... newer stories
czwartek, 1. czerwca 2006
Rocznic ciąg dalszy...
piotr, 19:35h
Pamiętam to, jak dziś.
Mój tato skończył 60 lat i rano złapały go korzonki.
Ja pojechałem do maego kościółka na filii i tam pierwszy raz w życiu odprawiłem Mszę św.
A potem była ta "Prymicyjna" już dużym kościele parafialnym.
I tato nie mógł być, chociaż do końca próbował się wyprostować. Niestety, zastrzyk poranny nie pomógł. Tato został w domu, ale łączył się ze mną duchowo.
A ja pomyślałem sobie (i chyba nawet o tym wspomniałem po Mszy), że to pewien znak dla mnie.
Odtąd mój kontakt z rodzicami będzie raczej bardziej duchowy. Pewnie, że są telefony, ale fizycznie nie będziemy się widywać zbyt często.
I o tym w rocznicę Prymicji sobie przypominam, bo mi się chce do domu.
Wpadłbym tak, chociaż na chwilę...
Niestety, będzie to możliwe dopiero w październiku.
Tymczasem uczę się pilnie i nawet dzisiaj pisałem egzamin ze Wstępu do ST. Konkretnie z ksiąg historycznych. Przyznaję, że przygotowałem się nieźle, więc bez paniki było. Malutki stresik obudził mnie rano o 5.09, ale przeczekałem do wpół do szóstej, a potem powtórzyłem sobie troszkę, poszedłem, napisałem i jestem zadowolony. Wyniki będą za kilka dni, ale jestem spokojny.
Horror będzie dopiero w poniedziałek: Greczyzna (2 Kor).
Czeka mnie pracowity weekend powtórkowy.
Dziś, po egzaminie tylko troszkę zaglądnąłem do 8 rozdziału. Ale raczej odpoczywam. Obejrzeliśmy z Arturem koreański film, może się zdrzemnę, wieczorkiem trochę postudiuję...
Mój tato skończył 60 lat i rano złapały go korzonki.
Ja pojechałem do maego kościółka na filii i tam pierwszy raz w życiu odprawiłem Mszę św.
A potem była ta "Prymicyjna" już dużym kościele parafialnym.
I tato nie mógł być, chociaż do końca próbował się wyprostować. Niestety, zastrzyk poranny nie pomógł. Tato został w domu, ale łączył się ze mną duchowo.
A ja pomyślałem sobie (i chyba nawet o tym wspomniałem po Mszy), że to pewien znak dla mnie.
Odtąd mój kontakt z rodzicami będzie raczej bardziej duchowy. Pewnie, że są telefony, ale fizycznie nie będziemy się widywać zbyt często.
I o tym w rocznicę Prymicji sobie przypominam, bo mi się chce do domu.
Wpadłbym tak, chociaż na chwilę...
Niestety, będzie to możliwe dopiero w październiku.
Tymczasem uczę się pilnie i nawet dzisiaj pisałem egzamin ze Wstępu do ST. Konkretnie z ksiąg historycznych. Przyznaję, że przygotowałem się nieźle, więc bez paniki było. Malutki stresik obudził mnie rano o 5.09, ale przeczekałem do wpół do szóstej, a potem powtórzyłem sobie troszkę, poszedłem, napisałem i jestem zadowolony. Wyniki będą za kilka dni, ale jestem spokojny.
Horror będzie dopiero w poniedziałek: Greczyzna (2 Kor).
Czeka mnie pracowity weekend powtórkowy.
Dziś, po egzaminie tylko troszkę zaglądnąłem do 8 rozdziału. Ale raczej odpoczywam. Obejrzeliśmy z Arturem koreański film, może się zdrzemnę, wieczorkiem trochę postudiuję...
?roda, 31. maja 2006
3 lata, jak jeden dzień...
piotr, 23:18h
Przypomina się o życzeniach z okazji 3 rocznicy Święceń Kapłańskich...
wtorek, 30. maja 2006
Ctrl + C, Ctrl + V
piotr, 11:54h
Wpis metodą "Copy / Past" z wczorajszej Godziny Czytań.
Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej
Radujcie się w Panu
Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu.
Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką.
Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej.
Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze - gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak - o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych promykiem szczęścia.
Z pism św. Urszuli Ledóchowskiej
Radujcie się w Panu
Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, które nie domaga się od was ciężkiej pracy, wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu.
Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką.
Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie prawo uświęcania ludzi przez krzyż. Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej.
Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze - gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy wszystko idzie na opak - o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych promykiem szczęścia.
poniedzia?ek, 29. maja 2006
Majowo-czerwcowe decyzje...
piotr, 03:30h
"Bóg jest Miłością. Miejcie odwagę żyć dla Miłości".
Wracam myślami do wyboru, jakiego dokonałem w swoim życiu. Może to zabrzmi jak slogan, ale tym, którzy pytają mnie, czy nie żałuję (a w majowo-czerwcowych dniach pomaturalnych takich pytań coraz więcej) odpowiadam niezmiennie: "Nie, nigdy nie żałowałem". Ale co ja tam wiem o Kapłaństwie - młokos jeden...
Popytajcie tych, co mają za sobą 20, 30, 40, 50, 60 lat...
Tych ostatnich niewielu w życiu spotkałem...
W każdym razie, jeśli na modlitwie budzi się jakieś pragnienie tego rodzaju służby, może warto podjąć jakąś decyzję. Nie ma się czego bać - jest potem 6 lat na rozeznawanie. Czasem nawet więcej...
A tu reklama majowo-czerwcowa:
Pan potrzebuje
ust – aby mówić,
dłoni – aby błogosławić,
serc – aby kochać.
Może właśnie Twoich ust, dłoni i serca potrzebuje Chrystus.
Wskazówki mogące świadczyć o dojrzewaniu w Tobie powołania do Kapłaństwa:
ROSNĄCY NIEPOKÓJ W GŁĘBI SERCA DOTYCZĄCY WYBORU DROGI ŻYCIA
Może być znakiem, że Bóg wzywa Cię do większej bliskości.
CORAZ WIĘKSZA TĘSKNOTA, BY ŻYĆ EWANGELIĄ
Chcesz prowadzić życie na wzór Jezusa: bez fałszywych kompromisów, w całkowitym zaufaniu Bogu, w wielkiej wolności i niezależności od potrzeb materialnych.
ROSNĄCA RADOŚĆ ZE SŁUŻBY DLA INNYCH
Konsumpcjonizm, pęd za karierą, egoistyczne nastawienie na sukces są Ci obce. Potrzeba, pomagania i służenia ludziom może być znakiem powołania.
ROSNĄCE PRAGNIENIE, BY DZIELIĆ SIĘ SWOJĄ WIARĄ
Budzi się w Tobie chęć prowadzenia lub założenia grupy.
Swą wiarę chciałbyś przekazywać innym i nie możesz powstrzymać się przed opowiadaniem o swoim doświadczeniu wiary.
ROSNĄCA GOTOWOŚĆ BYCIA WE WSPÓLNOCIE
Jeśli jest w Tobie otwartość na trwanie w ewangelicznej wspólnocie wiary i ponoszenie współodpowiedzialności za braci – może to być znak powołania.
ROSNĄCA OTWARTOŚĆ NA DROGĘ CHRZEŚCIJAŃSKIEGO BEZŻEŃSTWA
Zaproszenie Jezusa do bezżeństwa dla Królestwa Bożego może być skierowane tylko do tych, którzy odkrywają je jako dar Boży.
Szczególnie bliska więź z Chrystusem jest warunkiem dla wytrwania na drodze radykalnej miłości w naśladowaniu Pana.
POROZMAWIAJ ZE SWOIM PROBOSZCZEM, SPOWIEDNIKIEM, Z KAPŁANEM
Proście Pana żniwa,
żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. [Mt 9, 38]
Wracam myślami do wyboru, jakiego dokonałem w swoim życiu. Może to zabrzmi jak slogan, ale tym, którzy pytają mnie, czy nie żałuję (a w majowo-czerwcowych dniach pomaturalnych takich pytań coraz więcej) odpowiadam niezmiennie: "Nie, nigdy nie żałowałem". Ale co ja tam wiem o Kapłaństwie - młokos jeden...
Popytajcie tych, co mają za sobą 20, 30, 40, 50, 60 lat...
Tych ostatnich niewielu w życiu spotkałem...
W każdym razie, jeśli na modlitwie budzi się jakieś pragnienie tego rodzaju służby, może warto podjąć jakąś decyzję. Nie ma się czego bać - jest potem 6 lat na rozeznawanie. Czasem nawet więcej...
A tu reklama majowo-czerwcowa:
Pan potrzebuje
ust – aby mówić,
dłoni – aby błogosławić,
serc – aby kochać.
Może właśnie Twoich ust, dłoni i serca potrzebuje Chrystus.
Wskazówki mogące świadczyć o dojrzewaniu w Tobie powołania do Kapłaństwa:
ROSNĄCY NIEPOKÓJ W GŁĘBI SERCA DOTYCZĄCY WYBORU DROGI ŻYCIA
Może być znakiem, że Bóg wzywa Cię do większej bliskości.
CORAZ WIĘKSZA TĘSKNOTA, BY ŻYĆ EWANGELIĄ
Chcesz prowadzić życie na wzór Jezusa: bez fałszywych kompromisów, w całkowitym zaufaniu Bogu, w wielkiej wolności i niezależności od potrzeb materialnych.
ROSNĄCA RADOŚĆ ZE SŁUŻBY DLA INNYCH
Konsumpcjonizm, pęd za karierą, egoistyczne nastawienie na sukces są Ci obce. Potrzeba, pomagania i służenia ludziom może być znakiem powołania.
ROSNĄCE PRAGNIENIE, BY DZIELIĆ SIĘ SWOJĄ WIARĄ
Budzi się w Tobie chęć prowadzenia lub założenia grupy.
Swą wiarę chciałbyś przekazywać innym i nie możesz powstrzymać się przed opowiadaniem o swoim doświadczeniu wiary.
ROSNĄCA GOTOWOŚĆ BYCIA WE WSPÓLNOCIE
Jeśli jest w Tobie otwartość na trwanie w ewangelicznej wspólnocie wiary i ponoszenie współodpowiedzialności za braci – może to być znak powołania.
ROSNĄCA OTWARTOŚĆ NA DROGĘ CHRZEŚCIJAŃSKIEGO BEZŻEŃSTWA
Zaproszenie Jezusa do bezżeństwa dla Królestwa Bożego może być skierowane tylko do tych, którzy odkrywają je jako dar Boży.
Szczególnie bliska więź z Chrystusem jest warunkiem dla wytrwania na drodze radykalnej miłości w naśladowaniu Pana.
POROZMAWIAJ ZE SWOIM PROBOSZCZEM, SPOWIEDNIKIEM, Z KAPŁANEM
Proście Pana żniwa,
żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. [Mt 9, 38]
niedziela, 28. maja 2006
piotr, 02:15h
Father Roger z Północnej Karoliny napisał mi entuzjastyczny mail na temat wizyty Benedykta.
Odpisałem mu nie mniej entuzjastycznie załączając kilka zdjęć.
"Możesz być dumny z tego, że jesteś Polakiem" - pisze Roger.
To mnie sprowokowało do filozoficznego zamyślenia nad sprawami, z których jestem dumny...
Ale wnioski zostawię dla siebie...
Odpisałem mu nie mniej entuzjastycznie załączając kilka zdjęć.
"Możesz być dumny z tego, że jesteś Polakiem" - pisze Roger.
To mnie sprowokowało do filozoficznego zamyślenia nad sprawami, z których jestem dumny...
Ale wnioski zostawię dla siebie...
pi?tek, 26. maja 2006
Benedetto w Polsce
piotr, 23:33h
Śledzę za pośrednictwem: www. itvp.pl
Czytam w necie, interesuję się nieco tą wizytą.
Moi koledzy ze szkoły byli dzisiaj zaskoczeni ilością ludzi, których pokazały serwisy TV we Włoszech. "Wy - Polacy jesteście prawdziwi Papa-maniacy".
Podglądam okno na Franciszkańskiej.
Sporo młodzieży.
Mimo wszystko muszę jeszcze usiąść do Greki.
A potem jeszcze "Lost".
Moja wdzięczność dla Kasi i Sławka, którzy podesłali kolejne odcinki nie ma granic.
Podobnie jak rzymski upał...
P.S. Podobał mi się tytuł w jednej z gazet: "Pokazał księżom, gdzie ich miejsce".
Czytam w necie, interesuję się nieco tą wizytą.
Moi koledzy ze szkoły byli dzisiaj zaskoczeni ilością ludzi, których pokazały serwisy TV we Włoszech. "Wy - Polacy jesteście prawdziwi Papa-maniacy".
Podglądam okno na Franciszkańskiej.
Sporo młodzieży.
Mimo wszystko muszę jeszcze usiąść do Greki.
A potem jeszcze "Lost".
Moja wdzięczność dla Kasi i Sławka, którzy podesłali kolejne odcinki nie ma granic.
Podobnie jak rzymski upał...
P.S. Podobał mi się tytuł w jednej z gazet: "Pokazał księżom, gdzie ich miejsce".
czwartek, 25. maja 2006
piotr, 01:44h
Byłem dzisiaj w lodziarni, gdzie sprzedaja najlepsze lody w Europie. Połowy nazw smaków nie rozumiałem, ale to, co wybrałem było fantastyczne.
Wszystko dzięki temu, że F. i M. z mojego malutkiego, ukrytego w Dolomitach miasteczka F. przyjechały i zwiedzają Rzym. No i Wojtek postawił nam lody.
Strasznie mi się nie chciało iść, bo zmęczony po całym dniu w szkole (głównie w bibliotece) poszedłem na Mszę, potem na kolację i liczyłem na chwilkę wytchnienia, gdy się dowiedziałem, że w planach jest spacer. Z bólem zakończyłem 20-minutowe leżenie i powędrowałem.
Jak się okazało dla tych lodów warto iść piechotą nawet 10 km przez pustynię.
Przypomniałem sobie, że wybrałem: melone bianco, cioccolato bianco i tiramisu. Mniam.
Z drugiej strony, może i w Polsce nie ma takich lodów, ale za to są pierogi. Zjadłbym kabanosa albo jajecznicę, albo placki ziemniaczane...
Wszystko dzięki temu, że F. i M. z mojego malutkiego, ukrytego w Dolomitach miasteczka F. przyjechały i zwiedzają Rzym. No i Wojtek postawił nam lody.
Strasznie mi się nie chciało iść, bo zmęczony po całym dniu w szkole (głównie w bibliotece) poszedłem na Mszę, potem na kolację i liczyłem na chwilkę wytchnienia, gdy się dowiedziałem, że w planach jest spacer. Z bólem zakończyłem 20-minutowe leżenie i powędrowałem.
Jak się okazało dla tych lodów warto iść piechotą nawet 10 km przez pustynię.
Przypomniałem sobie, że wybrałem: melone bianco, cioccolato bianco i tiramisu. Mniam.
Z drugiej strony, może i w Polsce nie ma takich lodów, ale za to są pierogi. Zjadłbym kabanosa albo jajecznicę, albo placki ziemniaczane...
Bla, bla, bla...
piotr, 03:05h
W supermarkecie obok mojej szkoły pozdrawiają mnie po angielsku.
