um 20:04h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 12. kwietnia 2004
Lany Poniedziałek
Oczywiście, nie uszanowaliśmy powagi zachrystii i bitwa wodna rozgorzała przed Mszą poranną. Ministranci ontra ksiądz i kleryk. Po Mszy weszła Siostra Jonasza (młoda) i została trafiona przez Siostrę Maksymilianę (mniej młoda). O dziwo, polana Siostra złapała nerwa, że nienawidzi, jak ma mokre okulary, że w zachrystii będziemy się polewać po jej trupie, itd. A z wyglądu taka jest młoda...
Ja uciekłem tylnim wyjściem, nie czekając aż zespół muzyczny zemści się za szczególnie dla nich obfite aspersja.
Jeszcze odprawiam sumę (z chórem i wszystkimi możliwymi honorami) i jadę do domu... Ok. 16.00 powinienm być już na miejscu.

Von piotr um 12:42h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

Zmartwychwstanie
JEZUS ŻYJE!!!

A ja jutro do domu na kilkanaście godzin jadę!

Von piotr um 03:37h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 11. kwietnia 2004
Wigilia Paschalna
Właśnie wróciłem z najważniejszej Mszy w całym roku. Jak to dobrze, że poziom był bardzo wysoki. Nie wiem, czy kiedykolwiek przeżywałem tak pięknie przygotowaną i dopracowaną (muzycznie i liturgicznie) Noc Paschalną.
Nawet w czasach seminaryjnych nie wzruszałem się tak bardzo, chociaż były w Katedrze przecież najlepsze chóry i orkiestry z całego Miasta Wojewódzkiego. U nas chór i kameralna orkiestra składały się przede wszystkim z ludzi, dla których ta noc "jest inna niż wszystkie". Bogu dzięki.
Chrtystus zmartwychwstał!
Alleluja!

A rano na 8.00 śniadanie... Co tam? Wyśpię się po śmierci...

Von piotr um 05:27h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment