poniedzia?ek, 18. lutego 2008
Rome, sweet home - napisałbym, ale to już było.
Żeby się nie powtarzać wspomnę tylko o "wyzwaniu", jakie dziś podjąłem: "Uczeń Chrystusa człowiekiem miłości" - konferencja acsetyczna dla sióstr zakonnych.
Dzięki wszystkim, którzy wiedzieli i pamiętali w modlitwie.
Tym zza Oceanu też.

Von piotr um 01:04h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 9. lutego 2008
Pozdrowienia z Polski.
Michel mówi, że to zimny kraj ludzi o gorących sercach.
Już go odwiozłem do Berlina, stamtąd rusza gdzieś do Hannover i dalej do Turcji.
Ale takich emocji, jak podczas 3 dni w Polsce - nigdzie nie doświadczy.

Von piotr um 13:52h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 29. stycznia 2008
Nie trafiłem z pytaniami.
Nie będzie najlepiej.
Co trzeba zrobić w takiej sytuacji?
Podnieść się, otrząsnąć i iść dalej.

Von piotr um 20:15h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

niedziela, 27. stycznia 2008
Niech lepiej jutro padre Stock da coś z Błogosławieństw...
P.S. Dziś 252 Urodziny Mozarta.

Von piotr um 22:10h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 22. stycznia 2008
Podchodzimy do lądowania.
Proszę o niekorzystanie z toalet, zajęcie miejsc i zapięcie pasów.

Wybrane aspekty teologii Mt w Kazaniu na Górze (5-7),
Pieśń nad Pieśniami (Egzegeza 4,1 - 6,3) ,
Cierpienie człowieka i milczenie Boga w wybranych tekstach ST.

To tak, żeby przerwać to niezręczne milczenie...

Von piotr um 12:13h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

czwartek, 10. stycznia 2008
Rzym leży jednak w strefie klimatu zdecydowanie łagodniejszego niż Dolomity.
I bardziej mi odpowiadającego.
P.S. Szedłem wczoraj do szkoły w rozpiętej kurtce i bez czapki, nie wspominając już o tym, że spanie w T-shircie na głowie czy ciepła bielizna alpinistów NorthFace`a są tu zupełnie nie na miejscu.
Znam daty egzaminów. Ostatnie 3. Makabryczne 3.
Najważniejsze, że jest ciepło...

Von piotr um 08:26h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 5. stycznia 2008
Percorso dei presepi
Odkąd protesty muzułmanów wstrząsnęły północną częścią Włoch - coraz więcej osób zaczyna zadawać sobie pytanie: "Do czego to doprowadzi?".
Ktoś np. zapragnął, aby z jakieś szczytu alpejskiej góry zniknął krzyż, ktoś protestuje przeciwko choince w supermarkecie, ktoś inny nie chce żłóbka w szkole.
Ta ostatnia sprawa wywołała zresztą pozytywny skutek - od roku, dwóch wyraźna staje się "mobilizacja środowisk". Zwiększyło sie zainteresowanie budowaniem tradycyjnych szopek, żłóbków - żywych, zewnętrznych, ogromnych, małych, poruszających się, z wodą, ogniem, dymem, miasteczkami, Jerozolimą, Rzymem, górami, rzekami, młynami, ze zmieniającym się porami dnia i nocy, z odgłosami, efektami świetlnymi, ze scenami z życia 19-wiecznej Italii i Palestyny z czasów Jezusa, z historiami biblijnymi, z teologią, z lustrami tworzącymi niesamowite perspektywy, z tłumem zwiedzających, z dbałością o detale, itd.
Domki, kościółki, malutkie warsztaciki kowala, szewca, czy ślusarza, kuchnie z gotującą polentę panią domu, wywieszającą pranie babcią, pokoiki z obrazkami na ścianach, rolnicy z buntującym się osłem, zaprzężonym w woły pługiem, piekarze, serownicy (jeśli takie słowo istnieje i określa wyrabiających ser), wyciskacze wina, cieśle w tartakach, Adam i Ewa z wysuwającym jęzor wężem, chrzest Jezusa w Jordanie z prawdziwą wodą, owieczki spacerujące i skubiące górskie łąki, żyrafy i pantery (ścigające się z innymi mieszkańcami sawanny), apostołowie podczaz Zesłania Ducha Świętego (z prawdziwymi językami jakby z ognia nad głowami), aniołowie pojawiający się nagle na ciemnym niebie nad pastwiskiem - wszystko zaczyna się projektować i konstruować już w lutym. Bezpośredni montaż trwa około miesiąca. Kupa roboty, moc frajdy z przyjaciółmi czy rodziną. No i jeszcze efekt.
Wczoraj z grupą parafian w wieku o dużym rozrzucie, mieliśmy objazd tych najlepszych, najpiękniejszych, albo najbardziej rozreklamowanych szopek regionu Bassano czy Belluno, albo Treviso - nie jestem pewien, bo po 200 km straciłem orientację. Było miło, ale miałem coś o "mobilizacji" napisać.
Otóż coś się obudziło we Włosiakach, odkąd jeden, czy drugi muzułmanin skrytykował wszechobecność sceny narodzenia Jezusa.
Starsi namawiaja młodszych, licząc, że ci przejmą po nich pasję, proboszczowie widzą tu metodę ewangelizacji, burmistrzowie mają okazję do rozsławienia swojej niezwykle aktywnej społeczności lokalnej, ojcowie widzą, że to niezły sposób na spędzanie wieczorów z synami, majsterkując z dala od ględzącej o przypalonym mleku żony, w wałkach na głowie (przesadziłem z tym obrazem). W każdym razie, wzrosła świadomość, że jeśli sami nie zechcemy kultywować zwyczaju budowania szopek, nikt nie będzie musiał protestować, bo żłóbki znikną z krajobrazu małych miasteczek i wielkich metropolii (Co z wioskami? Nie załapały się do tego zdania).
Ciekawy jest sam system - często w miasteczku (parafii, domu kultury) działa (lub jest reaktywane ze stanu kilkunastoletniej hibernacji) Stowarzyszenie Przyjaciół Żłóbka. Najczęściej jest ono lokalną częścią ogólnowłoskiej organizacji. Wymiana doświadczeń, pomysłów, zdobywanie funduszy, promocja - wszystko połączone, zsynchronizowane - nieźle, jak na Włosiaków.
Wyobraźmy sobie taką scenę. Oto wjeżdżamy do miasteczka X. Na głównym rondzie wita nas transpoarent zapraszający do obejrzenia szopki. Jedziemy za strzałkami, które prowadzą nas na miejsce. Tu - w ogrzewanym budynku (kościele, salce, klubie) zwiedzamy sobie. Siedzi pani gotowa odpowiedzieć na nasze pytania, oglądamy wystawę fotograficzną - jak to wyglądało w poprzednich latach, możemy kupić DVD opowiadające o naszym miasteczku X i jego tradycyjnym, artystycznym, biblijnym, historycznym (niepotrzebne skreślić) żłóbku. Na koniec wrzucamy "co łaska" na wsparcie SPŻ (patrz wyżej) i zabieramy sobie kolorową broszurkę z mapką najbliższej okolicy i zaznaczonymi szopkami (z wyszczególnieniem typów i godzin otwarcia).
Przed wyjściem zerkamy jeszcze na kolorowe plakaty z koncertami noworocznymi i innymi atrakcjami karnawału i... tyle.
Jeszcze, żeby takie oglądanie szopki zaowocowało chwilą refleksji nad ZNACZENIEM narodzin Jezusa.
W końcu w gąszczu tych wszystkich dupereli najważniejsza jest sama Grota Betlejemska i Wydarzenie Wcielenia.
Czy już przestaliśmy się nim zachwycać, bo już jest tydzień po Świętach?
Do szopy, hej, pasterze!

Von piotr um 13:36h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

?roda, 2. stycznia 2008
Znowu zasnuło chmurami śniegowymi, ale z opadów nic nie będzie. Najwyżej gluty z nosa...
Ciągle nie mogę wygrzebać się z korespondencji zaległej. Kilka ważnych listów czeka na napisanie.
Pół godziny "szoku tlenowego" na 2700 npm dobrze mi zrobiło. Widziałem, jak kilometr pode mną tłum ludzi robi shoop-shoop na sztucznym śniegu i pozazdrościłem im trochę. Nikt mnie nigdy nie nauczył zjeżdżać, nie zaszczepił pasji, nie zabrał na stok. Podobno, kto tego nie spróbował jest uboższy o piękne doświadczenie. Nie da się w życiu doświadczyć wszystkiego...
Wdychałem sobie krystalicznie czyste powietrze z okruchami lodu, patrzyłem na krajobraz jak ze screen savera do Windowsa i myślałem o szklance grzanego piwa, którą wypiję po powrocie.
Bo najlepszy spacer w czasie mrozu to ten po kanałach telewizyjnych...

Von piotr um 13:48h| 2 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 1. stycznia 2008
С Новым Годом
A przecież każdy włos, jak nasze lata policzony...

Von piotr um 00:12h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

sobota, 29. grudnia 2007
Potrzebuję ODPOCZĄĆ!
Nie chodzi o to, że mam tu za dużo roboty.
Tylko o to, że chciałbym trochę pobyć sam, ponicnierobić albo zrobić coś spontanicznie.
Tu niestety, sztywne godziny posiłków, w moim pokoju za zimno, żeby siedzieć dłużej niż godzinę, na dole (gdzie jest odpowiednia temperatura) ciągle ktoś chodzi, pyta, szuka - telefon, domofon, drzwi, Dziadek, etc.
A ja potrzebuję jednego dnia z samym sobą, z jedzeniem o której mi się chcę, bez serwetek i srebrnych łyżek.
Wstać bez budzika, zjeść na obiad, siedząc przed telewizorem,(koło 15.00) bułkę z wędliną i serem (podgrzaną w mikrofalówce), wtulić się pod kocyk i zasnąć czytając, podknąć się o szklankę stojącą obok łóżka, do późnej nocy zabijać obcych w jakiejś fajnej gierce, położyć się spać nie biorąc prysznica, poleżeć licząc kasetony na suficie - po prostu odpocząć.
Niestety, kolejne popołudnie minęło mi na zwiedzaniu kolejnego żłóbka ("Jaki śliczny!"). Punktualnie o tej i o tej siądziemy do stołu, potem to, następnie tamto...
Czy nie wystarczy, że zwykłe dni mam zaplanowane do granic możliwości?
Potrzebuję usiąść rano przed kompem i ocknąć się po południu po obejrzeniu 14 odcinków "24 Godzin", albo przerzucić wszystkie 999 kanałów na pilocie (4 godziny), albo... nie wiem, nawet nie mogę wymyślić nic bezużytecznego do spędzenia kilku godzin.
Narzekam?
Może troszkę...
Zrobię sobie dzień wolny po powrocie z wakacji.

P.S. Przyznaję się bez bicia.
W sprawie "Traktatu o łuskaniu fasoli" myliłem się.
Jest OK.

Von piotr um 20:49h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

pi?tek, 28. grudnia 2007
Ma tanto, tanto bene, sai.
Żeby obejrzeć wszystkie filmiki umieszczone na youtube.com potrzeba 9403 lata. Ta liczba urosła już pewnie nieco od czasu, kiedy ktoś to policzył.
Ile czasu potrzeba, żeby wśród tych wszystkich bzdetów znaleźć coś wartościowego?
Wystarczy chwila wolnego, na przykład między Świętami a Sylwestrem.
Jedna z najpiękniejszych piosenek ostatniego tysiąclecia też tu jest - i to w wielu wersjach.
Spośród Maestro, Vice-Maestro, Trzech Panów, Celiny i kilku takich tam, najbardziej podoba mi się chyba to wykonanie:

W dialekcie jakoś tak to będzie:
Te vojo bene assai
ma tanto tanto bene sai
è una catena ormai
che scioglie il sangue dint’e vene sai…

Von piotr um 18:55h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

wtorek, 25. grudnia 2007
Buon Natale. Eeee!?
State mi bene!
Vi raccomando!

Von piotr um 18:38h| 1 Kommentar |Skomentuj ->comment

 

sobota, 22. grudnia 2007
Z cyklu "Przysyłaj choć puste koperty"
W Dolomitach mróz ścina z nóg.
Tylko śniegu nie ma...
Tradycyjnie już, kolędy śpiewa się tu od połowy Adwentu mniej więcej.
Czuję się, jakby ostatnie Święta były wczoraj - nic się nie zmieniło...

Von piotr um 20:11h| 0 Kommentare |Skomentuj ->comment

 

poniedzia?ek, 17. grudnia 2007
Wizja sprawdzających się prognoz.
Zapowiadany na dzisiaj śnieg jeszcze nie spadł, ale dopiero dochodzi 15.30. Służby porządkowe, policyjne, ochrona cywilna, karabinierzy, drogowcy, kierowcy i wszyscy inni postawieni w stan ekstremalnej gotowości będą zawiedzeni. Te zapowiadane 0,5 cm natychmiast-znikającego-niby-śniegu miało być okazją do pokazania, jak stolica Italii radzi sobie z tego typu klęskami.
Bohaterscy obrońcy Rzymu mieli przejść do historii. Potomni układaliby o nich pieśni (zwyciężające w San Remo np.). Wszystkie dzieci poczęte tego dnia miały dostać na imię Pług lub Odśnieżarka (w zależności od płci). Wszystkie przedszkolaki, w każdą rocznicę tego dnia miały lepić z plasteliny figurkę "Dzielnego Pracownika Obrony Cywilnej". W szkołach, co roku uroczyste Akademie z zaproszonymi drogowcami pamiętającymi opady i walkę z nimi (po Akademii zapraszamy wszystkich na przygotowany przez uczniów spektakl słowno-muzyczny "Zaspa").
Orędzie prezydenta, Msza z Kardynałem Ruini, Wydanie Specjalne Wiadomości RAIUNO, Oscar dla filmu "Żywioł" (z Sophią Loren w roli tytułowej nawałnicy).
Piłkarze Milanu na najbliższym meczu Ligi Mistrzów zakładają koszulki z symbolem złotej łopaty do odgarniania śniegu.
Papież na Anioł Pański udziela specjalnego błogosławieństwa "wszystkim biorącym udział w odśnieżaniu miasta i świata oraz ich rodzinom".
Dziesięć położonych na brzegu morza miast otrzymuje pamiątkowe medale "za szczególne poświęcenie i przysłanie do stolicy ponad 300 tysięcy ciężarówek z piaskiem".
Silvio Berlusconi wygrywa najbliższe wybory ze względu na swoje zdjęcia w kasku, stroju roboczym, z pracownikami Obrony Cywilnej wokoło.
"10 gramów wody z roztopionego, oryginalnego śniegu z Rzymu 17.12.2007" okazuje się najpopularniejszą aukcją roku na E-Bay`u (anonimowy nabywca zapłacił 113680 Euro).
Słynna dziesięcioosobowa drużyna karabinierów zwana "Zuchami z posterunku 27" zostaje zaproszona do Wenecji, żeby podczas Festiwalu Filmowego odcisnąć swoje dłonie w Alei Gwiazd.
"Standa" przy Via del Corso - jedyny supermarket, który "mimo niekorzystnych warunków atmosferycznych pracował bez zakłóceń" zostaje atrakcją turystyczną miasta. Szacuje się, że w przyszłym roku odwiedzi go więcej osób niż Bazylikę Santa Maria Maggiore.
Karierę w showbiznesie robi szef Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, bohatersko kierujący akcją swoich pracowników. Jego najnowsza płyta CD osiągnęła już statut platynowej i ciągle świetnie się sprzedaje.
Za patrona pamiętnego dnia 17 grudnia uznano św. Piotra. Odtąd obok wizerunku z kluczami trzymanymi w prawej dłoni, przedstawiać się go będzie z garścią piasku.
Ogromnej wielkości (wysokość 40 m), podświtlana w nocy złota figura w kształcie cyfry "9" umieszczona na Colosseum symbolizuje wszystkie stłuczki samochodowe owego dnia.
Wreszcie, by upamiętnić wielkość opadów, firma Zanussi wypuszcza model specjalny zamrażarki Roma 0,5 (z wbudowanym mikserem do lodu typu "Strażak").
Specjalny dekret władz Republiki Włoskiej, ustanawia coroczne regaty lodołamaczy na wodach Morza Tyreńskiego (atrakcją najbliższych rozgrywek ma być podobno startujący poza konkursem, gościnnie prosto z rosyjskiej części Morza Barentsa - "Piotr I" - największy lodołamacz świata, o napędzie atomowym).
San Marino wypuszcza serię limitowaną monet 1 Euro z wizerunkiem burmistrza Rzymu na awersie i gwiazdki śniegowej na tle hełmu strażackiego na rewersie. Cena na rynku kolekcjonerskim dochodzi do 750 Euro za monetę. Mnożą się przypadki fałszerstw (specjalne komunikaty podają wskazówki, jak odróżnić oryginał od falsyfikatu - chodzi o liczbę "ząbków" na jednym z ramion gwiazdki śniegowej).
Eeechhhhhh, rozmarzyłem się.
Prognoza jednak się nie sprawdza na razie.
Opadów śniegu, jak nie było, tak nie ma...
A miało być tak pięknie...

Von piotr um 17:30h| 3 Kommentare |Skomentuj ->comment