Śmieszne to jest, ale pan w kasie podaje cenę po angielsku, a kiedy ja mówię: "Grazie" on odpowiada: "Thank you".
Wychodząc żegnam się: "Arrivederci" a on: "Good bye".
Może dlatego, że byłem tam kilka razy z Tobiasem i Alexiusem i rozmawialiśmy w narzeczu północnoamerykańskim.
W każdym razie dzisiaj nie miałem drobnych 55 centów (na puszkę coli) i pan w kasie powiedział, że mam mu przynieść następnym razem. I powiedział to PO WŁOSKU, a ja odpowiedziałem, że najwcześniej jutro i on się zgodził.
I pożegnaliśmy się tradycyjnym: "Ciao" też w języku włosiackim.
I tylko to byłem w stanie dziś napisać.
I wiem, że nędza, ale nic nie poradzę - wysoka temperatura mnie zabija. Nie, nie chodzi o gorączkę, znaczy tak, o gorączkę, ale nie chorobę, czy coś, tylko upał na zewnątrz (i w budynku).
Zabierzcie mi klawiaturę...
Śmieszne to jest, ale pan w kasie podaje cenę po angielsku, a kiedy ja mówię: "Grazie" on odpowiada: "Thank you".
Wychodząc żegnam się: "Arrivederci" a on: "Good bye".
Może dlatego, że byłem tam kilka razy z Tobiasem i Alexiusem i rozmawialiśmy w narzeczu północnoamerykańskim.
W każdym razie dzisiaj nie miałem drobnych 55 centów (na puszkę coli) i pan w kasie powiedział, że mam mu przynieść następnym razem. I powiedział to PO WŁOSKU, a ja odpowiedziałem, że najwcześniej jutro i on się zgodził.
I pożegnaliśmy się tradycyjnym: "Ciao" też w języku włosiackim.
I tylko to byłem w stanie dziś napisać.
I wiem, że nędza, ale nic nie poradzę - wysoka temperatura mnie zabija. Nie, nie chodzi o gorączkę, znaczy tak, o gorączkę, ale nie chorobę, czy coś, tylko upał na zewnątrz (i w budynku).
Zabierzcie mi klawiaturę...
sobota, 20. maja 2006
Antonio, fa caldo!
piotr, 20:24h
Donfried przysłał wyniki.
88.
Opłacało się przysiąść.
Siadam do Sicrego.
Upał zabija!
Potrzebuję jakiejś chłodnej muzyki...
88.
Opłacało się przysiąść.
Siadam do Sicrego.
Upał zabija!
Potrzebuję jakiejś chłodnej muzyki...
pi?tek, 19. maja 2006
Jak podziękować koleżance z Izraela...
piotr, 01:36h
-Toda raba.
Akcenty na ostatnich sylabach.
Wszystkich przygotowujących się do Święceń czy Ślubów - niech Pan błogosławi...
Akcenty na ostatnich sylabach.
Wszystkich przygotowujących się do Święceń czy Ślubów - niech Pan błogosławi...
piotr, 11:47h
"W życiu należy żałować tylko grzechów i nieobejrzanych meczy."
Kto wczoraj nie widział deszczowej piosenki w Paryżu - niech żałuje. Szkoda Arsenalu, ale zwycięzca może być tylko jeden.
Zębaty i Spółka zasłużyli na Puchar.
I żeby mniej patetycznie było: idę do biblioteki.
Kto wczoraj nie widział deszczowej piosenki w Paryżu - niech żałuje. Szkoda Arsenalu, ale zwycięzca może być tylko jeden.
Zębaty i Spółka zasłużyli na Puchar.
I żeby mniej patetycznie było: idę do biblioteki.
?roda, 17. maja 2006
Incitatus mu było?
piotr, 11:18h
Podobno z tym koniem Kaliguli to wymysł Swetoniusza, ale ponieważ ten obraz trwale zapisał się w mentalności naszego kręgu kulturowego, więc czemu nie miałbym się nim posłużyć?
Nie, nie będzie o żadnym z tzw. Wicepremierów.
Będzie o Senacie Uczelni.
Od wczoraj, proszę się do mnie zwracać per "Panie Senatorze".
To chyba lepszy numer niż z tym koniem...
Że ja się dałem w to wciągnąć... I to "przed trzydziestką", jak zauważył Artur...
"Habel habalim" (z akcentami na ostatnie sylaby i "b" wymawianym jak "w") rzecze Kohelet.
A wszystko to "pro publico bono", więc proszę bez gratulacji.
Nie, nie będzie o żadnym z tzw. Wicepremierów.
Będzie o Senacie Uczelni.
Od wczoraj, proszę się do mnie zwracać per "Panie Senatorze".
To chyba lepszy numer niż z tym koniem...
Że ja się dałem w to wciągnąć... I to "przed trzydziestką", jak zauważył Artur...
"Habel habalim" (z akcentami na ostatnie sylaby i "b" wymawianym jak "w") rzecze Kohelet.
A wszystko to "pro publico bono", więc proszę bez gratulacji.
poniedzia?ek, 15. maja 2006
Jest (jeszcze) spokojnie
piotr, 12:45h
Żeby nie było nieporozumień: najbliższy egzamin mam dopiero 01.06.
A wczorajszy wpis był do wydrukowania.
A wczorajszy wpis był do wydrukowania.
Do wydrukowania przed sesją
piotr, 03:19h
Modlitwa przed egzaminem.
Boże, bądź dzisiaj ze mną i pomóż mi, abym dał z siebie wszystko.
Daj mi jasność umysłu i uczciwość serca.
Jeśli przekonam się, że są rzeczy, których nie znam, nie pozwól mi się denerwować, ani okłamywać.
Daj mi szansę, abym mógł pokazać to, co umiem.
Niech pamiętam to wszystko, nad czym tak ciężko pracowałem, a jeśli muszę się przyznać, że byłem leniwy, daj mi stanowczość, bym w przyszłości pracował lepiej.
Spraw, aby to wszystko, czego się nauczyłem pozostało we mnie na zawsze i abym umiał wykorzystać to na większą Twoją Chwałę.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Boże, bądź dzisiaj ze mną i pomóż mi, abym dał z siebie wszystko.
Daj mi jasność umysłu i uczciwość serca.
Jeśli przekonam się, że są rzeczy, których nie znam, nie pozwól mi się denerwować, ani okłamywać.
Daj mi szansę, abym mógł pokazać to, co umiem.
Niech pamiętam to wszystko, nad czym tak ciężko pracowałem, a jeśli muszę się przyznać, że byłem leniwy, daj mi stanowczość, bym w przyszłości pracował lepiej.
Spraw, aby to wszystko, czego się nauczyłem pozostało we mnie na zawsze i abym umiał wykorzystać to na większą Twoją Chwałę.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
czwartek, 11. maja 2006
Donfried chciał nas zabić
piotr, 15:47h
Było OK.
Pytania przywalił mocne. I było ich 116. Potem 3 esseje do napisania, ale Piotruś już jest "po".
Wyniki za kilka tygodni - muszą wysłać testy do USA i poczekać na odpowiedź.
Teraz można odetchnąć i zacząć myśleć o następnych egzaminach.
One love.
Pytania przywalił mocne. I było ich 116. Potem 3 esseje do napisania, ale Piotruś już jest "po".
Wyniki za kilka tygodni - muszą wysłać testy do USA i poczekać na odpowiedź.
Teraz można odetchnąć i zacząć myśleć o następnych egzaminach.
One love.
Poranek
piotr, 11:04h
Dałem się trochę złapać (stresowi), ale nie jest źle. Powtarzam ostatni raz esseje, robię kawę, słucham chrześcijańskiej muzyki w TV Emaus.
A wczoraj znalazłem to: http://www.leonardcohenimyourman.com/
Przecież ten film trzeba będzie KONIECZNIE zobaczyć!
Dobra, wracam do Donfrieda...
A wczoraj znalazłem to: http://www.leonardcohenimyourman.com/
Przecież ten film trzeba będzie KONIECZNIE zobaczyć!
Dobra, wracam do Donfrieda...
czwartek, 11. maja 2006
piotr, 01:13h
Artur ogląda film o JP2 (cz. 2), a ja odetchnąłem po ostatnim dniu przygotowań włączywszy sobie koncert Ani Marysi J.
Drzemię, budzę się, słucham, nie słucham - po prostu się ukajam.
Patrzę, jak ten Możdżer jest geniuszem i się dziwię skąd on wie, który klawisz nacisnąć...
Jeszcze raz sobie powtórzę z grubsza w pół godzinki wszystkie 5 essejów, rano zrobię to ponownie, a potem pójdę, napiszę, zdam i zapomnę.
"Cyraneczka" wsącza we mnie odpoczynek mimo napięć, jakie niosą ze sobą muzyczne frazy.
"Niech Twoje sny są cudowne, jak
żywy świat..."
I kolejna solówka Henryka Miśkiewicza...
A potem Marek Napiórkowski opowie gitarą następną historię.
"Otwórz oczy: szczęście to ta
chwila, co trwa"
Jestem cudownie wyluzowany - to znak, że stres złapie mnie o poranku...
Drzemię, budzę się, słucham, nie słucham - po prostu się ukajam.
Patrzę, jak ten Możdżer jest geniuszem i się dziwię skąd on wie, który klawisz nacisnąć...
Jeszcze raz sobie powtórzę z grubsza w pół godzinki wszystkie 5 essejów, rano zrobię to ponownie, a potem pójdę, napiszę, zdam i zapomnę.
"Cyraneczka" wsącza we mnie odpoczynek mimo napięć, jakie niosą ze sobą muzyczne frazy.
"Niech Twoje sny są cudowne, jak
żywy świat..."
I kolejna solówka Henryka Miśkiewicza...
A potem Marek Napiórkowski opowie gitarą następną historię.
"Otwórz oczy: szczęście to ta
chwila, co trwa"
Jestem cudownie wyluzowany - to znak, że stres złapie mnie o poranku...
Happy Birthday
piotr, 10:31h
Bono skończył dziś 46 lat.
Nie dostałem zaproszenia na imprezę urodzinową (może jeszcze przyjdzie), więc poświętuję w słuchawkach, idąc do szkoły.
Nie dostałem zaproszenia na imprezę urodzinową (może jeszcze przyjdzie), więc poświętuję w słuchawkach, idąc do szkoły.
wtorek, 9. maja 2006
The last 2 days czy raczej The lost 2 days, hehe...
piotr, 02:42h
Właściwie poza czwartkowym egzaminem z Donfrieda nic nie istnieje.
Nie przygotowałem nawet na jutrzejszy hebrajski 8 rozdziału Daniela. Będzie Wielka Imrowizacja.
Szukamy z Arturem odcinków 2 sezonu "Lost" - od 16 w górę. Andy miał przywieźć z Malezji (był w domu na Święta), ale coś nie wyszło. Wciągnąłem w "Lost" Alexiusa i Michela (pożyczając im płytki), ale oni są jeszcze w pierwszym sezonie. Trochę im zazdroszczę - cała przyjemność ciągle przed nimi.
Nie przygotowałem nawet na jutrzejszy hebrajski 8 rozdziału Daniela. Będzie Wielka Imrowizacja.
Szukamy z Arturem odcinków 2 sezonu "Lost" - od 16 w górę. Andy miał przywieźć z Malezji (był w domu na Święta), ale coś nie wyszło. Wciągnąłem w "Lost" Alexiusa i Michela (pożyczając im płytki), ale oni są jeszcze w pierwszym sezonie. Trochę im zazdroszczę - cała przyjemność ciągle przed nimi.
... older stories