?roda, 14. wrze?nia 2005
Nucę sobie z okazji Święta...
Adoramus te, Christe, et benedicimus tibi,
quia per sanctam Crucem Tuam redemisti mundum...


Kto chce zanucić, może to zrobić TUTAJ.

Von piotr um 14:39h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 13. wrze?nia 2005
Wreszcie!
Tak dugo ludzkość na to czekała!
W końcu!

Znaleźli wodę na Marsie!!!



Von piotr um 11:19h| 6 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 12. wrze?nia 2005
To że dla Włosiaków football jest jak religia, to wiedziałem, ale żeby aż tak...
Śledzę sobie Mistrzostwa Europy w siatkówce. Nie jak Arturo, którego pół Polski widziało kibicującego naszym podczas meczów grupowych w Pala Lottomatica (i potem skrzynka mailowa się zapycha), ale w TV.
Po wieczorze spędzonym przed telewizorem (finał-rewelacja), spodziewałem się entuzjazmu w porannej prasie.
I co?
I nic. Na pierwszej stronie mała wzmianka ze zdjęciem jednego z siatkarzy i relacja na stronie 10 (!). Pierwsze 9 stron w całości poświęcone Serie A.
Informacja o porażce Interu ważniejsza niż "złoto" dla siatkarzy. Roma przegała, Milan wygrał. Co tam volleyball. Fanatycy...
Ale z drugiej strony, jakby Polska wygrała po raz szósty w ciągu ostatnich 9 edycji, to też byśmy się nie zachwycali...
Jedno trzeba im przyznać - grali wyśmienicie. Należał im się tytuł...
Jeszcze tylko sprawdzę, czy Agassi wygrał...

P.S.
Lubię oblizywać wieczka od jogurtów (po otwarciu, od wewnątrz).
M. mówi, że to chore...

Von piotr um 11:09h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 11. wrze?nia 2005
09/11

Wszyscy dziś wspominają, więc ja też wspomnę, jak około dwóch tygodni temu stałem przy Ground Zero i odmawiałem modlitwę za zmarłych.
Duże wrażenie robią zdjęcia strażaków i policjantów, którzy wyprowadzają, czy wynoszą jakieś osoby i podpis pod zdjęciem, że dany strażak lub policjant wracał do budynku wielkorotnie, pomagając kolejnym ludziom, by w końcu zginąć w zawalającym się budynku.
Ground Zero to wyrwa w sercu miasta, ale i wyrwa w historii ludzkości jak blizna po grzechu pierworodnym - nienawiść, nienawiść, przemoc...
Co możesz zrobic dla pokoju na świecie?
Walcz z wszelkimi przejawami nienawiści w sobie, zachowaj pokój ze swoimi bliskimi i dalekimi, "zamykaj ciszej drzwi"...
Pax vobis...

Von piotr um 15:55h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 10. wrze?nia 2005
Wysłałem do 318 osób maila o następującej treści:
"Robię porządki w skrzynce adresowej.
Nie bardzo kojarzę czasami nazwy i nicki z adresów z konkretnymi osobami.
Z pewnością pamiętam kim jesteś, ale po prostu nie kojarzę.
Wysyłam ten mail do wszystkich, których adresów nie mogę zidentyfikować.
Jeśli chcesz mieć miejsce w mojej książce adresowej w odpowiednim miejscu - napisz kim jesteś, skąd się znamy, albo napisz coś, co pozwoli mi Cię rozpoznać.
Jeśli nie odpowiesz na tego maila podając imię i nazwisko lub nie skojarzę Cię - trafisz do działu "Niezidentyfikowani".
Przepraszam za kłopot.
Proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam."
I posypało się kilka gromów.
Że "jak tak można?", "to przykre", nawet wręcz "niepersonalistyczne".
A ja mam pełną książkę adresową osób, które występują jako: sija86, ccaroll, dziunia_02, krissss, m-t-x, gbRt2344, 14plasus, jajecznica, robocop2000, m_art_a.
Wiem, wiem, to takie niemodne posługiwać się imieniem i nazwiskiem, ale czy nie można by chociażby dla niektórych kontaktów założyć sobie maila o adresie: imię.nazwisko albo: imięnazwisko, imię-nazwisko, nazwisko.imię, nazwiskoimię, nazwisko-imię, albo wybrać inną elegancką kombinację imienia z nazwiskiem?
Wiem, niektórzy chcą a nawet powinni pozostać anonimowi ze względu na charakter ich korespondencji ze mną. Ale gdy po pewnym czasie korespondencja się urywa (z mojej lub nie mojej winy) wówczas powoli kurz zapomnienia pokrywa jaastara345, 888Bdn, moj_ci_on i wielu innych.
Nie mogę też w książce adresowej napisać sobie obok HwDp1415 komentarza typu: "Jacek z Kielc, który ma problem z Wymiarem Sorawiedliwości, a obok "kingmp3": Kasia, która nie jest pewna, czy piractwo komputerowe to grzech.
Nie mogę nawet dla własnych potrzeb takich opisów umieszczać, bo gdyby ktoś zaglądnął do mojego komputera, byłoby to jak zdrada tajemnicy.
Często ktoś opisuje swój problem i nie dziwię się, że chce pozostać anonimowy, ale na Boga 98 % mojej korespondencji to nie problemy, których nie można zdradzić, ale zwykła korespondencja.
Używajmy maili z imieniem i nazwiskiem. Używajmy imion i nazwisk!
Taki się poważny apel z tego zrobił, a przecież to nie takie trudne.
Jeśli już nie pisujemy listów tradycyjnych to chociaż tym elektronicznym nadajmy pozory powagi.
Widzę, że przechodzę pod tym względem metamorfozę.
Kiedyś wystarczał list typu:

cze
thx za maila
u mnie wporzo
pozdr

Później zaczęły mnie razić błędy ortograficzne, nieużywanie wielkich liter (albo używanie ich w nadmiarze), niedbała interpunkcja, literówki. Sam często nie mam dostępu do polskich znaków, ale staram się jak mogę.
Pisze ktoś:

no nie
ale z ciebie porazka
plakac sie chce

I to cały mail. Nawet nie wiem od kogo...
Albo:

jestes super
trzym sie
tak dalej
gonzo

Domyślam się, że ostatni wyraz jest czymś w rodzaju podpisu...

To tyle, bo się moralizowanie zrobiło.
A jak mi się zmieni i zacznę pisać:

jezus jest wporzo
pozdro

to będzie to Ewangelizacja?

Niejeden już zęby zjadł na tym temacie, więc ja się nie zabieram.
Polecam artykuł: Czy Jezus jest cool.
I znowu zmiksowałem kilka tematów, żadnego nie rozwinąłem, ale mam lekki mętlik od studiowania wczorajszo-dzisiejszego.
Chyba się starzeję...

Von piotr um 19:05h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 9. wrze?nia 2005
Where the streets have no name...
Osiemnaście milionów ludzi chce mieszkać w jednym miejscu. Zadziwiające...
Po pierwsze przyciąga ich praca. Wygląda to trochę jak samonapędzające się koło ekonomiczne: jest praca - są ludzie, są ludzie - jest praca. I tak się to kręci.
Z 18 piętra w hotelu na dolnym Manhattanie wygląda to co najmniej nieźle.
Na ulicach widać dużą tolerancję dla wszelkiego rodzaju świrów. Nie dziwi nikogo starsza pani w szlafroku i kapciach, murzyn z tablicą: "Jestem biały", elegancki pan w garniturze za tysiaka z kolorowym czubem zwanym fryzurą, czy trzech men in black w koloratkach (to my).
Wszelka ekstrawagancja jest dozwolona i nikt się nie ogląda, nie dziwi, nie gorszy.
Central Park jest przepiękny. Nie widziałem go po zmierzchu, ale pewnie jest też niebezpieczny w ciemnościach.
Na Broadway`u tłum szturmuje tańsze bilety na wieczorne przedstawienie. W Madison Square Garden grają Knicksi jakiś mecz dobroczynny - znowu tłum.
Wszechobecne budki z hotdogami z rana zmienią się w budki z kawą i pączkami.
Statua Wolności - przereklamowana: mniejsza niż się wydaje i pełna turystów.
Ellis Island robi wrażenie - hands who built America - znalazłem w bazie danych Urzędu Imigracyjnego rodzinę o moim nazwisku, chociaż chyba nie mam krewnych w Stanach.
W Empire State Building wszyscy widząc koloratki przeprowadzają nas poza kolejką, pani w kasie mówi: "Oczywiście księża nie płacą za wstęp".
Na to Roger: "No właśnie, gdy byłem tu 10 lat temu..."
"Skasowali was?" - kasjerka wygląda na zdziwioną.
"Nie, też było bezpłatne".
"To wszystko, co możemy zrobić dla naszych księży".
Zresztą każdy policjant, strażak, czy mundurowy widząc nas na ulicy pozdrawia, pyta jak leci i czy może pomóc.
Nowojorczycy szanują księży (pastorów pewnie też i wszystkich w koloratkach).
To miłe.
Katedra św. Patryka - zachwycająca. Byłem też przy grobie kardynała O`Connora - ceniłem go.
Rockefeller Center - nieźle, ten memoriał ciekawy: o równości, wolności itd. Szkoda, że autor popierał aborcję...
Joggingowcy, Tai-Chi, sprzedawcy gazet...
"Ludzie chyba żartują mieszkając gdzie indziej" - mawiają nowojorczycy.
Ładne miasto...

Von piotr um 16:36h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 7. wrze?nia 2005
Don Antonio z sąsiedniej parafii miał wypadek samochodowy w jednym z tysiąca tutejszych tuneli. Księża z okolicy zastępują go, jak mogą. Też byłem wczoraj w jego wioseczce. Pięknie, górzyście i pięknie. Na ulicy (czy raczej uliczce) napisy pozostałe po Giro d `Italia, który przejeżdżał tędy w czerwcu. Kościółek malowniczy, wszystko jak z obrazka.
Poza tym, uczę się hebraja (powtarzam po 3 lekcje dziennie) i greki (jeszcze nie zacząłem). Do tego na egzamin (1 października) wydrukowałem sobie tezy (znalazłem na stronie mojej uczelni) i nauczyłem się pierwszych dwóch.
Proboszcz wyjeżdża w sobotę, więc zostanę sam. Będzie mniej czasu.
Mam jeszcze zaległe notki o New York`u i F.
Ale to już nie dziś...

Von piotr um 13:08h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 5. wrze?nia 2005
Cztery kontynenty w dwie doby...
Mój biologiczny zegar płacze.
Zmiana czasu, zmaina klimatu, niedobór snu - wszystko wkrótce minie.
Ale M., która zwiedziła cały świat powiedziała mi kiedyś, że człowiek jest jak butelka - zbiera emocje i wrażenia z podrózy do momentu aż się wypełni. Wtedy już nic nie zachwyca.
Chyba się wypełniłem...
W Rzymie nie poszedłem wieczorem na Plac św. Piotra (który uwielbiam), jadąc przez Italię nie zachwycałem się zmiennymi krajobrazami. Wreszcie tonące w chmurach Dolomity nad F. (zupełnie jak Smoky Mountains) nie bardzo mnie "ruszyły".
W końcu jednak trochę odpocząłem, odespałem i w niedzielę "wymiękłem" widząc w malusieńkim miasteczku, na wąziutkich uliczkach z górami w tle tłum siedzący na czym się tylko da, czekając na procesję postaci biblijnych. Raz na pięć lat cała wieś (ok. 650 osób) uczestniczy w wielkich misteriach. Poprzebierani idą w korowodach, wieczorem inscenizują sceny biblijne. Setki widzów (głównie z okolicznych wsi i miast) ustawiają się wzdłuż trasy, przynosząc krzesła, fotele, poduszki, koce. Wszystko bardzo malownicze.
Do tego jeszcze stół z surowego drzewa, butelka czerwonego wina, bochen chleba łamanego rękami, miska słodkich winogron prosto z krzaka, cudowny ser lokalnej produkcji, leniwe włoskie słońce i widok na góry.
Zachwyciłem się jednak...

P.S. A propos tytułu tej notki:
1. Ameryka Północna (wylot z Chicago - pozdrowienia i podziękowania dla A.)
2. Europa (lądowanie w Warszawie - pozdrowienia i podziękowania dla J.).
3. Przejechałem do pięknej ziemi siedleckiej. Posłużę się cytatem: "Gdy przekraczasz most na Wiśle w Puławach - jesteś w Azji". Nie w Puławach, ale przejechałem na "tamta stronę". 4. Znowu cytat: "Wszystko na południe od Firenzy to Afryka". Byłem prawie dobę w Rzymie.

Von piotr um 16:30h| 4 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 25. sierpnia 2005
New York jest po prostu niesamowity!!!

Von piotr um 11:17h| 7 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 23. sierpnia 2005
Jak nie spotkałem prezydenta Busha...

DC jest po prostu jak z bajki: czyste, piękne i spokojne. Nawet brak dobrego oznakowania parkingów i tłum turystów nie przeszkadza.
Najpierw odwiedziliśmy Sanktuarium Maryjne. Przemiła siostra zakonna - Polka - przygotowała nam wszystko, tak że mogliśmy świętować Eucharystię. Potem Siostra Lucyna, tryskając wciąż radością życia, humorem i takim zwykłym dobrem, zaprowadziła nas na wieżę (opowiadając po drodze kilka słów o każdej figurze, mozaice, obrazie - co wcale nie było nudne, bo radość z niej aż tryskała). Z wieży widać wszystko - zapowadało się niezłe zwiedzanie.
Po zakupach w diecezjalnym sklepiku pod hasłem: "Które tłumaczenie Biblii wybrać i dlaczego?" i szybkim lunchu stawiliśmy się punktualnie w biurze pani Senator Elizabeth Dole.
Z przykrością (zdecydowanie większą dla niej niż dla nas)dowiedzieliśmy się, że pani Senator nie ma, ale obiecane nam zwiedzanie Kapitolu odbędzie się.
Młody stażysta bełkotał tak, że nawet amerykański proboszcz niewiele rozumiał, za to budynek zrobił na mnie wrażenie.
W Senacie po prawej stronie na stoliku otwarta Biblia.
O, ironio! Kraj, który powoli zaczyna mieć problemy z moralnością: zabija nienarodzone dzieci, rozważa klonowanie, eutanazję, legalizuje związki homoseksualne - ma w siedzibie swojego ustawodawstwa - Biblię.
Trzeba to jasno powiedzieć: ta wizja państwa naprawdę zadziałała gospodarczo - najbogatszy zdecydowanie kraj świata funcjonuje świetnie. A jednak coraz więcej ludzi twierdzi, że nawet najbardziej perfekcyjna wizja umowy społecznej nie przetrwa, jeśli nie będzie oparta o uniwersalne zasady Prawa Bożego.
Wielkie cywilizacje upadały, gdy padała ich moralność. Tak też upadnie Ameryka, jeśli nie zwróci się w dobrą stronę.
Jeśli 6 Sędziów Sądu Najwyższego jest chrześcijanami o protestanckich korzeniach, 3 nazywa siebie katolikami, a wszystkich Sędziów jest 9, to ten fakt napawa mnie optymizmem. A jednak wcale nie jest wesoło - wystarczy popatrzeć na postanowienia tegoż Sądu...
Koniec płaskich dywagacji na temat, októrym mam mgliste pojęcie.
W DC widziałem też sto pomników, tysiąc memoriałów (cokolwiek to znaczy) i milion pięknych budynków.
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to miejsce.
W końcu Biały Dom.
Niestety, Prezydent był akurat na Konwencji Weteranów w Salt Like City:
"Thank you all. (Applause.) Thank you all very much. Thanks for the warm welcome. It's a pleasure to be back here in Salt Lake City, Utah. And I'm proud to again stand with the Veterans of Foreign Wars. Thanks for having me. (Applause.)"
I znowu zdecydowanie większe "niestety" dla niego niż dla nas...
Jutro Philadelphia, której oficjalna strona jest przetłumaczona na 12 języków. Polskiego nie ma.

Von piotr um 08:35h| 5 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 21. sierpnia 2005
Za chwilę wyruszam zobaczyć Biały Dom i Statuę Wolności.
Wrócę wkrótce.

Von piotr um 23:46h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

Światowe Dni Młodych
TUTAJ oglądam 20th World Youth Day 2005 na żywo.

Von piotr um 08:28h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 19. sierpnia 2005
W czasach internetowych testów typu:
* Sprawdź jakim jesteś zwierzęciem, bohaterem "Władcy Pierścieni", kochankiem, politykiem,
* Sprawdź, jaka religia jest Ci najbliższa, jakie masz poglądy, jakie lubisz kobiety,
* Sprawdź, jaką jestes książką, kolorem, kamieniem, potrawą i inną bzdurą
postanowiłem zrobić swój własny test: "Sprawdż, jakim jesteś głupkiem".
Komu nie szkoda czasu zapraszam do kliknięcia: TUTAJ.

Von piotr um 08:53h| 13 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 19. sierpnia 2005
Najpopularniejsze "zapytania" (nie podoba mi się to słowo) w wyszukiwarce Onetu w kategorii KULTURA:

monika brodka
mandaryna
anna mucha
anna przybylska
angelina jolie
jennifer lopez
britney spears
harry potter
diddl
joanna brodzik

JESTEM ZAŁAMANY STANEM KULTURY!

Von piotr um 01:58h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 18. sierpnia 2005
Wlasnie wrocilem z wiezienia.
Amerykanskie bardzo przypomina polskie.
Zaluje, ze nie znam hiszpanskiego, bo polowa tych, ktorzy przyszli byla latynosami.
Zawsze lubilem pogadac z chlopakami. Najpierw bylo mile zapoznanie sie, potem ktos poprosil o indywidualna rozmowe, ktos o Spowiedz. Potem krotkie Nabozenstwo Slowa z Komunia Sw., poblogoslawilem Biblie i rozance, ktore rozdalismy.
Fakt, ze bylem z Polski, mial dla nich znaczenie. Pytali o JP2 ("Be not afraid"), pytali, czy to prawda, ze za czasow rzadu komunistow ludzie trafiali do wiezien za poglady, nie za czyny. Zaskoczylo ich, gdy mowilem o ksiezach wiezionych za komuny ("Jak to Kardynal w wiezieniu, bez procesu?").
Opowiedzialem o jedynym wiezieniu jakie istnieje na ziemi: o GRZECHU!
Chocby zamkneli Cie w niewiadomo jakich murach i kratach bedziesz wolny wybierajac Jezusa! Badz wolny od zla i grzechu! Badz wolny od jakiejkolwiek formy nienawisci!
Mialem ciekawa rozmowe z jednym gosciem, ktorego sposob wyslawiania sie i formulowania zdan nieco roznil sie od pozostalych. Byl bardzo elokwentny, wyczulem, ze tez wyksztalcony. Mila konwersacja.
Wracajac dowiedzialem sie, ze jest dentysta. Ma podwojne dozywocie, bo zabil swoja zone. Niesamowite.
U Dom Heldera Camary chyba czytalem jakis czas temu, ze kiedys bedziemy sie wstydzic, ze zamykalismy naszych braci w wiezieniach jak zwierzeta.
Co mozesz zrobic dla swiata, zeby byl lepszy?
Badz lepszy, badz swiadectwem, badz przykladem i tak wychowaj swoje dzieci, a one swoje i Dobro niech sie rozprzestrzenia.

Von piotr um 02:30h| 6 Kommentare |Skomentuj ->comment